Próba zakłócenia czarnego wtorku w Białymstoku. Interweniowali policjanci
Podczas białostockiego czarnego wtorku interweniować musiała policja. Został on bowiem przerwany przez grupę kontrmanifestantów.
MN
Równo rok temu, 3 października doszło do jednego z największych protestów w Polsce po 1989 r. Czarny protest, bo o nim mowa, został zorganizowany, ponieważ rządzący chcieli wprowadzić w Polsce całkowity zakaz aborcji. Zdecydowany sprzeciw społeczeństwa, który poparło ok. 200 tys. osób, sprawił, że wycofano się z tego pomysłu.
Po 12 miesiącach kobiety, choć nie tylko, znów wyszły na ulicę polskich miast, żeby przypomnieć, że nie składają parasolek. Jak twierdzą, muszą zamanifestować swój sprzeciw wobec tego, że w Polsce ograniczono dostęp do antykoncepcji postkoitalnej, lekarze i farmaceuci nadużywają klauzuli sumienia, partia rządząca znów pracuje nad projektem, który ma zaostrzyć prawo aborcyjne, a prowadzone są także prace nad wypowiedzeniem konwencji antyprzemocowej.
Także w Białymstoku, na Rynku Kościuszki, doszło we wtorek do protestu, w którym udział wzięło kilkadziesiąt osób, zarówno kobiet jak i mężczyzn.
- W tym proteście nie chodzi tylko o aborcję, chodzi o to, żeby kobiety przestać traktować jak klacze rozpłodowe, które można lać i poniżać, byleby się potem wyspowiadać. Zasługujemy na szacunek i niedopuszczalne jest, że w XXI wieku rządzący – czyli ludzie teoretycznie światli - o tym zapominali – mówiła jedna z uczestniczek manifestacji.
W pewnym momencie protest został przerwany przez grupę osób, które wtargnęły między protestujących z banerem i okrzykami Aborcja to morderstwo. Byli oni prawdopodobnie uczestnikami odbywającej się kilkadziesiąt metrów dalej kontrmanifestacji zorganizowanej przez środowiska prolife, która była jednak o wiele mniej liczna niż czarny wtorek. Osoby, które przeszkodziły, zostały odciągnięte przez policję.
- Do debaty zaprasza się ludzi, którzy chcą zachować pewien poziom – skomentowała tę sytuację prowadząca protest Anna Prus.
Kontrą do wszystkich zmian krytykowanych podczas protestów ma być projekt obywatelski ustawy Ratujmy kobiety, pod którym można było się podpisać. Zakłada on m.in. zmiany w edukacji seksualnej; swobodny dostęp do antykoncepcji, także awaryjnej; możliwość legalnego przerwania ciąży do 12 tygodnia czy gwarancję dostępu do świadczeń niezależnie od klauzuli sumienia.
Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl