Kultura i Rozrywka

Wróć

Projekt dziecko. Jeśli się wybierasz na ten film, nie czytaj recenzji

2010-08-09 00:00:00
W miniony weekend do kin weszła komedia Adama Dobrzyckiego Projekt dziecko, czyli ojciec potrzebny od zaraz. Trudno przyznać, że scenarzysta udanej Kołysanki, w najnowszej produkcji już też jako reżyser, dobrze sobie poradził. Film pozostawia niedosyt i niesmak.
sxc.hu
Co powinna zrobić kobieta mocno po trzydziestce, która szalenie pragnie dziecka a jej mąż ma problemy z płodnością? W banku spermy znajdziesz nasienie studentów i żołnierzy na przepustkach - twierdzi jej partner i dlatego postanawiają skorzystać z pomocy przyjaciół: będącego w stanie permanentnej melancholii Marka (Marcin Sztabiński) i geja-rzeźnika Roberta (Tomasz Karolak). Do tej dwójki wkrótce dołączy chcący zostawić na świecie coś po sobie, wyruszający na wojnę, Marian (Cezary Kosiński). Czy przedsięwzięcie się uda? By się o tym dowiedzieć trzeba wytrwać do końca filmu.

Jeszcze w trakcie jego oglądania można zacząć się zastanawiać czy to na pewno miała być komedia, czy tylko film obyczajowy o cokolwiek absurdalnej historii. Próbując odgadnąć zamysł reżysera najbardziej trafne wydaje się, że chciał zrobić z groteskowego tematu komedię, ale nie z kręgu tych głupich. I to chyba był błąd. Gdyby nakręcił film stylizowany na amerykańską produkcję, Projekt dziecko recenzji krytyków nie zebrałby dobrych, ale zabawiłby przynajmniej grono nastolatków. A tak przypuszczać można, że nikt naprawdę się nie pośmieje. Choć z jednej strony obraz ma kilka zabawnych scen i ciekawie zagranych postaci (a właściwie postać - Kubusia, w którego wcielił się Michał Koterski), ale co najmniej godzina z jego 80 minut męczy. Humorowi daleko do śmiesznego a wręcz odbieramy go z zażenowaniem. Wiele scen jest arcysztucznych i nieporadnych.

O ile obsada aktorska jest naprawdę niezła, to można mieć wątpliwości czy wybór odtwórców głównych ról był trafny. Zbigniew Zamachowski i Dominika Ostałowska nie najlepiej wypadają jako para przekazująca z rąk do rąk fiolkę ze spermą narzucającego się im kandydata na ojca. No, ale być może to tylko zupełnie subiektywne odczucie...

Atutem, który najmocniej należy podkreślić, jest pokazanie w filmie ciągle jeszcze trudnych w Polsce tematów bez towarzyszących im zwykle stereotypów i komentarzy. Mężczyzna ma problemy z płodnością czego nie ukrywa, a jednocześnie nikt tego zgryźliwie nie ocenia. Para homoseksualistów żyje i pracuje razem, mają przyjaciół i nie widać by specjalnie ukrywali swoją orientację. Natrętna matka bohaterki (Ewa Ziętek), gdy dowiaduje się, że Robert miałby zostać ojcem biologicznym jej wnuka, mówi jedynie: ten rzeźnik?.


Na Projekt dziecko wybrać się można, ale pod warunkiem, że: a) jesteś w tak dobrym humorze, że rozśmieszy Cię cokolwiek, b) obejrzałeś już wszystkie, w większości nie najlepsze filmy, które puszczają w środku sezonu ogórkowego kina lub c) masz zamiar wkrótce brać udział w dyskusji typu najgorsze polskie komedie ostatnich lat.
E.S.