- Niech żałują ci co nie byli, bo tylko na koncertach gramy największe przeboje. Na płytach jest sama dziwna muzyka. Nas może słuchać tylko wyjątkowa publiczność, ambitna i świadoma - powiedział pół żartem, pół serio Kacper Czechowski-Salzman, gitarzysta Plazmatikona.
Sobotni koncert w Galerii Arsenał był wyjątkowy, mimo iż nie przyciągnął tłumów. Może i dobrze. Było kameralnie i przestrzennie, a muzyka Plazmatikona stawała się samolotem, który unosił w nieznane miejsce, zabierał w podróż, nawet przez życie.
Zespół zagrał materiał z najnowszej płyty Klezmatikon, numery starsze i jeden, który się obecnie tworzy. Nie bez przyczyny trasa promująca nowy album zaczęła się w Sejnach. To miejsce zainspirowało, do stworzenia utworu Sejny - Warszawa - Berlin i nagrania krążka. Koncert w Białymstoku był drugim występem Plazmatikona z nowym materiałem. Na płycie gościnnie wystąpili muzycy światowej sławy: Paul Brody, Jack London.
Twórczość zespołu jest trudna do zamknięcia w słowach. Z pewnością oryginalna i nietypowa. Kolaż gatunków muzycznych: elektroniki z lat 80 - tych, transu, rocka, dubu, liquid funku czy disco. W utworach częstym motywem są zaskakujące, nagłe pauzy, zmiany tempa. Spokojne i łagodne tematy jazzowe nagle pokazują pazura, a sowieckie bity przenoszą na Wyspę Seledynowych Patatów. Dzika energia wyzwala się na twarzach i w twórczym tańcu muzyków podczas grania. Wszystko na oczach publiczności w swobodnej i pełnej subtelnego humoru atmosferze.
Plazamatikon gra inaczej niż inaczej z niebywałą naturalnością, bez sztucznej pozy i estradowego przebierania się. Przede wszystkim oryginalna jakość.
Grupę tworzą Pawel Moszynski - synths, klawisze, Staszek Kozlik - beatmaszyny, Maciek Szczepański - bass, Kacper Czechowski-Salzman - gitara.
Zespołu można posłuchać na stronie
Plazmatikondzwieksystem