Aktualności

Wróć

Referendum w sprawie lotniska. Do sądu wpłynęły tylko dwie skargi

2017-01-27 17:59:35
Zaledwie dwa protesty podważające ważność referendum ws. lotniska wpłynęły do Sądu Okręgowego w Białymstoku i to mimo akcji Komitetu Referendalnego, który zachęcał mieszkańców województwa do zgłaszania, jeśli nie dostali informacji.
pixabay.com
Pokłosie afery ulotkowej

Dzień po referendum ws. lotnisk, przedstawiciele komitetu referendalnego zapowiadali, że podejmą kroki prowadzące do udowodnienia, że niska frekwencja (niecałe 13%) to wina niedociągnięć ze strony organizatora, czyli samorządu województwa, który miał nie zadbać o to, żeby wszyscy mieszkańcy zostali poinformowani.

- Chcemy zbadać, jaka była skala tych zaniedbań. Mieszkańcy będą mogli składać oświadczenie o tym, czy zostali skutecznie poinformowani. Zależnie od skali tych zaniedbań, rozważymy podjęcie kolejnych kroków – mówił wówczas pełnomocnik komitetu Paweł Myszkowski.

Jednym zaniedbań miała być sprawa ulotek z informacją o referendum, które nie dotarły do wszystkich mieszkańców województwa. Za ich kolportaż odpowiedzialna była Poczta Polska, z którą umowę podpisał samorząd województwa. Spółka twierdzi jednak, że ona się ze swoich zadań wywiązała, choć sygnałów o tym, że ulotki nie dotarły, było wiele, o czym zresztą pisaliśmy: Referendum ws. lotniska. Tajemnica (nie)rozniesionych ulotek.

Komitet Referendalny postanowił zachęcić osoby, które nie dostały informacji, do złożenia skargi do sądu okręgowego i w tym celu na stronie internetowej www.lotniskopodlaskie.com.pl udostępnił gotowe druki, na których wystarczyło wpisać dane i wysłać do sądu. Czas na dostarczenie skarg mijał 24 stycznia, czyli tydzień po opublikowaniu wyniku referendum w dzienniku urzędowym.

Miało być więcej

Mimo tej akcji, do sądu okręgowego w Białymstoku wpłynęły zaledwie dwie skargi. W dodatku obie miały braki formalne. Po uzupełnieniu mają one trafić z powrotem do sądu, który będzie miał 14 dni na ich rozpatrzenie. Trudno jednak przypuszczać, żeby przychylił się do opinii wnioskodawców.

Przedstawiciele komitetu są niemiło zaskoczeni, bo jak zapewniają, dostawali oni w okresie przed i po referendum sporo sygnałów od mieszkańców, którzy skarżyli się, że informacje do nich nie dotarły.

- Dostawaliśmy sporo sygnałów z terenu i z Białegostoku, że do ludzi informacja o referendum nie dotarła. Myślałem, że w związku z tym więcej będzie tych skarg. Ludzie, jak widać, nie byli tym zainteresowani – mówi Paweł Myszkowski i zapowiada, że to nie koniec starań związanych z lotniskiem. Komitet zamierza na pewno wykorzystać oddane głosy do tego, żeby naciskać na samorząd województwa, aby podjął działania w kierunku budowy lotniska.

- Rozważamy, co możemy dalej zrobić. Będziemy na pewno starać się przypominać władzom województwa o tych głosach, które zostały oddane, ponieważ mają one znaczenie i chcemy, żeby samorząd miał to cały czas na uwadze – dodaje Myszkowski.

Przypomnijmy, że w wojewódzkim referendum ws. budowy lotniska udział wzięło trochę ponad 123 tys. osób, co dało frekwencję na poziomie 12,96%. Referendum jest więc nieważne, mimo że 96% głosujących było na tak. Koszt przeprowadzenia głosowania to natomiast 3,7 mln. zł.
Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl