Polacy coraz częściej rozwodzą się. Jak jest na Podlasiu? Dlaczego mówimy koniec?
W ciągu trzech pierwszych kwartałów bieżącego roku do sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęło blisko 60 tysięcy pozwów rozwodowych. Statystycznie, najczęściej rozpadają się małżeństwa pochodzące z dużych miast.
Pixabay
Eksperci zapewniają, że liczba pozwów rozwodowych, które wpływają do sądów okręgowych na terenie całej Polski jest w miarę stabilna. W trzech pierwszych kwartałach bieżącego roku o rozwód ubiegało się aż 60 tysięcy małżeństw. Ta liczba, choć szokująco duża, jest wyższa w porównaniu do ubiegłego roku zaledwie o 1,4 proc.
Najczęściej rozwodzą się mieszkańcy dużych miast
Poznań, Warszawa, Gdańsk, Kraków, Wrocław, Łódź - tak prezentuje się polska, rozwodowa czołówka. W ciągu trzech kwartałów bieżącego roku najwięcej pozwów rozwodowych wpłynęło do Sądów Okręgowych działających na terenie tych właśnie, największych polskich miast.
Na samym końcu niechlubnej, rozwodowej listy znajdują się trzy miasta, wśród których dwa znajdują się w naszym regionie: Łomża i Suwałki. Trzecim miastem jest Przemyśl.
– W mniejszych miejscowościach, gdzie więzi społeczne mogą być silniejsze, decyzja o rozwodzie może być trudniejsza ze względu na obawy przed potencjalnymi reakcjami i osądami lokalnej społeczności. W większych miastach można często zachować anonimowość, wtopić się w tłum, a tym samym – nie być poddanym osądom. W większych ośrodkach często jest łatwiejszy dostęp do prawników i psychologów oraz grup wsparcia dla osób przechodzących przez rozwód, doświadczających przemocy. To znacznie ułatwia podjęcie decyzji o rozwodzie – tak komentuje te dane mec. Aleksandra Kutyma.
Jakie są najczęstsze powody rozpadu związków małżeńskich?
Na podstawie danych zgromadzonych w ciągu paru minionych lat, część specjalistów uznaje, że za większą liczbą rozwodów stać może pandemia. Adwokatka Aleksandra Kutyma, prawniczka współpracująca z Centrum Praw Kobiet podkreśla jednak, że okres izolacji i trudności finansowych nie jest jedynym powodem sporów małżeńskich trafiających na sale sądowe. Stanowisko to popiera także adwokat dr hab. Joanna Dominowska.
– Małżonkowie, zwłaszcza ci, którzy mają dzieci, z reguły długo zastanawiają się nad rozwodem. Na pewno nie robią tego pod wpływem impulsu. Nawet gdy jest to decyzja tylko jednej strony, to poprzedzona jest dłuższą analizą, rozmowami z bliskimi i z psychologiem. Nie uważam, aby wzrost liczby złożonych wniosków rozwodowych w roku 2023 był spowodowany kryzysami małżeńskimi z okresu pandemii, bo te raczej ujawniły się od razu i pozwy z nich wynikające były składane już nawet pod koniec 2020 roku i w latach 2021-2022 – komentuje Dominowska.
Rozwody stały się trendem
Zdaniem prof. Aldony Żurek z Wydziału Socjologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu rozwody stały się swego rodzaju trendem, który spłynął do nas z Europy Zachodniej, gdzie przeżywał swój renesans parę lat temu. Pod wpływem tych wzorców, Polacy zawierają małżeństwa w późniejszym niż dotąd wieku i inaczej reagują na pojawienie się wszelkich trudności związkowych.
– W momencie, w którym pojawiają się kryzysy w małżeństwie, nie jesteśmy skłonni, tak jak wcześniej to było, tłumaczyć ich sobie pewnymi naturalnymi zjawiskami, które trzeba rozwiązać. Współcześnie ludzie stawiają na pierwszym miejscu zadowolenie osobiste, a nie to, co dominowało w dekadach wcześniejszych, a mianowicie potrzebę chronienia instytucji małżeństwa dla dobra dzieci czy w celu uniknięcia oceny społeczności lokalnej – mówi prof. Żurek.
Jakie są prognozy na najbliższe lata?
Zdaniem ekspertów sądowych aktualne warunki ekonomiczne, takie jak: wzrost inflacji, niepewność ekonomiczna i utrata miejsc pracy mogą spowodować różne reakcje społeczne. Dla części małżeństw będą one powodem do pozostania razem, aby zapewnić lepszy byt dzieciom i sobie samym. Niepewność materialna wpływa też znacząco na nastroje Polaków, co z kolei może powodować narastające kłótnie małżeńskie, których zakończenia będą odbywały się na salach sądowych.
Zofia Kondraciuk
24@bialystokonline.pl