Rzuciłem palenie i Kościół też. Tłumy osób na koncercie Lao Che [ZDJĘCIA]
Dawno klub ACK Sepularium nie przeżył takiego oblężenia. Powód? Koncert Lao Che - zespołu, który wciąż jest w znakomitej formie i potrafi na scenie zaskoczyć.
Michał Kardasz
Od pierwszych chwil występu czuło się, że oczekiwanie na przyjazd do Białegostoku płockiej grupy było ogromne. Mimo poniedziałku pod sceną tłum, gorące oklaski, wyśpiewywane teksty i żywiołowy taniec. Lao Che zafundowało porcję znakomitej muzyki - tak eklektycznej jak na płytach, która na żywo potrafi porwać.
Mieszali kompozycje z różnych płyt. Gospel, na której wadzili się z Bogiem. Prąd stały/prąd zmienny, gdzie wrócili do elektroniki i zimnej fali. I Soundtrack, czyli ścieżki do filmu, który nigdy nie powstał. Sięgnęli też po debiutanckie, pełne mroku Gusła. Szkoda, że nie zdecydowali się choć na jeden utwór z płyty Powstanie Warszawskie. Białostocki koncert miał jednak ciekawą oprawę - tworzyły ją czarno-białe wizualizacje i światła.
Czarne kowboje, Życie jest jak tramwaj, Wielki kryzys - reakcja publiczności od pierwszych numerów była entuzjastyczna. A zespół miał świetny kontakt z publiką. Już na samym początku Spięty zszedł ze sceny do ludzi. Jak mało kto, grupa potrafi połączyć różne brzmienia - rockowe, zimnofalową elektronikę, hip hop, a nawet ska. Po mocno elektronicznym kawałku Urodziła mnie ciotka odłożyli instrumenty i tylko z towarzyszeniem klawisza, perkusji i przeszkadzajek wykonali na cztery wokale hiphopowy utwór Jestem psem. Potem wrócili do gitar, Spięty zapowiedział estetykę ska i zagrali Siedmiu nie zawsze wspaniałych. Podczas koncertu przypomnieli też swój debiutancki album z 2002 roku - Gusła - zabrzmiały utwory Lelum Polelum i Wiedźma.
Widać, że Lao Che po tylu latach grania wciąż bawi się muzyką. Koncertowe wersje znacznie odbiegają od studyjnych, a teksty - które zawsze były mocną stroną grupy, wręcz jej znakiem rozpoznawczym - wciąż pozostają aktualne. Rzuciłem palenie i Kościół też, do pierwszego czasem wracam, do drugiego nie - wyznaje w piosence Dym Spięty. I dodaje: Nie jestem łatwy w związkach - to jedno, a w tych wyznaniowych, to już na pewno. Jedna z obowiązkowych pozycji dla wielbicieli oryginalnych metafor wokalisty Lao Che.
Płocka grupa po raz kolejny udowodniła, jak wielki potencjał koncertowy tkwi w jej twórczości. Nie musiała też schlebiać publice i zachęcać do zabawy - to bez wątpienia był jeden z lepszych koncertów w piwnicach Spodków. Trzy mocne utwory na finał - Zombie!, Hydropiekłowstąpienie i Prąd stały/prąd zmienny (z wokalną partią perkusisty!).
Portal BiałystokOnline.pl patronował koncertowi.
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl