Protest restauratorów w Białymstoku. Udział wzięło 500 osób [ZDJĘCIA]
W sobotę ulicami Białegostoku przeszedł spacer branży gastronomicznej Ostatnia Wieczerza. Według danych policji udział w nim wzięło 500 osób. Odbył się bez żadnych incydentów.
Maciej Safaryn
Słaba frekwencja
W sobotę (31.10) odbył się pierwszy protest branży gastronomicznej.
- Szacunkowa liczba uczestników protestu to ok. 500 osób. Wzięło w nim udział również ok. 50 motocyklistów i ok. 10 pojazdów. Nie odnotowaliśmy incydentów – informuje rzecznik prasowy podlaskiej policji, Elżbieta Zaborowska.
W Białymstoku od ponad tygodnia odbywają się protesty kobiet. Jednego dnia policja odnotowała 18 tys. uczestników. Porównując strajk branży gastro - frekwencja była dużo niższa.
Spacer branży gastronomicznej oraz przedsiębiorców pn. Ostatnia Wieczerza rozpoczął się na Rynku Kościuszki o godz. 12.00.
Organizatorzy wykonali również grób z lodu. Postanowili tam znicze, aby obrazowo pokazać co się z nimi stanie, gdy nadal nie będą mogli pracować. Po 20 minutowym przemówieniu, uczestnicy ruszyli. Na samym początku jechali motocykliści oraz samochody. Całość trwała ok. 1,5 h.
O co walczą?
Protesty są odpowiedzią na drugi lockdown branży gastronomicznej. Przez trwającą nadal epidemię COVID-19 rząd zakazał prowadzenia działalności restauracjom i barom - mogą jedynie wydawać jedzenie na wynos bądź dowozić. Podczas wiosennego lockdownu, państwo pomogło przedsiębiorcom przetrwać trudny okres - teraz tej pomocy nie dostali.
- Żądamy, aby nasz rząd przedstawił nam projekt, który dałby nam się przygotować do wspólnego działania. Który by nam udowodnił, że ci ludzie są myślący. Bo na razie wszystko się odbywa z dnia na dzień. Wczoraj wszyscy słyszeliśmy, jak osoby, które przez pół roku hodują chryzantemy, że teraz nie mogą ich sprzedać. Tak ma wyglądać walka z koronawirusem? - pytał Tomasz Skurski, właściciel ośrodka „Pięć Dębów” w Supraślu. - Kłamstwem jest, że za dwa tygodnie wrócimy do pracy. To jest niemożliwe. Polska wrze i tonie w koronawirusie - dodał.
Mówił także, że w XXI wieku praca jest podstawą egzystencji.
- Jeżeli człowiek nie może wykonywać swojego zawodu, to jest to przestępstwo. Nie będziemy protestować przeciwko danej partii, przeciwko danym osobom. My protestujemy przeciwko temu systemowi, który dzieli Polaków na tych, którzy mogą pracować, a tych, którzy nie mogą. Szanowny rządzie zauważcie, że nie wymieniamy nazwisk, osób, bo zaraz i tak was nie będzie. Kobiety was zmienią i my was zmienimy. Wszyscy są wściekli jak diabeł - podsumował Tomasz Skurski.
Malwina Witkowska
malwina.witkowska@bialystokonline.pl