Śląsk pokonany. Jaga znów jest liderem!
Duma Podlasia ponownie objęła prowadzenie w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Stało się tak, ponieważ w piątkowy (8.03) wieczór Żółto-Czerwoni pokonali dotychczasowego lidera, czyli Śląsk Wrocław. Przy Słonecznej padł wynik 3:1.
Jagiellonia Białystok
Pierwsza połowa? Deklasacja!
Hit kolejki, mecz o sześć punktów, starcie na szczycie - m.in. tak określano sobotnią rywalizację Jagiellonii ze Śląskiem Wrocław. Oczekiwania wobec tego spotkania były ogromne i trzeba przyznać, że piłkarze, przede wszystkim ci w żółto-czerwonych strojach, nie zawiedli, dzięki czemu spektakl przy Słonecznej był naprawdę wysokich lotów.
Jeżeli ktoś jednak myślał, że Jaga zacznie mecz po swojemu, czyli przejmie piłkę i natychmiast ruszy do ataku, to się pomylił, bo to pragmatyczny przez większość sezonu Śląsk jako pierwszy przeprowadził groźne akcje. Już w 3. minucie celny strzał na bramkę gospodarzy, z którym poradził sobie Zlatan Alomerović, oddał Erik Exposito, następnie niebezpieczną szarżę prawą stroną boiska przeprowadził Piotr Samiec-Talar, po czym z dystansu golkipera Jagi spróbował zaskoczyć Petr Schwarz. Duma Podlasia miała początkowo problem, by zawiązać jakąś składną akcję, lecz gdy już podopieczni Adriana Siemieńca przedostali się pod pole karne gości, to wypad ten od razu zakończył się golem. Z lewej strony futbolówkę zacentrował Nene, a w szesnastce Śląska jednego z przeciwników sprytnie wyprzedził Dominik Marczuk i uderzeniem z pierwszej piłki pokonał on stojącego między słupkami Leszczyńskiego, zmieniając tym samym rezultat spotkania na 1:0.
Po otwarciu wyniku do ataku zabrał się aktualny jeszcze wtedy lider tabeli, jednak to Jagiellonia ponownie była bliższa zdobycia bramki. Znów z dobrej strony pokazał się bowiem Marczuk, który strzałem z fałsza omal nie wpisał się do meczowego protokołu po raz drugi. Później, gdy minął kwadrans zmagań, po szybkiej wymianie podań w niezłej sytuacji znalazł się Afimico Pululu, lecz na posterunku był Leszczyński, ale w minucie numer 17 golkiper Śląska nie uchronił już swego zespołu przed utratą kolejnej bramki. Wprawdzie z próbą Imaza Rafał Leszczyński jeszcze sobie poradził, jednak przy dobitce Michala Sacka z 5. metra 31-latek był bez szans, w efekcie czego Duma Podlasia bardzo szybko prowadziła w hicie kolejki 2:0.
Trzeba jednak przyznać, że wrocławianie, mimo tak niekorzystnego dla siebie rozwoju wydarzeń, nie poddali się. W polu karnym Żółto-Czerwonych zakotłowało się zwłaszcza w 23. minucie, kiedy to bliski trafienia samobójczego był Adrian Dieguez, ale i chwilę później białostoccy kibice nie mogli być spokojni, gdyż do uderzenia głową doszedł Erik Exposito. Na szczęście napór gości nie trwał zbyt długo i po chwili znów ujrzeliśmy ataki gospodarzy. Najpierw łatwy do obrony strzał oddał Pululu, za moment formę Leszczyńskiego sprawdził z dystansu Romanczuk, a potem setkę zmarnował Hansen.
Jagiellończycy już w 30. minucie mogli zatem zamknąć ten mecz, ale tak się nie stało. Fani zgromadzeni przy Słonecznej nie mieli jednak powodów do zmartwień, bo… mecz został zamknięty w 32. minucie. Wtedy to koronkową akcję Dumy Podlasia strzałem przy słupku wykończył Dominik Marczuk i Śląsk znalazł się na kolanach.
Nerwowo było tylko przez moment
Po zmianie stron wrocławski zespół starał się wrócić do gry, utrzymując się dłużej przy piłce, i dosyć szybko defensywa gospodarzy została zaskoczona. Konczkowski popisał się celnym dośrodkowaniem do Samca-Talara, a ten skutecznym strzałem głową zmniejszył prowadzenie Jagi, które od 53. minuty było tylko dwubramkowe.
Po tym golu kibicom Jagi mogły przypomnieć się sceny z wyjazdowego meczu z Puszczą Niepołomice, a w momencie, gdy Śląsk obił poprzeczkę (choć ostatecznie odgwizdano spalonego), oddech gości na plecach Jagiellończyków był wyczuwalny jeszcze bardziej. W odpowiedzi niecelnie z pierwszej piłki przymierzył Hansen, po czym znów groźny w ataku był Śląsk. Na szczęście strzał Samca-Talara z obrębu szesnastki został zablokowany.
Po niezłym wejściu w drugą połowę wrocławianie w końcu nieco spuchli, dlatego znów do głosu mogli dojść białostoczanie. Trzy uderzenia w krótkim odstępie czasu zaprezentował Jesus Imaz, a następnie z dystansu huknął Afimico Pululu. Niestety żadna z tych prób nie przyniosła zmiany rezultatu. W każdym razie przewaga Śląska przeszła do historii już na dobre, o czym świadczy sytuacja z 76. minuty. Wtedy to w polu karnym gości solidnie się zakotłowało i kolejną dobrą interwencją w tym meczu musiał popisać się Leszczyński.
W ostatnim kwadransie wynik rywalizacji także się nie zmienił. Jaga mądrze kontrolowała boiskowe wydarzenia, dlatego Śląsk nie był w stanie poważnie zagrozić bramce gospodarzy. Duma Podlasia wygrała zatem z wrocławską drużyną 3:1, co oznacza, że to właśnie Żółto-Czerwoni na 10 kolejek przed końcem sezonu są najbliżej mistrzostwa Polski. Hasło Miasto lidera, Białystok miasto lidera znów jest aktualne!
Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 3:1 (3:0)
Bramki: Dominik Marczuk 7, 31, Michal Sacek 17 - Piotr Samiec-Talar 53
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Dominik Marczuk (68' Jose Naranjo), Taras Romanczuk, Nene (68' Jarosław Kubicki), Jesus Imaz (90' Tomasz Kupisz), Kristoffer Hansen (90' Jakub Lewicki) - Afimico Pululu (87' Kaan Caliskaner)
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Martin Konczkowski (68' Mateusz Żukowski), Łukasz Bejger, Aleks Petkow, Patryk Janasik - Piotr Samiec-Talar (84' Burak Ince), Patrick Olsen (79' Alen Mustafić), Peter Pokorny, Petr Schwarz (68' Patryk Klimala), Nahuel Leiva - Erik Exposito
Żółte kartki: Taras Romanczuk (Jagiellonia Białystok) i Peter Pokorny, Martin Konczkowski, Patrick Olsen oraz Alen Mustafić (Śląsk Wrocław)
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl