Kryminalne

Wróć

Prawomocny wyrok za uduszenie ojca kablem elektrycznym

2017-03-16 18:51:44
Sąd skazał prawomocnym wyrokiem 37-latka, który udusił ojca kablem elektrycznym, a potem zwłoki przykryte kocami zostawił w mieszkaniu, w którym przebywał przez kilka następnych dni.
Dorota Mariańska
Rodzinna zbrodnia

W czwartek (16.03) Sąd Apelacyjny w Białymstoku skazał na 12 lat więzienia mężczyznę, który zabił ojca. Tym samym utrzymany został w mocy wyrok sądu pierwszej instancji.

Przypomnijmy, że na początku lutego ubiegłego roku w jednym z mieszkań w Białymstoku doszło do szarpaniny między oskarżonym a jego ojcem. 

Każdy z nas w tym mieszkaniu żył oddzielnie. Byłem w swoim pokoju. Drzwi do mojego pokoju były zamknięte, to znaczy nie na żaden klucz, tylko na klamkę były zamknięte. Gdzieś między 19.30 a 20.00 oglądałem u siebie w pokoju telewizję. Wtedy ojciec wszedł do mego pokoju, wszedł, wtargnął, trzymał w prawym ręku nóż. Ojciec był trzeźwy. Wpadł z tym nożem i zaczął mi tym nożem grozić. Wyzywał mnie od rożnych. Zerwałem się z łóżka, na którym siedziałem i złapałem za ojca prawą rękę, w której trzymał nóż. Ja mu go wyrwałem i odrzuciłem na bok w stronę okna. Zaczęliśmy się między sobą ciągać, szarpać, siłować. Przeszliśmy w końcu do przedpokoju. W tym przedpokoju ojciec miał przygotowany przedłużacz - tak zeznawał oskarżony w postępowaniu przygotowawczym, podczas jednego z przesłuchań zanim zaczął się proces.

Ponadto przed sądem 37-latek wyjaśniał, że się bronił, bo to ojciec miał pierwszy bez powodu zaatakować go kablem elektrycznym. Mężczyzna wskazywał, że ojciec przez całe życie się nad nim znęcał.

Oskarżony od razu przyznał się do winy. Stwierdził jednocześnie, że nie wie, dlaczego tak postąpił i że nie miał zamiaru zabić ojca.

Po tym, jak 67-latek przestał oddychać, syn przeciągnął jego ciało do drugiego pokoju i przykrył kocami. Mężczyzna mieszkał ze zwłokami kilka dni. Tłumaczył przed sądem że: nie wiedziałem, co się ze mną dzieje, miałem różne myśli. Następnie kilka dni po zabójstwie wyjechał do brata na wieś. Został zatrzymany w okolicach Sokółki.

Nie było obrony koniecznej i działania w afekcie

Z wyrokiem sądu pierwszej instancji nie zgodziły się prokuratura i obrona. Jednak białostocki sąd apelacyjny uznał, że zarówno odwołanie prokuratora, jak i obrońcy nie zasługiwało na uwzględnienie. Sędzia w uzasadnieniu wyroku wskazywała, że sąd okręgowy rozpoznał sprawę wnikliwie. Sąd drugiej instancji nie dopatrzył się także podstaw do obrony koniecznej. Przypomniał również, że krytycznego dnia, jak wynika z zeznań sąsiadów, słyszeli oni, jak ojciec oskarżonego wzywał pomocy, a nawet zwrócił się do syna i zapytał: Adam, co robisz?.

Sąd odwoławczy nie znalazł także podstaw do kwestionowania opinii psychiatrycznej i stwierdził, że oskarżony nie miał problemu z odróżnianiem snu od jawy. Sąd uznał także, że bezzasadne jest kolejne twierdzenie obrony, jakoby 37-latek działał w afekcie pod wpływem silnego wzburzenia. Nie doszło zatem do złagodzenia kary.

Sąd nie przyznał racji również prokuratorowi, który wniósł o wymierzenie kary w wymiarze 25 lat pozbawienia wolności. Sędzia wskazała, że bezrobocie mężczyzny i to, że przebywał w jednym mieszkaniu z ojcem, z którym łączyły go trudne relacje, nie jest okolicznością obciążającą. Sąd poinformował, że oskarżony dotychczas nie był karany i trudno uznać, że jest on osobą wysoce zdemoralizowaną, która wymaga tak długiej izolacji.

Orzeczenie jest prawomocne.
Dorota Mariańska
dorota.marianska@bialystokonline.pl