Śluby w plenerze, większa swoboda w nadawaniu imion. Zmiany w USC
Od nowego roku weszły w życie przepisy rewolucjonizujące zasady funkcjonowania urzędów stanu cywilnego. Od marca zmiany te będą jeszcze dalej idące.
Jerzy Trojanowski
Rewolucja w dokumentacji
Od 1 stycznia zmieniła się zasada wydawania odpisów aktów stanu cywilnego. Jak opisuje Mieczysław Mejsak, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Białymstoku, przy sporządzeniu nowego aktu urodzenia, małżeństwa czy zgonu wydaje się tylko jeden odpis skrócony, a nie trzy, jak to było do tej pory.
Od marca rozpocznie się także elektroniczna rejestracja dokumentów przez wszystkie urzędy w kraju. Dzięki temu można będzie złożyć wniosek i otrzymać odpis aktu stanu cywilnego w dowolnie wybranym USC.
Elektroniczna baza jeszcze nie działa, a jej wypełnienie zajmie pewnie dużo czasu – archiwum aktów urzędu jest ogromne.
- Myślę, że minie 5, może nawet 10 lat, zanim zmiany zostaną na dobre wprowadzone i system w pełni się przyjmie – spekuluje kierownik USC w Białymstoku.
Ślub poza murami urzędu
Nowa ustawa przewiduje także większą swobodę w wybieraniu miejsca zawarcia małżeństwa. Do tej pory śluby poza murami urzędu dozwolone były tylko w szczególnych okolicznościach, ale jak przyznaje kierownik białostockiego USC, w większości przypadków decyzja o tym, czy taka ceremonia się odbędzie, zależała tylko od dobrej woli naczelnika.
- Prawo dzisiaj mówi, że z ważnych powodów można udzielać ślubu poza lokalem USC. To, czy dany powód jest ważny, ocenia kierownik - ma zadecydować, czy miejsce ślubu jest godne i bezpieczne. Ale przecież wielokrotnie udzielałem ślubów w szpitalu czy w więzieniu. Jeśli wszystko jest zgodne z prawem i ludziom zależy na tym, by pobrać się poza urzędem, to czemu miałbym odmówić? - pyta. - Mam za sobą dwa śluby zawarte w unoszącym się balonie, a także w wielu innych oryginalnych miejscach – np. w lesie, w parku, czy na balkonie białostockiej opery. Różnica jest tylko taka, że po zmianach za ślub w plenerze trzeba będzie zapłacić 1000 zł, a do tej pory takie wydarzenie wpisywało się w standardową ceremonię - opłata skarbowa wynosiła tylko 84 zł – dodaje.
Dowolność w nazywaniu dzieci?
Kolejna zmiana dotyczy nadawania dzieciom imion – dopuszczalne będą także te w języku obcym. Nadal jednak imię nie może być zdrobniałe czy ośmieszające. O tym, czy rodzice będą mogli nazywać swoje dziecko tak, jak sobie zaplanowali, zdecyduje kierownik urzędu. Ale i w tym przypadku sensowność nowej ustawy podważa Mieczysław Mejsak, który twierdzi, że obco brzmiące imiona nadawane były w Białymstoku od dawna.
- Jeśli imię dla dziecka wybierają dojrzali, świadomi swojej decyzji rodzice, to nie widzę powodu, dla którego miałbym im przeszkadzać. Istnieją chociażby związki mieszane pod względem narodowości. W takich przypadkach nie mogę komuś kazać spolszczyć imienia swojej pociechy. Nigdy się nie upierałem, by wszystkim dzieciom nadawać tradycyjne polskie imiona – przekonuje. - Kontrowersyjne są na pewno sytuacje, w których rodzice wymyślają dla swojej pociechy imię, które nie wskazuje bezpośrednio na jej płeć. Wtedy często osoby te, idąc na kompromis, wybierają drugie imię, które jest typowo żeńskie lub męskie i problem zostaje rozwiązany – zaznacza Mejsak.
W Urzędzie Stanu Cywilnego w Białymstoku w 2014 roku zarejestrowano 1746 małżeństw i 6338 urodzeń. Żadne z wybranych dla dzieci imion nie zostało odrzucone przez kierownika urzędu.
Marta Abramczyk
marta.a@bialystokonline.pl