Sądowe statystyki: coraz więcej białostoczan nie spłaca długów
Co raz więcej białostoczan nie spłaca swoich długów na czas. Co gorsza, sprawy te bagatelizują. Reflektują się, kiedy do ich drzwi puka komornik.
sxc.hu
W sekcji egzekucyjnej białostockiego sądu rejonowego w ostatnim roku rozpoznano prawie 10 tys. spraw, rok wcześniej prawie 11 tys., a jeszcze w 2008 r. było ich tylko 4,6 tys. Jak twierdzą sędziowie, ten ponad 100-procentowy skok statystyk wziął się z dwóch powodów: białostoczanie co raz chętniej robią zakupy finansując je z kredytów (najczęściej ratalnych, których umowy podpisywane są w sklepach) oraz odczuwalny jest kryzys i ludzie przestali na czas spłacać swoje zobowiązania.
Banki, choć chętnie udzielają pożyczek, to w umowach kredytowych zabezpieczają się przed niesolidnością swoich klientów. Chodzi o paragraf, w którym pożyczkobiorca godzi się na to, że kiedy nie będzie spłacał rat, instytucja finansowa może wystawić bankowy tytuł egzekucyjny. Ten trafia do sądu, który bardzo szybko nadaje mu klauzulę wykonalności i bank może składać wniosek do komornika o ściągnięcie długu.
- W tym względzie prawo jest bezwzględne - przestrzega sędzia Adam Czech kierujący sekcją egzekucyjną białostockiego sądu rejonowego. Z jego obserwacji wynika, że niewiele osób czyta umowy pożyczkowe, które później podpisują.
O ile w ostatnich latach sąd zajmował się w większości sprawami dotyczącymi niespłacanych kredytów ratalnych, teraz co raz więcej jest spraw dotyczących kredytów przedsiębiorców. A tu kwoty są znacznie większe. Więcej jest też spraw dotyczących zaległości czynszowych, czy niezapłaconych podatków.
- Nierzadko zdarza się, że dopiero kiedy komornik puka do drzwi, ludzie orientują się, że sprawa stała się poważna. - mówi Czech. - Może powiem brutalnie, ale w tym momencie to nie ma już znaczenia czy ktoś ma trudną czy lepszą sytuację materialną. To są bezwzględne zasady, masz dług, to ten dług trzeba niestety spłacić - dodaje sędzia.
Aby mieć możliwość wpłynąć na los swojej sprawy w sądzie, trzeba działać przed prawomocnym orzeczeniem. Potem jest już za późno. Co więcej po takim orzeczeniu to my musimy zgłosić się do naszego wierzyciela i przekonać go, że chcemy spłacić dług, prosić o rozłożenie na raty bądź wydłużenie terminu płatności nim ten pójdzie do komornika. A dla dłużnika wizytka komornika to oprócz stresu, dodatkowe koszty opłaty, którą pobiera.
Na przykład niezapłacony na czas 200-złotowy mandat - po wizycie komornika - będzie nas kosztował ok. 560 zł (360 zł to opłata komornika) plus koszty wysyłki pism, dojazdów i ewentualne odsetki za zwłokę (ustawowo - 13% w skali roku). Ale kiedy mamy dług 200 tys. zł i komornik ściągnie go z naszego rachunku bankowego, to jego usługa wyniesie nas 16 tys. zł (po licytacji mieszkania - 30 tys. zł) plus jego koszty.
Oczywiście na każdą czynność komornika można napisać do sądu skargę, to w większości nie są one uwzględniane. Warto też pamiętać, że jeżeli w danym momencie nie mamy żadnego majątku, nie oznacza, że pozbyliśmy się problemu. Jeżeli za jakiś czas dorobimy się czegoś, wierzyciel ponownie może zawiadomić komornika, a my będziemy musieli zwrócić wszystko z odsetkami.
E.S.