Kultura i Rozrywka

Wróć

Powstanie film dokumentalny o podlaskich szeptuchach

2022-10-15 08:19:57
Stowarzyszenie Grupa Przedsięwzięć Teatralno-Medialnych realizuje film pod roboczym tytułem Magia Podlasia - Szeptuchy. Są to poszukiwania antropologiczno-filmowe. Premiera planowana jest na wiosnę 2023 r.
W ramach kilkumiesięcznych przygotowań udało się spotkać z mieszkańcami Podlasia, którzy opowiedzieli o zwyczajach dnia codziennego wynikających z tradycji przekazywanej z pokolenie na pokolenie, w tym o medycynie ludowej, której reprezentantkami są szeptuchy.

Szeptuchy, czyli kobiety, które wyszeptują modlitwy w języku starocerkiewnym w celu wyciągnięcia - oddalenia choroby.

Rozmawiamy z jedną z twórczyń filmu, Małgorzatą Szyszką.

- Skąd pomysł na realizację filmu o Szeptuchach?

Małgorzata Szyszka: Ponieważ do tej pory zrealizowałam kilka dokumentów podróżniczo-antropologicznych o szamanach działających np. w Meksyku, Ukrainie czy Indiach, jeden z moich znajomych zapytał czy nie pojechałabym na Podlasie, by zmierzyć się z tematem szeptuch. Przyznam, że chętnie się zgodziłam, zastrzegając jednak sobie prawo do ewentualnego wycofania z tematu. Obydwoje wiedzieliśmy, że chcemy coś więcej niż same zamowy. Obejrzałam film pt. Szept Anny Żakowieckiej-Krysiak i Michała Baranowskiego z 2010 roku, posłuchałam audycji podlaskiej etnologa i antropologa kultury Małgorzaty Anny Charyton, przeczytałam książkę pt. Śladami szeptów Iwony Zajfryd... Zadałam sobie pytanie, czy można tu coś więcej powiedzieć? Odpowiedź na pytanie przyszła podczas wędrówki po Kampinosie, gdzie pojawiła się Olga Zawada, która zaproponowała mi wyprawę po Podlasiu. Podlasiu jakie poznała i pokochała.

- Jak zbieraliście materiał do filmu? Co było wyzwaniem, co było najtrudniejsze?

Pojechaliśmy we trójkę z Olgą i Arturem Sochanem - autorem zdjęć do filmu. Powiem tak: łatwo nie było. Cały czas obowiązywał zakaz poruszania się 200 metrów od granicy z Białorusią. Wszędzie pusto, po długiej przerwie Podlasie dopiero wracało do życia agroturystycznego. Odwiedziłam i rozmawiałam z około dziesięcioma kobietami, które zamawiają i które nie zgodziły się na nagranie. Jak zrobić film o kimś, kto nie pozwala na nagranie? I to mnie chyba najbardziej ujęło w tym temacie. Wtedy pomyślałam, że to może być świetny film ponieważ bohaterki mają w sobie ogromną prostotę, otwartość i szczerość w działaniu, czuje się od nich chęć niesienia pomocy. Nie mają potrzeby zysku. Szczerze, nawet cieszyłam się, że nie chcą mówić do kamery. Cały czas słyszałam tylko zdanie: To nie ja - ja tylko pośredniczę. Jak Bóg da to będzie dobrze.

- Szeptuchy kojarzą się z kimś mistycznym, jakby z innego świata. Jakie szeptuchy Wy spotkaliście?

Każde spotkanie było inne - wyjątkowe i jeżeli można tak określić przepełnione czymś wyjątkowym. W Orli stałam wiele godzin na podwórku przed domem pani Wiery, która zamawiała. Ludzie przyjeżdżali samochodami z całego kraju i w ciszy oczekiwali na przyjęcie, wsłuchując się w to, co się dzieje za drzwiami. Pani Wiera wstała, je obiad, jest zmęczona, proszę nie rozmawiać, nie denerwować. Pełne skupienie i szacunek oraz wzajemne opowieści o uzdrowieniach. Po południu przyjechali rodzice z 35-letnią córką, która obudziła się ze śpiączki, by podziękować za wstawiennictwo. Oni są głęboko przekonani, że to zamowy pomogły. Lekarze nie dawali szans chorej.

W innej wsi po prostu usiadłam na ławeczce przed domem z dziewięćdziesięcioletnią panią Anną, która wzięła mnie za rękę i pomodliła się. Nic nie chciała. Nic nie wzięła. Powiedziała, że jeszcze przez tydzień będzie się modlić. Często w trakcie tych krótkich spotkań nawiązywałam bardzo piękne i głębokie relacje.

- Czy rozmówcy chętnie się otwierali? Opowiadali o wsparciu, jakie otrzymali od szeptuch?

Tak, to jest temat na film. Tematem jesteśmy my, tzn. ludzie, którzy chodzą do szeptuch, korzystają z zamów. Część osób chętnie opowiada o swoich doświadczeniach, inni boją się, że zapeszą, albo choroba wróci. Ze wszystkimi jednak można porozmawiać o tym co niewidoczne, o wpływie przyrody, puszczy na człowieka, o sile jaka w nas się ukrywa, o tajemnicy istnienia. Przyznam, że te rozmowy są dla mnie fascynujące i ważne. Cisza, spokój, brak pośpiechu, życzliwość, chęć obcowania z drugim człowiekiem.

- Może Pani powiedzieć coś o sobie? Czym się Pani zajmuje? Jakie filmy dotąd udało się zrealizować?

Zrealizowałam ponad 30 filmów dokumentalnych, które są prezentowane nie tylko w telewizji, ale przede wszystkim na międzynarodowych festiwalach filmowych. Kilka z nich zdobyło nagrody, ale nie to jest najważniejsze. Najbardziej mnie cieszą takie produkcje, którym udało się uchwycić coś, co zanika w kulturze światowej, ulega cywilizacyjnej przemianie. W Siewcach dusz, opowiedziałam o Baulach hinduskich śpiewakach zwanych ludźmi serca, którzy poprzez śpiew przekazują mądrości życia codziennego. W Meksyk w oczekiwaniu na dusze zmarłych udało się nam pokazać walkę życia i śmierci. Interesują mnie takie niekomercyjne ujęcia tematu, próbujące przybliżyć człowieka zintegrowanego.

- Myśli Pani, że dziś, we współczesnym świecie, szeptuchy mają rację bytu?

Mogę powtórzyć to co w trailerze mówi polski antropolog Witold Jacórzyński od 30 lat pracujący w Meksyku. Współczesny człowiek chce być traktowany całościowo, chce mieć wpływ na swoje życie, potrzebuje pośrednictwa pomiędzy jego światem realnym a tym, którego nie widzi, który przeczuwa lub w który wierzy.

Szeptuchy łączą w sobie rolę lekarza i kapłana, ale także psychologa-terapeuty. Mimo rozwoju cywilizacji nadal chcemy być wysłuchani i otuleni opieką, obmyci z tego co złe i napełnieni miłością i zdrowiem. Mamy oczywiście też negatywne pragnienia, ale wierzymy, że istnieje siła, która nam pozwoli je zwalczyć. A przynajmniej nas nic złego nie dotknie. Mimo całego racjonalizmu nadal jesteśmy przesądni. Zaś szeptuchy pomagają nam. Dlaczego? Mam nadzieję, że nasz film po części na to odpowie.

Obecnie trwa zbiórka funduszy na kontynuację zdjęć i postprodukcję: montaż, muzykę itp.

LINK DO ZBIÓRKI

Anna Kulikowska
anna.kulikowska@bialystokonline.pl