Prezydent chce podwyższyć ceny biletów BKM. Radni Polski 2050 proponują inne stawki
W czwartek (16.02) radni miejscy Polski 2050 przedstawili swoje poprawki do propozycji nowych cen biletów BKM.
Malwina Witkowska
Ceny mocno w górę
Wszystkie ceny biletów Białostockiej Komunikacji Miejskiej mają wzrosnąć - niektóre o kilka, a inne o nawet kilkaset procent.
Według propozycji prezydenta miasta Tadeusza Truskolaskiego, nowa cena za jednoprzejazdowy bilet normalny oraz bilet 30-minutowy powinna wynosić 5 zł (aktualnie to 4 zł i 3,60 zł).
Cena za bilet 60-minutowy wzrosłaby z 5 zł na 7 zł. O 4 zł więcej zapłacimy za bilet 24-godzinny, który aktualnie w pierwszej strefie kosztuje 12 zł. Bilet weekendowy zdrożałby z 24 zł do 31 zł.
Wyższe stawki nie ominą biletów okresowych. Zamiast 100 zł za bilet miesięczny, zapłacimy 130 zł. Cena normalnego biletu 3-miesięcznego wzrośnie o 90 zł - z 280 na 370 zł.
Największe podwyżki będą w biletach okresowych na okaziciela. Aktualnie taki bilet kosztuje 40 zł, ale prezydent chce podwyżki o 300%, do poziomu 120 zł. Bilet 10-dniowy zdrożeje z 60 do 160 zł, a 30-dniowy na okaziciela ze 140 zł do 290 zł.
- Nie jesteśmy w stanie stwierdzić dzisiaj, dlaczego prezydent chce aż tak bardzo przerzucić na mieszkańców wszystkie koszty. Uważamy, że sam u siebie w spółkach powinien poszukać odpowiednich oszczędności, by nie uderzało to aż tak w naszych mieszkańców - powiedział radny miejski Polski 2050 Maciej Biernacki.
Propozycja radnych Polski 2050
Radni Maciej Biernacki i Tomasz Kalinowski z Polski 2050 uważają, że podwyżki powinny zostać wprowadzone, ale nie aż tak wysokie.
- Rozumiemy, że niektóre ceny idą do góry, jest inflacja, ale nie aż tyle - stwierdził Tomasz Kalinowski, radny miejski Polski 2050.
Dlatego radni zaproponowali własne ceny, które zostaną przedstawione na Komisji Budżetu. Według nich cena biletu normalnego jednoprzejazdowego powinna wynosić 4,50 zł w przypadku biletów papierowych oraz 3,50 zł w przypadku elektronicznych.
Jeżeli chodzi o bilety wieloprzejazdowe, radni proponują cenę 6 zł za bilet 60-minutowy oraz 14 zł w przypadku biletu dobowego. Cena biletu miesięcznego powinna wynosić 110 zł, a 3-miesięcznego 300 zł (czyli 20 zł więcej niż obecnie, ale o 70 zł mniej niż proponuje prezydent). Z kolei cena za bilet 5-dniowy na okaziciela miałby według radnych kosztować 75 zł, a 30-dniowy 210 zł.
- Chcemy, żeby koszty podwyżki zostały po równo podzielone na urząd i na mieszkańców. Nie może być tak, że mieszkańcy będą ponosili wszelkie konsekwencje, a urzędnicy będą dalej sobie spokojnie zarządzali przyznając sobie niejednokrotnie premie - mówił Biernacki. - Ta podwyżka, która faktycznie jest nieunikniona, bo widzimy ceny paliw, nie może być wprowadzona całkowicie na koszt białostoczan.
Podwyżka może zniechęcić do korzystania z BKM
Zdaniem radnego Macieja Biernackiego taka duża podwyżka może zadziałać zniechęcająco, przez co białostoczanie zrezygnują z podróżowania komunikacją miejską.
- Używając aplikacji do podróżowania taksówkami za 10 zł jesteśmy w stanie przedostać się z np. Galerii Jurowieckiej na drugi koniec miasta. Jeżeli bilet będzie kosztował 5 zł, to ludzie skrzykną się w 2 osoby i już im się taka podróż opłaci. Znam takie osoby, które już dzisiaj rezygnują z komunikacji miejskiej, ponieważ potrafią się w trzy osoby dogadać, by do pracy jeździć właśnie jedną z takich aplikacji. Dzisiaj wychodzi im to delikatnie drożej, ale przynajmniej oszczędzają mnóstwo czasu i jadą pod drzwi - przekazał radny.
Monika Drozdowska, członkini Polski 2050 uważa, że tak wysokie ceny biletów to odbiją się przede wszystkim na kieszeniach uczniów i studentów.
- Przez podwyżki cen biletów miasto straci osoby korzystające z komunikacji miejskiej, a zyska ilość samochodów na drogach - podkreśliła. - Jest grupa osób, o których trzeba pamiętać w takim momencie. Są to osoby, które nie mają pieniędzy na alternatywę, m.in. uczniowie i studenci. Muszą oni przetransportować się z domu do szkoły bądź na uczelnie. Dla nich te kilkadziesiąt złotych więcej miesięcznie jest naprawdę dużą sumą pieniędzy - dodała Monika Drozdowska.
Władze miasta tłumaczą podwyżkę inflacją
Jak tłumaczy zastępca prezydenta Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz, tak sporą podwyżkę proponowanych cen wymusza na BKM przede wszystkim ogromna inflacja i wzrost cen paliw.
- Podwyżka, którą zamierzamy wprowadzić, nie przekracza wskaźnika inflacji, która od 2020 roku przekroczyła 30 procent. Cena oleju napędowego w ciągu roku wzrosła o 70 procent. Warto też zdać sobie sprawę z tego, że do komunikacji miejskiej Miasto dokłada z podatków wszystkich mieszkańców ponad 100 mln zł rocznie. Zmiana cen biletów pozwoli nam jedynie zmniejszyć nieco ten deficyt – powiedział Zbigniew Nikitorowicz.
Malwina Witkowska
malwina.witkowska@bialystokonline.pl