Przedsiębiorcy z pogranicza chcą rekompensat poza limitem de minimis
Do 30 czerwca w strefie przygranicznej obowiązuje zakaz wjazdu. Przedsiębiorcy wciąż nie wiedzą, czy zostanie on przedłużony czy nie. Ponadto wiele firm nie otrzymało w związku z tym rekompensat. We wtorek (7.06) poseł Robert Tyszkiewicz poinformował, że sprawą zajmie się sejmowa podkomisja.
Malwina Witkowska
Sprawą zajmie się sejmowa podkomisja
Podlaski poseł na Sejm Robert Tyszkiewicz od wielu miesięcy głośno mówi o dramatycznej sytuacji największych przedsiębiorstw turystycznych na wschodnim pograniczu Polski. Wielu liderów turystyki puszczańskiej nie otrzymało rekompensat, w związku z zakazem wjazdu do strefy przygranicznej. Jak zapowiedział, w środę (8.06) sprawą braku pomocy poza limitem de minimis dla największych przedsiębiorstw turystycznych z pogranicza, na jego wniosek zajmie się podkomisja ds. turystyki Sejmu RP.
- Wobec skandalicznej bezczynności rządu, postanowiliśmy zwrócić się do parlamentu z prośbą o przeanalizowanie i rozpatrzenie tej sprawy. Chcę przypomnieć, że od końca ubiegłego sezonu zamknięty pozostaje cały obszar turystyki pogranicznej. Firmy, które tam działają od 10 miesięcy nie otrzymują od państwa żadnej pomocy. To jest niebywały skandal. Pomimo obietnicy, którą z mównicy składał premier Morawiecki, który zapowiadał tarcze dla pogranicza, pomoc dla przedsiębiorców, a nic takiego nie ma miejsca. Nie chce mi się wierzyć, że za chwilę upłynie rok, a te firmy pozostaną bez żadnej pomocy - mówił Robert Tyszkiewicz.
Według niego, jeżeli przedsiębiorcy nie otrzymają rekompensat, to za jakiś czas turystyka pogranicza upadnie. Nie będzie miejsc, by nocować lub gdzie zjeść.
- Jutro będziemy pytać rząd, kiedy konkretnie zostaną skierowane pieniądze na rekompensaty poza limitem de minimis dla największych firm. Będziemy pytać, dlaczego to tyle trwa. Dlaczego mimo dobrej woli i chęci Komisji Europejskiej wciąż nie został do niej złożony program pomocy dla przedsiębiorstw turystycznych, który umożliwiłby wypłaty pieniędzy i uratowanie tych firm przed upadkiem? - pytał Tyszkiewicz.
Jak powiedział Marek Czarny z Hotelu Białowieski w Białowieży, około 400 osób zostało dotkniętych bezpośrednim brakiem rekompensat blokowanych zasadą de minimis.
- Parlamentarzyści ponad podziałami politycznymi uchwalili stosowne ustawy, stały się prawem, natomiast władza wykonawcza na szczeblu warszawskim niestety nie zrobiła nic. Ja nie mówię o władzy wojewódzkiej, bo wojewoda skierował odpowiednie pisma. Natomiast odpowiednim adresem zatrzymania całego procesu to jest Ministerstwo Rozwoju. W desperacji zwróciliśmy się 3 tyg. temu do Komisji Europejskiej. Uzyskaliśmy odpowiedź, że wstępne uzgodnienia dotyczące zgody KE pomiędzy Polską a Brukselą zostały dokonane i teraz KE czeka na ostateczny wniosek od Polski, czyli Ministerstwa Rozwoju - podkreślił Marek Czarny.
Ktoś jednym podpisem zniszczył nam życie
Kolejną sporną kwestią jest zakaz wjazdu do strefy pogranicznej, który ma się zakończyć 30 czerwca.
- My nie możemy się dowiedzieć, tak jak do tej pory, 2 dni wcześniej czy zakaz będzie przedłużony czy zniesiony? Przedsiębiorcy muszą z wyprzedzeniem wiedzieć, jakie są plany rządu dotyczące zakazu przebywanie w tej strefie - zaznaczał Robert Tyszkiewicz.
Posłowi udało się uzyskać zezwolenie i w ubiegły czwartek (2.06) spotkał się w Białowieży z przedsiębiorcami z branży turystycznej.
- Miałem też okazję zobaczyć, jak Białowieża wygląda. Stolica polskiej turystyki puszczańskiej jest dziś oblężona. U bram parku narodowego stoją samochody wojskowe i wielkie agregaty prądotwórcze, które zabijają hałasem całe centrum Białowieży - poinformował poseł. - Będziemy domagać się specjalnego programu rewitalizacji turystyki puszczańskiej, bez pomocy centralnej turystyka do Białowieży, Kruszynian i całego pasa pogranicza polsko-białoruskiego po prostu nie wróci. Nie możemy na to pozwolić. Rząd musi przyznać się do odpowiedzialności za swoje decyzje i przeznaczyć środki potrzebne do tego, aby umożliwić tam powrót normalnej turystyki - dodał.
Przedsiębiorcy pracujący w Białowieży przez wiele lat budowali swoją markę i pozycję, a wkrótce niektórzy giganci mogą upaść.
- Rząd pisząc ustawę ukarał nas wykluczając regułą limitu de minimis możliwość otrzymywania rekompensat. My cały czas prosimy, walczymy, dajemy znać, że mamy spore problemy, ale niestety ze strony rządu nie ma dobrej woli, żeby naszą sprawę doprowadzić do szczęśliwego końca. Jesteśmy u skraju wytrzymałości fizycznej i psychicznej - mówiła Grażyna Babushka z Bistro Białowieża. - Są ustawy, które umożliwiają otrzymywanie rekompensat i jak to jest możliwe, że część osób je otrzymuje, a część nie? Ktoś jednym podpisem zniszczył nam życie.
- Żeby uruchomić biznes turystyczny musimy zatrudnić ludzi, zebrać towar, wiedzieć co jest i musi być zapewnione bezpieczeństwo. Informacje na temat muru też są nieprecyzyjne, praktycznie nie mamy rzetelnej informacji. Trzeba przywrócić bezpieczną turystykę w Puszczy Białowieskiej i oczekujemy rozmowy z nami, ale niestety od 8 miesięcy, nikt z nami na ten temat nie rozmawia - powiedział Sławomir Droń z Białowieskiego Centrum Sportu.
- To jest świństwo w stosunku do przedsiębiorców, którzy od kilkudziesięciu lat płacą podatek dochodowy, dają prace ludziom, utrzymują wizerunek Białowieży na zewnątrz. Tak nie może być. Albo jesteśmy w Europie, albo jesteśmy w porównywalnym stanie jak jest za wschodnią granicą Polski
- stwierdził Marek Czarny.
Malwina Witkowska
malwina.witkowska@bialystokonline.pl