Aktualności

Wróć

Prof. Bartoszewski o Polsce, Unii Europejskiej, historii i przyszłości

2011-10-26 00:00:00
Profesor Władysław Bartoszewski, wybitny historyk, polityk, pisarz i działacz społeczny odwiedził Białystok. Podczas pobytu spotkał się z władzami miasta, uczniami IV LO i studentami UwB.
MAG
Wypełniona po brzegi aula Wydziału Filologicznego Uniwersytetu w Białymstoku wysłuchała przemówienia Profesora Władysława Bartoszewskiego, byłego więźnia Auschwitz, działacza Żegoty i Armii Krajowej. W latach 90-tych pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych, był ambasadorem RP w Austrii, a w 1995 zajmował urząd ministra spraw zagranicznych w rządzie Józefa Oleksego. W listopadzie 2007 został powołany przez premiera Donalda Tuska na sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnika ds. relacji międzynarodowych.

Spotkanie na Uniwersytecie w Białymstoku poprowadził Włodzimierz Kusak, przewodniczący Rady Miejskiej Białegostoku.

Włodzimierz Kusak: Jak żyć panie profesorze, jak żyć w zagrożeniu, z jednej strony Rosją, z drugiej Niemcami?

Prof. Władysław Bartoszewski: Ten kto, przyjmuje założenie że w roku 2011 głównym problemem są dwaj śmiertelni wrogowie i że oni są śmiertelnymi wrogami, tak formułuje założenie, niech znajdzie na nie odpowiedź. Ja takiego założenia nie formułowałem. Równie dobrze można by zapytać jak może współżyć w NATO Wielka Brytania i Hiszpania(...)

Nie można porównać polityki niemieckiej podczas II wojny światowej prowadzonej wobec Francuzów z tą prowadzoną wobec Polaków. Przede wszystkim dlatego, że Niemcy nigdy nie traktowali Duńczyków, Austriaków, Francuzów jako podludzi, a jako wrogów, a Polaków traktowali jako podludzi!

W związku z tym nie ma takiego pojęcia w historii życia politycznego w Europie w ostatnich 500 lat jak pojęcia wiecznej wrogości. Jak żyć? Myślę ze Polska znajduje się prawie u szczytu możliwości i to jest bardzo niebezpieczne, bo potem może spaść z wysoka i to bardziej boli. Przyzwyczailiśmy się, że jesteśmy w Unii Europejskiej, że jesteśmy odpowiednim dla nich partnerem, że mamy lepszą pozycje niż Węgry, Bułgaria, a nawet Grecja, Hiszpania...

Panie profesorze, ale czy Polakowi przystoi życie na kolanach w stosunku do naszych sąsiadów?

Niektórzy politycy przypisywali taką postawę Polsce wobec naszych sąsiadów. Jeśli wrócimy do zdarzeń z przed lat to zobaczymy polskiego ministra spraw zagranicznych wygłaszającego mowę w Bundestagu, który jako pierwszy powiedział Niemcom: Ja stałem na placu w Auschwitz głodny, przestraszony i zziębnięty, w beznadziejnej sytuacji, a dzisiaj jestem na zaproszenie rządu niemieckiego gościem państwa i parlamentu. Ja się nie zmieniłem, to wy się zmieniliście. My to dostrzegamy i uznajemy i widzimy nadzieję dla przyszłości naszych pokoleń - to jest wielki skrót mojego przemówienia w Bundestagu, po którym wszyscy w nim zgromadzeni wstali na stojąco i bili przez 7 minut brawo. Przemówienie miało 20 mln włączeń, A to nie jest 20 mln widzów, a kilkadziesiąt mln widzów w telewizji!Chodzi oto, że polski minister spraw zagranicznych w imieniu Lecha Wałęsy, prezydenta Polski, na zaproszenie parlamentu niemieckiego mówił do Niemców 59 minut o ich strasznych doświadczeniach spowodowanych przez nich samych. Ta mowa była dlatego możliwa, że 1 sierpnia 1994 roku prezydent Niemiec roman Herzog, na Placu Krasińskich pod Pomnikiem Powstania Warszawskiego powiedział, że przeprasza wszystkich obecnych kombatantów, naród Polski, a szczególności mieszkańców Warszawy, za to zło dokonane przez państwo niemieckie. Jak on to powiedział, to ja w kwietniu następnego roku u nich mogłem być bardziej uprzejmy. A potem w lipcu przyjechał do polskiego sejmu kanclerz Kohl, przemawiał 10 minut i powiedział, że widzi Polskę w Unii Europejskiego do 2000 roku. Jak on to powiedział, przyjechał do kraju Chirac i powiedział, że też do tego czasu chciałby widzieć Polskę w UE. Wydaje mi się, że w tych sytuacjach żadnego klękania nie było.

Pan jest osobą niepartyjną. Jak się pan znajduje w rządzie Donalda Tuska?

Ja nie jestem w rządzie, a przy rządzie. Ja mam zadania w zakresie stosunków polsko - niemieckich, polsko - żydowskich i polsko - izraelskich, a w razie potrzeby inne w zakresie dialogu międzynarodowego. Ja nie jestem konstytucyjnym członkiem rządu.

Popieram PO, bo bardzo wielu ludzi z tej formacji znam np. byliśmy razem internowani,a z Donaldem Tuskiem byłem w rządzie.

Mam wrażenie, że my wciąż za mało nauczyliśmy się myśleć w kategorii państwowości. Państwo to jest szalenie ważna i trudna rzecz, ona jest tak ważna i trudna, że nie mogę sobie wyobrazić zmiany stosunków z innym krajami w zależności od wyników wyborów. To jest bałkańskie albo sowieckie myślenie, a nie myślenie wolnego kraju! Nikomu w Holandii, Belgii, Anglii, Niemczech nie przyjdzie do głowy zmiana polityki międzynarodowej z powodu innego rządu.

Czy mielibyśmy przewodniczącego parlamentu europejskiego i kilku komisarzy bez rządów PO? Już to sobie wyobrażam przy rządach np. pani Fotygi. Wyobrażam sobie jak Europa wolna klęczy a, nam dają stanowiska.

Poseł Robert Tyszkiewicz: Chciałem zapytać o przyszłość Europy trawionej obecnie przez kryzys. Jak pan ze swojego punktu widzenia i doświadczenia ocenia te zjawiska zarówno ekonomiczne, jak i zmiany postaw, wartości w Europie? Czy to jest projekt który się utrzyma? W którą stronę zmierza?

Nie jestem specjalistą od spraw unii, nawet jako minister spraw zagranicznych miałem pomocników. Było coś w mądrości wybitnego, nie tylko błogosławionego Polaka, ale człowieka, który powiedział od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej. Wydaje mi się, że nie ma realnej alternatywy, nie ma lepszego rozwiązania. Nie dlatego że,to jest idealne.

Nic nie wiadomo, tak jak powiedział mój przyjaciel Stanisław Lem, futurolog ja naprawdę nie wiem, co będzie w przyszłości.
MAG