Aktualności

Wróć

Poznajmy się. I porozmawiajmy o kulturze - relacja z debaty

2012-10-05 00:00:00
Kilkadziesiąt osób uczestniczyło we wczorajszym spotkaniu Poznajmy się w Sali Kolumnowej Pałacu Branickich. Zamiast zapowiadanej dyskusji między organizatorami wydarzeń artystycznych przerodziło się ono w rozmowę o festiwalu Pozytywne Wibracje i finansowaniu imprezy z miejskiej kasy.
A.D.
Debatę zorganizowała Agencja STX Jamboree wspólnie z białostockim magistratem. W założeniu miała być ona platformą współpracy między organizatorami ogólnopolskich wydarzeń artystycznych obecnych w Białymstoku i w województwie. Wcześniej jednak z potrzeby wzajemnego dialogu zrodził się pomysł Wspóltury, który może zaowocować wspólnymi działaniami na rzecz kultury i sztuki. Ponadto kilka organizacji społeczno-kulturalnych wystosowało do miejskich radnych list, który jest pastiszem pisma skierowanego przez organizatorów Pozytywnych Wibracji.

Wydajmy nasze 2 i pół miliona z głową!

We wnioskach proszą o wsparcie ich działalności kwotą 2,5 miliona złotych. Nie jest ona przypadkowa. O dotację właśnie w takiej wysokości, na organizację czwartej edycji festiwalu Pozytywne Wibracje, wnioskuje warszawska agencja. Po wystąpieniu Stanisława Trzcińskiego z STX Jamboree, w którym opowiedział historię zaproszenia jego agencji do Białegostoku i przedstawił badania w dobrym świetle oceniające festiwal, głos zabrała Małgorzata Skowrońska z Fundacji Uniwersytetu w Białymstoku. Mówiła o tym, że agencja STX Jamboree nie jest właściwym partnerem dla organizacji kulturalnych do rozmowy na temat wydatkowania środków publicznych przez miasto Białystok w obszarze kultury, ponieważ nie jest dysponentem tych środków, a jednym z potencjalnych wykonawców zadań publicznych w tej dziedzinie. Dodała, że promocja, na której skupia się STX Jamboree dla uczestników akcji Wydajmy nasze 2 i pół miliona z głową! jest narzędziem, a nie celem. Socjolożka podkreślała, że wszystkie miejskie organizacje kulturalne, aby pozyskać dotacje na swoje projekty i działania startują w otwartych konkursach ofert. A STX Jamboree na niejasnych zasadach pozyskuje na festiwal środki budżetowe poza konkursami. Skoworońska mówiła także w imieniu innych organizacji pozarządowych poruszonych sytuacją, a jej wystąpienie nagrodzono gromkimi brawami.

Markę buduje się latami

Renata Przygodzka, wiceprezydent odpowiedzialna z kulturę, tłumaczyła, że jej rola polega na wyjaśnieniu istniejącej sytuacji i budowaniu strategii na przyszłość.
- Festiwal Pozytywne Wibracje startował w innej sytuacji miasta, także finansowej, i miał wesprzeć strategię promocyjną Białegostoku - przypomniała.
Głos zabierały kolejne osoby. Bożena Bednarek, prezes zarządu Federacji Organizacji Pozarządowych Miasta Białegostoku przyznała, że nie jest przeciwnikiem festiwalu, ale sprzeciwia się finansowania go z kasy miasta. Powróciła kwestia sponsora i mizernych ocen festiwalu na portalach internetowych. W odpowiedzi Trzciński przedstawił sążniste księgi z informacjami na temat imprezy.
Z kolei Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska dopytywała, dlaczego miasto nie pozwoli ludziom z Białegostoku zrobić festiwalu o randze ogólnokrajowej. Prezydent Przygodzka nie zgodziła się z zarzutami, że miasto nie ma zaufania do ludzi stąd.
- Kontynuacja festiwalu Pozytywne Wibracje była konsekwencją powiedzenia a. Markę buduje się latami - stwierdziła.

Cięcia w budżecie

Sławek Mojsiuszko przypomniał wstępne założenia festiwalu. Po pierwsze, miał on być imprezą ekologiczną - dlatego wybrano Park Zwierzyniecki (lokalizację zmieniono na teren Pałacu Branickich z powodu niskiej frekwencji - przyp. red.). Po drugie, miał prezentować białostockich artystów, a po trzecie, docelowo po trzech latach organizacji, zgromadzić ok. 14-20 tys. uczestników. Zdaniem Mojsiuszki impreza nie spełniła oczekiwań. Trzciński odpierał atak, mówiąc, że docierają do niego odmienne głosy.
Padały pytania o ilość sprzedanych biletów, o przyszłość festiwalu i ewentualne referendum w sprawie imprezy, o przyczyny organizacji debaty w takiej formule. Trzygodzinne spotkanie przepełnione było bowiem negatywnymi emocjami, mimo zapewnień Stanisława Trzcińskiego o przywiązaniu do Białegostoku i ciągłej chęci organizowania festiwalu w naszym mieście.
- Przyszłość festiwalu Pozytywne Wibracje można budować w kontekście możliwości finansowych miasta - studziła emocje prezydent Przygodzka. - Jesteśmy na etapie pierwszej wersji budżetu. Po pierwszych, sierpniowych założeniach konieczna jest korekta w kwocie 300 mln złotych. Sytuacja finansowa staje się coraz trudniejsza w wielu dziedzinach - nie tylko w kulturze czy promocji, ale też w sporcie czy inwestycjach. Ta odpowiedź powinna być wyznacznikiem na przyszłość - dodała, zapraszając jednocześnie wszystkich działających w sferze kultury do rozmów.
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl