Zdrowie

Wróć

Protest ratowników medycznych. Chcą m.in. zarabiać tyle samo co pielęgniarki

2017-06-30 17:17:26
Na początku oflagowali karetki i stację pogotowia, później założyli czarne koszulki i jeździli na sygnałach, poza tym pisali maile do ministerstwa. Natomiast teraz ich protest eskalował na tyle, że w piątek ratownicy medyczni wyszli na ulice miasta.
Dorota Mariańska
Ratownicy manifestowali niezadowolenie

W piątek (30.06) ratownicy medyczni maszerowali ulicami Białegostoku. Nieśli transparenty z m.in. takimi hasłami: Ratownik medyczny ofiarą systemu, Ratownicy medyczni. Grupa zawodowa gorszego SORtu, Jestem człowiekiem a nie superbohaterem. Mam ludzkie potrzeby., Ratownik nie balkon, 4 osób nie utrzyma. Słychać było też okrzyki: Precz z wyzyskiem, Chcemy pracować, nie protestować.

To kolejny etap protestu, po wcześniejszych działaniach, czyli oflagowaniu karetek i stacji pogotowia, czarnych koszulkach, jeżdżeniu na sygnałach oraz zasypywaniu resortu zdrowia pytaniami i prośbami.

Upaństwowienie, etatyzacja i wyższe zarobki

Przedstawiciele tej grupy zawodowej chcą upaństwowienia ratownictwa medycznego. Tłumaczą, że teraz dysponentami w tej dziedzinie mogą być firmy prywatne, których celem jest nie misja a przede wszystkim zarabianie pieniędzy. Inny z postulatów dotyczy etatyzacji zawodu ze względu na to, że aktualnie ratownicy medyczni pracują na umowach śmieciowych.

- Każdy z nas zakłada działalność gospodarczą, świadczy usługi dla pogotowia. Żeby cokolwiek zarobić, musi pracować 300, 400 godzin w miesiącu. Stawki nam proponowane są drastycznie niskie, a z tego musimy kupić sobie sami ubranie, zapłacić za wynajęcie dyżurki, zapłacić podatki. Chcemy, żeby to były umowy etatowe, które nam dadzą możliwość pójścia na zwolnienie, jeżeli będzie taka potrzeba, wyjechania na urlop - wyjaśnia Rafał Stańczuk, ratownik medyczny z Białegostoku.

Ratownikom zależy także na przywróceniu przynajmniej 3-osobowych zespołów wyjazdowych, co ma poprawić bezpieczeństwo i komfort pacjenta. Chcą również utworzenia samorządu zawodowego i godnych zarobków, bo uważają, że są grupą najczęściej pomijaną przy wszelkich waloryzacjach. Jednak najważniejszy postulat dotyczy wynagradzania.

- To jest kolejny stopień eskalacji naszego protestu. Nie możemy dojść do porozumienia z rządem w sprawie naszych wynagrodzeń. Są duże rozbieżności w stawkach, w których my - ratownicy medyczni, zarabiamy o 1600 zł mniej niż pielęgniarki na tym samym stanowisku – mówi Stańczuk.

Ratownicy deklarują, że mogą negocjować wszystkie sprawy, oprócz wyrównania stawek.

Piątkowa manifestacja zakończyła się pod Podlaskim Urzędem Wojewódzkim. Protestujący zapowiadają, że jeżeli nie dojdzie do porozumienia, po wakacjach pojawią się pod Sejmem.
Dorota Mariańska
dorota.marianska@bialystokonline.pl