Polacy boją się, że przez długi nie dostaną kredytu, a nie że stracą dobre imię
Polacy boją, że z powodu długów nie dostaną kredytu, mniej zwracają uwagę na to, że stracą dobre imię.
pixabay.com
Pod koniec pierwszego półrocza w Krajowym Rejestrze Długów wpisanych było prawie 2,7 mln konsumentów oraz firm, które w sumie zadłużone były na ponad 54 mld zł. Jak się okazuje, gdyby wiedza o finansach była wyższa, to zadłużenie Polaków byłoby niższe.
Wpisanie do KRD wiąże się licznymi problemami. Aż 70% Polaków zdaje sobie sprawę, że z tego powodu nie będą mieli możliwości zaciągnięcia kredytu czy pożyczki w banku. Ponad połowa jako największy problem wymienia brak szansy na zakupy na raty, a 45% kłopot z zawarciem umowy na internet, telefon czy telewizji. Znacznie mniej osób, 29%, jest świadomych, że wpis do KRD sprawia, że dłużnik nie może skorzystać z opcji odroczonej płatności kupując np. w sklepie przez internet. Co ciekawe wstyd przed innymi z powodu długów wymienia zaledwie 23% osób.
- Z tego badania płyną dwa wnioski, oba mało optymistyczne. Po pierwsze nadal spory odsetek Polaków nie czyta umów, które podpisuje, bo sklepy nie kredytują zakupów na raty, robią to banki. Po drugie bardziej boimy się utraty ekonomicznych korzyści niż dobrego imienia, co wskazywałoby, że dla sporej grupy społeczeństwa uczciwość jest niejako wymuszona obawą przed restrykcjami, a nie wynika z przekonania - twierdzi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Niepokojące jest także to, że młodzi Polacy mają najmniej obaw odnośnie tego, że stracą dobre imię na skutek niepłacenia długów.
- Nie jest to zaskakujące, choć niewątpliwe smutne. Od lat obserwujemy, że najmłodszemu pokoleniu najłatwiej przychodzi decyzja, żeby czegoś nie zapłacić i nie czuć z tego powodu dyskomfortu. Pocieszające jest to, że wraz z wiekiem zmieniają podejście, niestety u części z nich jest to konsekwencja trafienia wcześniej do rejestru dłużników - mówi Łącki.
Jak zostać skreślonym z KRD?
Wielu Polaków nie wie, w jaki sposób mogą zostać skreśleni z Krajowego Rejestru Długów. Co czwarta osoba myśli, że wystarczy jedynie uregulować bieżące zaległości, a co dziesiąta uważa, iż trzeba zgłosić sprzeciw do KRD. Sposobem na to, by informacja o zadłużeniu zniknęła z KRD jest całkowita spłata zadłużenia.
Niektórzy wpisują dłużników do KRD, chcąc w ten sposób odzyskać swoje pieniądze. Są też tacy, którzy sprawdzają tam swoich kontrahentów, by w przyszłości zminimalizować ryzyko posiadania dłużników. W dużych firmach takie sprawdzanie jest już powszechne, nieco więcej obaw mają mali i średni przedsiębiorcy, którzy uważają, że takie sprawdzanie jest nietaktowne i klientowi powinno się bardziej ufać. A jak sami zareagowaliby na wiadomość o tym, że zostali sprawdzeni przez inną firmę w KRD? 19% poczułoby się urażonych, 8% nie chciałoby podejmować współpracy, 11% podjęłoby kooperację a 49% ankietowanych przedsiębiorców stwierdziło, że skoro koś to sprawdza, to znaczy, że chce współpracować i nawiązałoby taką współpracę.
- To dobry wynik, pokazuje że już połowa przedsiębiorców przyswaja sobie te standardy działania, jakie obowiązują w dużych firmach, czy instytucjach finansowych: uważają, że sprawdzanie kontrahenta to normalna procedura. Te obawy, że ktoś się na nas obrazi są pokłosiem ciągle mocno obecnego w naszej kulturze przekonania, że to wierzyciel ma się zawsze wstydzić – albo tego, że sprawdza, albo tego, że domaga się spłaty, a nie dłużnik, który często kreuje się na ofiarę. Kiedy w połowie 2008 roku pod patronatem KRD uruchamialiśmy program Rzetelna Firma, to wielu właścicieli nie chciało się chwalić tym, że są uczciwi, jakby to było coś niewłaściwego - wyjaśnia Andrzej Kuklik, ekspert programu Rzetelna Firma.
Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl