Kultura i Rozrywka

Wróć

Prawdziwe męstwo. Film dla wielbicieli westernów

2011-02-13 00:00:00
Choć westerny lata swojej świetności mają już za sobą, to od czasu do czasu filmowcy, i to ci najwięksi, sięgają po ten gatunek (3:10 do Yumy z 2007 r.). Jednak nawet nazwiska braci Coen w napisach końcowych Prawdziwego męstwa nie spowodowały, że jeśli ktoś nie lubi filmów o Dzikim Zachodzie, stanie się ich wielbicielem.
materiały dystrybutora
Czy czternastolatka może skutecznie żądać sporego odszkodowania, które niekoniecznie jej się należy, od biznesowego wygi Dzikiego Zachodu? Lub naśmiewać się z zapijaczonego, niedomytego szeryfa sięgającego po broń i niezastanawiającego się nad jej użyciem, nawet gdy nie jest to konieczne? A czy może przegadać strażnika Teksasu o oryginalnej powierzchowności? Może, jeśli jest nadzwyczaj elokwentna, a nawet nieco bezczelna.

Mattie Ross wyrusza z dwoma, nazwijmy to, łowcami nagród, by wytropić groźnego przestępcę. Zabił on jej ojca, ukradł mu konia i dwie rzadkie, złote monety. Chce pomścić tę śmierć, a opryszek musi wiedzieć, że to właśnie z tego powodu dopadła go sprawiedliwość.

Prawdziwe męstwo to, chciałoby się powiedzieć, stuprocentowy western. Wszystko tu jest, jak być powinno: miasteczko z saloonem, źli przestępcy i szlachetny szeryf, Indianie, superprecyzyjne strzały, piękne konie i strawa z ogniska. Bracia Coen, nie łamią konwencji, nie próbują dać czegoś nowego, stworzyć jakiejś współczesnej wariacji na temat gatunku. Może to i dobrze - amatorzy westernu powinni być zachwyceni. Ale kto go nie lubi, to najzwyczajniej w świecie obejrzy film z obojętnością, może z irytacją. W fabule wszystko jest przewidywalne, w scenografii (chociaż dopracowanej), wszystko jest banalne. Ale, ale...

Ale jest też małe coś, co tradycyjnie nadaje obrazom Coenów niezwykłości i robi je nieco dziwnymi. Te coś to postać Mattie. Jak ciężarna policjantka prowadząca trudne śledztwo z Fargo, tak samo czternastolatka na Dzikim Zachodzie - niby nic nadzwyczajnego, nic nienaturalnego, ale jednak. Wokół niej roztacza się, ledwo dostrzegalna, magiczna otoczka (np. w ładnej, choć trzeba dodać, że wyjątkowo patetycznej, scenie, gdy z koniem przekracza rzekę). Ta otoczka może być czymś, czym Prawdziwe męstwo być może zauroczy widzów niegustujących w filmach o kowbojach.

Prawdziwe męstwo jest dopracowane w każdym detalu. Aktorzy są przekonujący (Jeff Bridges i Matt Damon) i znakomicie ucharakteryzowani (szeryf wydaje się aż śmierdzieć z ekranu). Krew wygląda tu jak prawdziwa. Cel karabinu pada, tak jak być powinno - nie w chwili wystrzału, a dopiero gdy doleci doń kula. Oglądamy piękne zdjęcia. Dla tego wszystkiego niewątpliwie warto iść do kina.

Lecz jeśli kogoś niekoniecznie zachwycają takie szczegóły, i jeśli ktoś niekoniecznie jest fanem Dzikiego Zachodu, jeśli nie obejrzy filmu, też niekoniecznie będzie tego żałował.

Gdzie obejrzeć Prawdziwe męstwo?
Sprawdź Repertuar Kin i Teatrów
E.S.