Aktualności

Wróć

Przyczyną tragedii w Jankielówce był telefon komórkowy

2013-06-13 00:00:00
Znane są najnowsze ustalenia suwalskiej prokuratury, która bada sprawę utonięcia trzech mężczyzn. Wszystko zaczęło się od telefonu komórkowego, który wpadł do głębokiej studni.
sxc.hu
Suwalska prokuratura mogła w końcu przesłuchać kuzyna 23-latka, który pod koniec maja utonął w studni. Z relacji mężczyzny wynika, że przyczyną tragedii był telefon komórkowy.

Komórka wpadła jego krewnemu do studni, a ten chcąc ją odzyskać zszedł na dół. Niestety, jak relacjonuje kuzyn, mężczyzna w pewnym momencie zamilkł i nie odpowiadał na wołania rodziny. Wtedy właśnie pośpieszył mu na ratunek kuzyn. Zabezpieczając się pasami zszedł na dół, jednak także stracił przytomność.

Kuzyn to jedyna osoba, którą udało się wyciągnąć żywą ze studni. Nadal nie wiadomo dlaczego utonęli strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Raczkach, którzy uczestniczyli w akcji ratowniczej.

- Na chwilę obecną nie znamy jeszcze dokładnych szczegółów akcji. Sprawdzamy, czy strażacy mieli odpowiednie przygotowanie do przeprowadzania tego typu akcji i czy dysponowali odpowiednim sprzętem - poinformował Ryszard Tomkiewicz z suwalskiej prokuratury.

Przypomnijmy, że do tragedii doszło 31 maja. W głębokiej studni w Jankielówce utonęły trzy osoby, wśród nich było dwóch strażaków ochotników. Akcja ratownicza trwała przez kilka godzin. Tylko jedna osoba - kuzyn mężczyzny, który wszedł jako pierwszy - została wyciągnięta żywa.
Łukasz Wiśniewski
lukasz.w@bialystokonline.pl