Protest pod urzędem. Są propozycje rozwiązania problemu dzików, rolnicy niezadowoleni
Główny konserwator przyrody spotkał się z protestującymi od tygodnia rolnikami. Zapowiedział wiele rozwiązań. Rolnicy jednak twierdzą, że jest za mało konkretów. Protest nadal trwa.
ESD
Więcej dzików do odstrzału
- Zostanie zintensyfikowany odstrzał dzików - deklarował rolnikom główny konserwator przyrody Piotr Otawski. Jak wyjaśniał, zwiększy się o 30%.
Koła łowieckie mają na ten intensywny odstrzał dwa miesiące. Jeśli nie przyniesie to efektów, leśnicy będą prowadzili odstrzał zastępczy.
Główny konserwator przyrody poinformował też, że zostaną zmniejszone rygory polowań - będą możliwe przede wszystkim polowania zbiorowe. Już teraz powiatowi lekarze weterynarii mogą wydawać na nie zgody.
Zasady polowań na dziki mają się zmienić jeszcze w większym stopniu od przyszłego sezonu - być może przez cały rok będzie można polować na te zwierzęta bez względu na ich płeć i wiek.
- Analizujemy kwestie dokarmiania zwierząt, by ograniczać kontakt z trzodą chlewną - mówił też Piotr Otawski.
- Jest 15 tysięcy dzików, a myśliwi mówią, że odstrzał 310 dzików to duży sukces - podnosili tymczasem rolnicy. Nie dowierzają, że myśliwi mogą skutecznie zmniejszyć populację zwierząt.
Szacunki bardziej przejrzyste
Główny Konserwator Przyrody zaznaczył, że pieniądze, które koła łowieckie otrzymują za każdego odstrzelonego dzika (150 zł, gdy dzik idzie do utylizacji i 137 zł, gdy myśliwy strzela na własny użytek) stanowią pulę, z której mają być wypłacane odszkodowania dla rolników.
- Koło łowieckie ma 100 tys. zł. To wystarczy na odszkodowania dla pięciu rolników - podnosił tymczasem jeden z protestujących.
Rolnicy zgodnie wykrzykiwali, że należy zrobić coś, by to nie koła łowieckie wypłacały odszkodowania. Twierdzili nawet, że zaproponowane dziś rozwiązania są korzystne dla myśliwych, bo to oni dostaną np. pieniądze na nowe chłodnie dla odstrzelonych zwierząt.
Przedstawiciele strony rządowej zadeklarowali zmianę zasad szacowania szkód wyrządzonych przez dziki. W komisjach szacujących mają teraz brać udział przedstawiciele Izby Rolniczej oraz samorządu.
Rolników nie do końca przekonywało to rozwiązanie. Jak mówili, szkody są szacowane różnie: ta sama, wg jednego operatu sięga 800 zł, a wg niezależnej oceny - 14 tys. zł.
Potrzebna zmiana prawa
Wojewoda podlaski zaproponował, by powołać Wojewódzki Zespół ds. Szkód Wyrządzanych przez Dziki. W skład tego Zespołu weszliby oprócz służb wojewody, marszałka, weterynarii, Polskiego Związku Łowieckiego również przedstawiciele podlaskich rolników. Zespół ma proponować rozwiązania dotyczące odstrzału dzików i odszkodowań.
Jak poinformowała Joanna Gaweł, rzeczniczka urzędu wojewódzkiego, wojewoda wystąpił do Ministerstwa Środowiska z wnioskiem o nowelizacje Ustawy o Prawie Łowieckim. Nowelizacja pozwoliłaby na przejęcie przez Skarb Państwa obowiązku wynagradzania szkód wyrządzonych w uprawach i płodach rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny również na terenie obwodów łowieckich. Natomiast wydatki ponoszone przez Skarb Państwa z tytułu odszkodowań mogłyby być częściowo rekompensowane w czynszu dzierżawnego za dzierżawę obwodu łowieckiego. Nowelizację musi przegłosować parlament.
Po spotkaniu z głównym konserwatorem przyrody, wojewodą, wicewojewodą i wicemarszałkiem rolnicy chcieli otrzymać wszystkie obietnice na piśmie. Nie byli zadowoleni, bo pismo nie zostało podpisane. Do tej pory zgromadzenie pod urzędem wojewódzkim nie zostało rozwiązane. Rolnicy mają pozwolenie na protest tylko do środy.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl