Ślub w plenerze. Czy jest popularny w Białymstoku?
Od marca 2015 roku obowiązuje nowa ustawa, która zapewnia możliwość zawierania małżeństw w miejscach znajdujących się poza urzędem stanu cywilnego. Białostoczanie nie są jednak zainteresowani taką możliwością.
pixabay.com
Nowa ustawa
Wcześniej śluby poza murami urzędu dozwolone były tylko w szczególnych okolicznościach - głównie udzielano ich w szpitalach czy zakładach karnych, ale nie tylko.
Po wejściu w życie nowej ustawy, która daje większą swobodę w wybieraniu miejsca zawarcia małżeństwa, spekulowano nad wzrostem zainteresowania ślubami w plenerze. Nie każde miejsce jest jednak odpowiednie. Wcześniej kierownik USC musi je obejrzeć i ocenić, czy zapewnia zachowanie uroczystej formy oraz bezpieczeństwo osób obecnych przy składaniu oświadczeń o wstąpieniu w związek małżeński.
Niskie zainteresowanie, wysokie koszty
W Białymstoku rozwiązania zawarte w nowej ustawie nie znalazły wielu zwolenników - w 2015 roku odbyła się zaledwie jedna taka uroczystość.
- W zeszłym roku udzieliłem tylko jednego takiego ślubu, na tyłach firmy Samasz. Młodzi wcześniej uporządkowali i odpowiednio przygotowali to miejsce - mówi Mieczysław Mejsak, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Białymstoku.
Wcześniej opłata skarbowa za taki ślub wynosiła standardowo 84 zł. Po marcowych zmianach jej wysokość znacznie wzrosła - teraz jest to 1000 zł. Wysoki koszt może być jedną z głównych przyczyn niskiego zainteresowania. Zapłacić trzeba jeszcze więcej, gdyż dochodzi jeszcze cena wynajmu danego miejsca.
Odpowiednie miejsce
Nie każde miejsce nadaje się na tak podniosłą ceremonię. Nie może być ono uwłaczające godności kierownika USC, gości oraz narzeczonych.
- Nie przesadzajmy też z umiejscowieniem godła na siłę. Widziałem jak kiedyś przybito je do drzewa. Godło to ja mam na piersi - podkreślał Mieczysław Mejsak.
W Białymstoku jest wiele pięknych przestrzeni, które szczególnie nadawałyby się jako miejsce zawarcia związku małżeńskiego. Takimi są m.in. Aula Magna, ogrody Pałacu Branickich czy dach Opery i Filharmonii Podlaskiej.
- Dwa razy przyjmowałem oświadczenia o zawarciu związku małżeńskiego w lecących balonach - wspomina kierownik białostockiego USC. - Nie zgodziłbym się natomiast na pomieszczenie, gdzie zaraz obok stałby alkohol.
Jak podaje Mieczysław Mejsak, białostoczanie nie wykazują dużego zainteresowania taką ceremonią. Na rok 2016 jest zaplanowany tylko jeden ślub w plenerze - na przełomie maja i czerwca w ogrodzie jednej z restauracji.
Ewa Reducha
ewa.r@bialystokonline.pl