Aktualności

Wróć

Połączenie, a może prywatyzacja? Ruszyła dyskusja o białostockich spółkach komunikacyjnych

2016-03-22 07:58:20
NIK to nie wyrocznia z Delf, a radni to nie Dzierżyński, dlatego zamiast przystąpienia do połączenia, na razie będzie tylko analiza możliwości połączenia. Ruszyła dyskusja o stworzeniu jednego podmiotu obsługującego BKM.
Ewelina Sadowska-Dubicka
Jedna czy trzy?

- Jesteśmy jedynym dużym miastem, gdzie trzy spółki komunikacyjne wykonują to samo zadanie - podnosił na ostatniej sesji radny Tomasz Madras (PiS). Przywoływał przy tym ostatni raport Najwyższej Izby Kontroli, w którym krytycznie oceniono utrzymywanie trzech zarządów tych spółek.

Właśnie z inicjatywy Madrasa w porządku obrad znalazło się stanowisko W sprawie wezwania Prezydenta Miasta Białegostoku do przystąpienia do połączenia spółek komunikacyjnych należących do miasta.

- Spółki bardzo dobrze funkcjonują. Wiedział o tym jeden z najlepszych prezydentów, wasz prezydent Krzysztof Jurgiel, wiedział wywodzący się z waszego środowiska Andrzej Lussa - zwracał się do radnych PiS Zbigniew Nikitorowicz (PO). - NIK to nie wyrocznia z Delf, która nigdy się nie myli.

A może prywatyzacja?

Dużo dalej szedł radny Marek Jerzy Chojnowski (PO). Ten zaapelował do prezydenta, by rozważył coś zupełnie odwrotnego - prywatyzację spółek, bo takie na wolnym rynku lepiej dają sobie radę.
- Skąd w formacji prawicowej taka awersja do własności prywatnej? - pytał z kolei inicjatorów stanowiska. - MPO funkcjonowało przez dwadzieścia kilka lat i skończyło się to totalną katastrofą. Monopolista zawsze będzie niegospodarny, zawsze będzie dyktował ceny.

Do sprawy od razu odniósł się prezydent Tadeusz Truskolaski.
- 9 lat temu miałem taki sam pomysł - mówi o połączeniu spółek w jedną i przypomniał, że w 2007 r. była przeprowadzona analiza, po której okazało się, że właśnie istnienie trzech jest najbardziej efektywne. Dziś przewiduje, że powołanie dużej spółki będzie oznaczało powiększenie zarządu do 3-4 osób (teraz są 2-osobowe), co nie przełoży się tak bardzo na zmniejszenie kosztów pracy zarządu. Ostatecznie Truskolaski poprosił, by radni podjęli stanowisko z wnioskiem o informację, a nie od razu żądali rozpoczęcia prac nad połączeniem.

- Żeby nie było tak, jak za czasów Feliksa Dzierżyńskiego, że podejrzanych zastrzelić, a potem sprawiedliwie osądzić - ironizował.

Będzie analiza

Koniec końców radni PiS złagodzili stanowisko. Stanęło na tym, że magistrat, podobnie jak w 2007 r., przygotuje informację, co będzie tańsze - połączenie czy utrzymywanie istniejących spółek komunikacyjnych.

W tej chwili - według informacji magistratu - Białystok w porównaniu do 29 dużych polskich miast płaci średnio o 55 gr mniej za wozokilometr (średnio - 7,19 zł, u nas - 6,64 zł), co daje rocznie około 10 mln zł oszczędności. Przy tym koszt administracji i obsługi w porównaniu do wydatków na wozokilometr jest niższy od średniej krajowej. Za obsługę komunikacji publicznej odpowiadają w Białymstoku spółki KPK, KPKM oraz KZK.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl