Siemieniec po meczu z Lechią: Cieszę się, że zobaczyłem drużynę, a nie 11 graczy na boisku
Debiut Adriana Siemieńca w roli trenera Jagiellonii wypadł znakomicie. Duma Podlasia po golu Tarasa Romanczuka pokonała gdańską Lechię 1:0 i teraz do kolejnego spotkania może przygotowywać się ze spokojem. Po poniedziałkowym (10.04) triumfie Żółto-Czerwoni awansowali w tabeli na miejsce numer 12.
Grzegorz Chuczun
Jagiellonia w końcu była drużyną
Na razie osoby decyzyjne w białostockim klubie mogą sobie gratulować, bo zmiana na stanowisku szkoleniowca dała efekt w postaci solidnej gry i bardzo ważnych 3 punktów. Czy Jagiellończycy pójdą za ciosem i podobną dyspozycję zaprezentują również w kolejnych spotkaniach, a co za tym idzie, przełamią fatalną serię na wyjazdach? O tym przekonamy się niebawem, ale w tym momencie należy być zadowolonym z tego, co jest.
- Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, bo zdawaliśmy sobie sprawę, jak ważny był to mecz. Radość jest ogromna. Dziś zobaczyłem drużynę, a nie 11 graczy na boisku. To fantastyczna sprawa na początku naszej wspólnej drogi. To punkt wyjścia do wszystkiego. Przed nami jeszcze 7 meczów i w każdym kolejnym musimy budować to co dzisiaj zaczęliśmy. Dzięki tej wygranej będzie nam jednak dużo łatwiej. Dziękuję drużynie, że oddała się na boisku dla siebie nawzajem, dla klubu, dla miasta. Dziękuję kibicom za to, że do końca nas wspierali. Wiem, że w meczu są różne momenty, ale nie poddaliśmy się i wierzyliśmy w zwycięstwo do końca. Drużyna stanęła na wysokości zadania i wzięła odpowiedzialność za grę. Wykonaliśmy dużą pracę w tygodniu, szczególnie pod kątem mentalnym. Ja jestem z chłopaków dumny. Takie emocje w drużynie chcę widzieć co mecz. Jeżeli tak to będzie wyglądać, to ja za tą drużyną pójdę wszędzie - takimi słowami zaczął swą pomeczową wypowiedź Adrian Siemieniec, nowy szkoleniowiec Dumy Podlasia.
Oczywiście, mimo triumfu, w grze białostoczan pojawiły się też mankamenty. Słabo wypadł zwłaszcza Jesus Imaz, który dwukrotnie nie był w stanie pokonać Dusana Kuciaka z rzutu karnego.
- Nie chciałbym publicznie oceniać sytuacji z Jesusem, bo to są wewnętrzne sprawy szatni. Chciałbym dzisiaj rozmawiać tylko o tym co dobre. Piłka nożna niesie różne emocje, nie zawsze wszystko się układa tak, jakbyśmy tego chcieli, ale finalnie wygraliśmy mecz i to jest najważniejsze. Chciałbym, abyśmy na tej pozytywnej energii szli dalej, bo wygraliśmy dopiero 1 mecz, a jeszcze 7 przed nami - oznajmił 31-letni trener Jagiellonii.
Lechia jedną nogą jest w I lidze
Na uwagę zasługuje fakt, że przez całe spotkanie stojący między słupkami Dumy Podlasia Zlatan Alomerović nie miał zbyt wiele pracy, a to jest dla serbskiego golkipera spora nowość. Żółto-Czerwoni grali w Poniedziałek Wielkanocny na tyle pewnie, że ewentualny bezbramkowy remis byłby dla wszystkich osób kibicujących Jagiellonii potężnym rozczarowaniem.
- Długimi fragmentami graliśmy skutecznym pressingiem i odbieraliśmy piłkę wysoko, a co najlepsze tworzyliśmy z tego sytuacje. Nie wszystkie z nich były stuprocentowe, ale na pewno dostawaliśmy się w pole karne i tworzyliśmy zagrożenie. Oczywiście pracowaliśmy nad tym, ale tak naprawdę, by to wyglądało tak, jak ja tego oczekuję, to jeszcze daleka droga. Widzę też elementy do poprawy. Przeanalizujemy sobie teraz spotkanie i te poprawki będziemy wdrażać. Szczególnie na początku drugiej połowy, ale też w pierwszej, kiedy byliśmy w niskim bloku, w niskiej obronie na swojej połowie i broniliśmy dobrze, bo byliśmy blisko siebie, to jednak brakowało tej reakcji na piłki wsteczne, brakowało nam oddalenia przeciwnika od naszej bramki, bo zbyt łatwo dopuszczaliśmy rywali zwłaszcza do dośrodkowań. Ostatecznie byliśmy jednak dobrze zorganizowani i nie dopuściliśmy Lechii do zbyt wielu sytuacji - dodał Adrian Siemieniec.
Poniedziałkową rywalizację krótko podsumował też opiekun przyjezdnych.
- Wracamy bez punktów i jesteśmy rozczarowani tym wynikiem. W pierwszej połowie nie zrobiliśmy zbyt wiele, w drugiej części pokazaliśmy więcej charakteru, ale popełniliśmy błąd, który kosztował nas stratę bramki. Przybyłem do klubu, aby pomóc zmienić kierunek, w którym zmierzał. Chcieliśmy zagrać dziś agresywnie, rezultat jest jednak niekorzystny. Jeszcze mamy trochę punktów do zdobycia, więc poczekamy z oceną sezonu do samego końca. Przed nami 7 finałów. Nadal wierzę, że jesteśmy w stanie utrzymać się w tej lidze. Oczywiście to będzie bardzo trudne i wymagające, bo czekają nas ciężkie spotkania - powiedział po meczu w Białymstoku David Badia, trener Lechii.
W następnej kolejce PKO Ekstraklasy Jagiellonia zagra na wyjeździe z Koroną Kielce, natomiast ekipa z Gdańska powalczy na swoim terenie z Pogonią Szczecin.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl