Wiosną tego roku chory na SMA Mikołaj Karelus z Białegostoku został posiadaczem samochodu marki Rolls-Royce z 1973 r. Podczas jednego z organizowanych kiermaszów do taty chorego chłopca podszedł mężczyzna, który postanowił podarować mu ten niezwykły, czterokołowy prezent. Od początku było wiadomo, że auto ma trafić na licytację, na której sprzedawane są różne fanty, z których dochód jest przeznaczony na zbiórkę na terapie genową. A ta kosztuje aż 9,5 mln zł.
- Kiedyś obejrzałem film, na którym Mikołaj wypowiadał nazwy aut i bardzo mnie to poruszyło - wspomina darczyńca. - Już wcześniej zastanawiałem się, jak pomóc Mikusiowi, ale pomysł przyszedł dopiero po tym, jak zobaczyłem to nagranie. Roll Royce jest moim oczkiem w głowie. Wiozłem nim do chrztu mojego syna. Małemu rycerzowi przyda się jednak o wiele bardziej. Wraz z braćmi włożyłem wiele pracy w odnowienie limuzyny, dlatego bardzo wierzę w to, że znajdą się ludzie chcący dokończyć moje dzieło. Kiedy Rolls odzyska pełnię blasku, będzie prawdziwym rarytasem - dodaje.
Taki prezent zadziwił także samych rodziców dwulatka:
- Szok i niedowierzanie. Chyba tylko tak to mogę opisać – mówi Tomasz Karelus, ojciec Mikołaja. - Ludzie wystawiali na licytacjach przeróżne rzeczy, ale auta, w dodatku takiego, to się nie spodziewałem.
Samochód można już licytować
Śnieżnobiały Rolls-Royce Silver Shadow z 1973 r., którego otrzymał mały Mikołaj już został częściowo odrestaurowany przez poprzedniego właściciela. Rodzice chłopca wraz z wolontariuszami chcieli dokonać kolejnych remontów, by podnieść wartość pojazdu, jednak zajęłoby to zbyt wiele czasu.
- Dziękujemy wszystkim, którzy odpowiedzieli na nasz pierwszy apel – mówi Karol Rutkowski, jeden z wolontariuszy. - Po konsultacjach doszliśmy do wniosku, że wystawiamy Rolls'a po częściowej renowacji, którą przeprowadził dotychczasowy właściciel. Dokończenie prac może zająć kilka miesięcy, a my nie mamy tyle czasu.
A o czas tu najbardziej chodzi. Otóż najdroższy lek świata, na który rodzice zbierają pieniądze, musi być podany chłopcu zanim przekroczy on wagę 13,5 kg. Obecnie Mikołaj waży już ponad 12 kg, a ciągle rośnie. Dlatego wszyscy zaangażowani w zbiórkę wierzą, że sprzedaż samochodu pozwoli im wygrać wyścig z czasem i dozbierać potrzebną kwotę. Do zakończenia zbiórki potrzeba jeszcze ponad 1,3 mln zł. Licytacja potrwa do 31 lipca, obecnie najwyższa kwota to 42 tys. zł, zobacz:
Licytacja Rolls-Royce'a.
Wolontariusze przed wystawieniem auta na sprzedaż kontaktowali się z ekspertami, którzy bardzo pozytywnie wypowiedzieli się o stanie samochodu. Podkreślić należy też fakt, iż wyprodukowano zaledwie 8425 sztuk tego konkretnego modelu. Niegdyś takim jeździła sama Królowa Elżbieta II.
Stan samochodu jest dobry, ale konieczne jest kilka napraw
W samochodzie odnowiono wszystkie chromy (zderzak, drzwi, lusterka itp.), odremontowano silnik, dokonano montażu nowej szyby przedniej, jej uszczelki, zamontowano nowe lampy przednie i przeprowadzono regenerację rozrusznika oraz alternatora. Do tego wstawiono z przodu nowe amortyzatory, wymieniono klocki hamulcowe.
Konieczne jest jednak wykonanie jeszcze kilku niezbędnych napraw, m.in. złożenie silnika, podłączenie układu paliwowego i zapłonowego, zrobienie masy silnikowej, podłożenie instalacji elektrycznej rozrusznika i alternatora, naprawa układu hamulcowego i chłodzenia oraz wymiana olejów. Trzeba też podłączyć radio i zrobić korektę lakieru. Auto przez ostatnie lata stało w garażu, więc warto wykonać także ogólnego przeglądu pojazdu.
Osoby, które chciałby wspomóc Mikołaja w leczeniu, mogą dokonać wpłaty na jego konto w serwisie
Siepomaga lub dołączyć do facebookowej grupy Licytacje Rycerza Mikołaja. To właśnie na niej został wystawiony Rolls Royce.
- Każda pomoc ma znaczenie – mówi Natalia Karelus, mama Mikusia – Pomagają nam setki ludzi, ale kwota potrzebna na lek jest ogromna. Mimo podejmowanych wysiłków przed nami wciąż daleka droga. Dziękujemy wszystkim, którzy walczą razem z nami.