Skradziony radiowóz się nie odnalazł. Śledztwo umorzone
Kilka miesięcy temu policjanci stracili nieoznakowany radiowóz. Po wnikliwym śledztwie prokuratury auta nie udało się odnaleźć.
Zdjęcie podglądowe
Wszystko wydarzyło się na początku lutego 2014 roku. Początkowo było wiadomo jedynie tyle, że policjanci w środku dnia wychodząc na plac manewrowy komendy zobaczyli, że nie ma na nim jasnoniebieskiego fiata bravo. Mundurowi szybko wywnioskowali, że mogło dojść do kradzieży nieoznakowanego auta. Teraz wiadomo, że jednak było inaczej. Złodzieje okazali się bardziej zuchwali i włamali się do garażu w pobliżu komendy, skąd wzięli samochód. Głośną sprawą zniknięcia nieoznakowanego radiowozu szybko zainteresowała się prokuratura. Śledczy przyjrzeli się m.in. dokumentom związanym z zaginięciem auta. Ze sprawy wyłączyła się augustowska prokuratura ze względu na możliwość posądzenia o stronniczość (śledczy cały czas współpracują z augustowskimi policjantami). Wszystko było owiane tajemnicą i wydawałoby się kwestią czasu będzie odnalezienie auta i zuchwałych sprawców kradzieży.
Po wielu miesiącach śledczy w końcu zabrali głos.
- Nie udało się ustalić dokładnych okoliczności tego zdarzenia, ani wskazać sprawcy ewentualnej kradzieży - mówi Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy suwalskiej prokuratury. - Postępowanie w tej sprawie zostało umorzone.
Kontrolę w augustowskiej komendzie przeprowadziła także Komenda Wojewódzka Policji w Białymstoku.
- Usunięto m.in. jedną z bram na terenie komendy, ale nie miało to związku ze sprawą zniknięcia radiowozu - mówi podinsp. Andrzej Baranowski, rzecznik prasowy podlaskiej policji.
Łukasz Wiśniewski
lukasz.w@bialystokonline.pl