Siemieniec po meczu: Seria została przerwana, ale wierzę, że idziemy w dobrym kierunku
W 7. kolejce PKO Ekstraklasy Jagiellonia Białystok przegrała we Wrocławiu z miejscowym Śląskiem 1:2 i tym samym straciła 1. miejsce w tabeli. Po porażce trener Dumy Podlasia nie zamierza jednak załamywać rąk.
Jagiellonia Białystok
Porażka boli, ale trzeba zachować spokój
Na poziomie Ekstraklasy najdłuższa seria zwycięstw wynosi w przypadku Jagiellonii 5 meczów. W niedzielę (3.09) Duma Podlasia mogła wyrównać rekord wykręcony na początku 2018 r., ale niestety Śląsk okazał się zbyt mocny i to wrocławianie zgarnęli komplet punktów.
- Gratuluję gospodarzom zwycięstwa, a naszym kibicom dziękuję za to, że byli dzisiaj z nami, ale dziękuję też drużynie. Szkoda, że nie wygraliśmy kolejnego spotkania, lecz patrzymy szerzej na cały okres wykonanej pracy z ostatnich tygodni. Dzisiaj nasza seria została przerwana, ale wierzę, że idziemy w dobrym kierunku. Teraz jest czas na odpoczynek, a w trakcie przerwy reprezentacyjnej będziemy przygotowywać się do starcia z Radomiakiem. Będziemy chcieli jak najszybciej wrócić na zwycięską ścieżkę - powiedział po przegranym pojedynku Adrian Siemieniec, szkoleniowiec Dumy Podlasia.
Co było główną przyczyną porażki we Wrocławiu?
- W pierwszej połowie zabrakło nam odpowiedniego budowania akcji w ataku pozycyjnym. Mieliśmy kontrolę nad meczem poprzez posiadanie piłki, ale za mało otwieraliśmy sobie strefy i zbyt rzadko zdobywaliśmy przestrzenie, przez co nie potrafiliśmy zdobyć pola karnego i nie stwarzaliśmy sytuacji. W przerwie staraliśmy się to skorygować. Niestety nie stworzyliśmy tylu sytuacji, ile byśmy chcieli. Był to mecz dwóch zespołów będących w dobrym momencie. Za często faulowaliśmy w pobliżu pola karnego, potem dopuszczaliśmy ten Śląsk bliżej bramki, bliżej i w końcu dopuściliśmy do faulu w szesnastce i rzutu karnego. Jesteśmy rozczarowani, źli, że nie wygraliśmy, ale zachowujemy spokój. Nie idziemy w emocje, tylko w rzetelną ocenę tego spotkania. Odpoczniemy, wrócimy do pracy i zrobimy wszystko, by jak najszybciej wygrać kolejny mecz - oznajmił opiekun Żółto-Czerwonych.
Czy as Jagiellonii powinien wejść wcześniej?
W 69. minucie na murawie pojawił się Afimico Pululu i gra białostoczan w ataku wyglądała lepiej. W związku z tym na pomeczowej konferencji prasowej padło pytanie, czy aby snajper Jagi nie wszedł na boisko zbyt późno.
- Dokładnie analizujemy sytuację z Afim. Ja jako trener doskonale wiem, kiedy jest gotowy na to, by grać od 1. minuty, a kiedy będziemy potrzebować go w trakcie meczu. Wiadomo, że obraz tego, jak zawodnik wygląda po wejściu na boisko, jest uzależniony m.in. od tego, co się na tym boisku dzieje. W drugiej połowie ten mecz już bardziej się otworzył, miejsca na murawie było więcej. W drużynie jest rywalizacja, zawodnicy pracują na swoją szansę właśnie poprzez występy od 1. minuty, potwierdzając tym samym, że to miejsce w składzie im się należy, albo poprzez zmiany po przerwie i dawanie sygnału do tego, aby pomyśleć o nich przy ustalaniu wyjściowej jedenastki - powiedział Siemieniec.
Niedzielną rywalizację skomentował też oczywiście trener gospodarzy.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni z 4. z rzędu zwycięstwa. Mieliśmy na ten mecz swój plan, patrzyliśmy na to, ile energii kosztowało zespół ostatnie spotkanie w Szczecinie. Wiedzieliśmy, że im dłużej mecz będzie trwał, tym będziemy stwarzać sobie więcej okazji. To się potwierdziło. W pierwszej części chcieliśmy być pragmatyczni, nie chcieliśmy stracić gola, a być blisko siebie, może skontrować rywala. Jagiellonia to dobrze zorganizowany w obronie i ataku zespół. W szatni powiedzieliśmy sobie, że na początku drugiej połowy musimy sobie ustawić mecz, zacząć wygrywać pojedynki. Ta część zaczęła świetnie, bo Erik Exposito szybko trafił do siatki. Duże słowa uznania dla zespołu za determinację i walkę do ostatnich chwil mimo straconej bramki z rzutu karnego. Kreowaliśmy okazje, dominowaliśmy i w efekcie zdobyliśmy bramkę na 2:1. Zwyciężyliśmy w mojej ocenie zasłużenie. Cieszymy się z tego momentu, a teraz czeka nas przerwa na mecze reprezentacji - stwierdził Jacek Magiera, szkoleniowiec Śląska.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl