Prezesi AZS-u lekceważą sąd. Trafią za to do więzienia
Przed białostockim sądem po raz kolejny nie odbył się proces prezesów klubu AZS Białystok. Śledczy zarzucają oskarżonym udzielanie fałszywych informacji podczas ubiegania się o dotację z urzędu miejskiego. Tym razem sąd ukarał nieobecnych.
M. Kardasz
To było już trzecie nieudane podejście do procesu. Za pierwszym razem oskarżeni chcieli dobrowolnie poddać się karze, sąd jednak zdecydował o przekazaniu sprawy prokuraturze. Za drugim razem oskarżeni nie pojawili się w sądzie. Taka sytuacja powtórzyła się także we wtorek (15.07). Sebastian H. uczestniczy w pielgrzymce do Wilna, z kolei Aleksander P. zapadł się pod ziemię i nawet jego obrońca nie może się z nim skontaktować.
Cała sprawa dotyczy nieprawidłowości przy przetargu na promocję miasta przez sport. Aleksander P. i Sebastian H. zataili informacje o gigantycznych długach klubu podczas ubiegania się o pieniądze. Gdyby informacje zostały ujawnione, klub AZS Białystok nie otrzymałby dotacji. Białostocki magistrat zdążył wypłacić klubowi 600 tys. zł.
Miasto Białystok zawarło umowę z Akademickim Związkiem Sportowym Klubem Środowiskowym Piłki Siatkowej w Białymstoku dotyczącą promocji miasta podczas widowisk sportowych, imprez kulturalnych lub rekreacyjnych. Chodziło o ekspozycję logo Wschodzący Białystok oraz udział zespołu w rozgrywkach Plus Ligi Piłki Siatkowej kobiet w Polsce. Umowa została zawarta w wyniku rozstrzygnięcia przetargu nieograniczonego. Jednak z końcem października 2012 roku prezydent Białegostoku odstąpił od umowy ze względu na problemy finansowe klubu, który był niewypłacalny. Magistrat domaga się zwrotu pieniędzy, na co nie zgadzają się oskarżeni. Ich zdaniem miasto nie poniosło żadnych strat.
Ostatecznie obaj oskarżeni chcą dobrowolnie poddać się karze. Grozi im do 3 lat więzienia.
Łukasz Wiśniewski
lukasz.w@bialystokonline.pl