Sport

Wróć

Piotr Nowak po meczu z Wartą: Moi zawodnicy pokazali, że są wojownikami

2022-02-27 17:48:54
Wynikiem 1:1 zakończyło się niedzielne (27.01) spotkanie między Jagiellonią a Wartą Poznań. Z takiego rezultatu bardziej zadowoleni mogą być białostoczanie. Spowodowane jest to tym, że gospodarze przez niemal 70 minut musieli grać w osłabieniu.
Jagiellonia Białystok
Zawodnikom z Białegostoku należą się brawa

Gdy w 24. minucie meczu Bogdan Tiru, za nieudaną próbę przewrotki i znokautowanie rywala, otrzymał czerwoną kartkę, wydawało się, że Żółto-Czerwoni nie będą w stanie w 23. serii zmagań dopisać do swego konta jakichkolwiek punktów. Stało się jednak inaczej, bo choć gospodarze otrzymali w drugiej połowie solidny cios, to zaraz celnym strzałem odpowiedział Tomas Prikryl i Duma Podlasia nie dopuściła do porażki.

- Mogę tylko pogratulować moim piłkarzom odwagi i tego, że w dziesiątkę potrafili odrobić straty. Wiedzieliśmy, że Warta ma problemy w grze w ataku pozycyjnym. Przeciwnik grał schematycznie i przewidywalnie, ale popełniliśmy błąd, który kosztował nas stratę gola. Nie powinien on się nam zdarzyć. Podziękowałem jednak zespołowi za walkę i za to, że piłkarze potrafili w ciągu kilku minut odrobić stratę gola i w dalszym ciągu próbowali tego, w czym są dobrzy - powiedział po meczu z Wartą Piotr Nowak, trener Jagiellonii.

Należy zauważyć, że szkoleniowiec białostoczan nie ma pretensji do rumuńskiego defensora, który szybko wyleciał z boiska. Nowak wręcz zaznaczył, że takie pechowe sytuacje zdarzają się często, jednak rzadko skutkują one czerwonym kartonikiem. Tym razem sędzia zadecydował inaczej.

- Zachowanie Tiru nie było najrozsądniejsze, ale musimy też zauważyć, że Bogdan nie widział, kto jest za nim, czy tam ktoś wkłada głowę. Wiadomo, że raczej jest tam kilku piłkarzy i niestety tym razem ta głowa tam poszła. Przykro mi, że piłkarz Warty musiał zejść i było widać, że padł jak ścięty, ale było też wiele innych sytuacji, gdzie zawodnicy gości padali jak ścięci, a nagle wstawali i wszystko było dobrze. Piłka nożna jest grą mężczyzn. Akurat to zachowanie Tiru było w tym momencie nierozsądne, ale nie wiem, ile widziałem takich sytuacji, z których były czerwone kartki. To jest chyba pierwsza - oznajmił opiekun Jagiellonii.

Jagiellończykom woli walki nie brakowało

Rozgrywany w niedzielne popołudnie pojedynek nie stał na wysokim poziomie. Składnych akcji i groźnych uderzeń było niewiele, a nabrania właściwego rytmu nie ułatwiał arbiter, który ewidentnie nie panował nad boiskowymi wydarzeniami.

- Mecz od pierwszych minut był chaotyczny. Później co chwilę rozbrzmiewał gwizdek arbitra i tak naprawdę nie było pewne, w którą stronę będzie decyzja. Wydaje mi się, że to wprowadziło nie tylko nerwowość, ale też poskutkowało tym, że ta gra była szarpana, chaotyczna i każdy starał się coś, gdzieś wykorzystać. Grajmy po prostu w piłkę. Na boisko wychodzi jedenastu wojowników i niech grają. Niech pokażą swój kunszt i swoją waleczność. Myślę, że moi zawodnicy dzisiaj pokazali to, że są wojownikami i mimo niesprzyjających okoliczności potrafią się podnieść i wybiegać to, co było do wybiegania - zakończył swą wypowiedź Nowak.

Mecz podsumował też szkoleniowiec gości.

- Jesteśmy rozgoryczeni tym rezultatem osiągniętym w Białymstoku. Oczywiście po czerwonej kartce dla rywala naszym celem była wygrana. Dopisujemy jednak do swojego dorobku jeden punkt. Dobrze funkcjonujemy wiosną, lecz dzisiaj zabrakło nam w pierwszej połowie nieco przyspieszenia gry. Znamy swoje deficyty, nad którymi musimy pracować. Szkoda sytuacji, których nie wykorzystaliśmy. Na pewno stworzyliśmy ich też za mało. Szkoda ponadto, że mimo tego, iż dopuściliśmy Jagiellonię do tylko jednego celnego strzału, to straciliśmy bramkę - powiedział Dawid Szulczek, trener Warty, który w przeszłości prowadził suwalskie Wigry.

W następnej kolejce poznaniacy zmierzą się na wyjeździe z Bruk-Betem, natomiast Jaga, również w delegacji, zagra ze Stalą Mielec.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl