Piotr Andrews. Fotoreporter na wojnie
Dużo pasji i cierpliwości to klucz do zrobienia dobrego zdjęcia - uważa Piotr Andrews, jeden z najlepszych fotoreporterów wojennych. Spotkanie z nim zorganizowało Centrum im. Ludwika Zamenhofa.
materiały organizatora
Andrews opowiedział o swojej pracy i pokazał wybór zdjęć, które wykonał w ciągu 19 lat swojej kariery. Odwiedził wiele miejsc, w których toczyły się wojenne konflikty. Na początku pracował w ZSRR, potem w byłej Jugosławii, Afryce, Izraelu, Afganistanie i Iraku.
Specjalizacja: konflikty
- Od 1991 roku miałem specjalizację konflikty, choć przez przypadek trafiłem do tej grupy - opowiadał fotoreporter. - Gdy kiedyś mamie mówiłem, że chcę zostać fotoreporterem, nie miałem robić zdjęć wojennych - wspominał.
Jednak stało się inaczej. Teraz jeździ do najbardziej zapalnych punktów świata. Był w Kabulu tuż po wyzwoleniu Afganistanu z rąk talibów. W Rwandzie w czasie konfliktu Tutsi i Hutu. W Iraku podczas inwazji amerykańskiej i wprowadzaniu w tym kraju demokracji. W Sarajewie obleganym przez Serbów w połowie lat 90. Cały listopad ponownie spędzi w Afganistanie.
Uczestnicy spotkania zasypali fotoreportera gradem pytań. Również dotyczących fotograficznej techniki. Piotr Andrews odpowiadał: - Fotografia cyfrowa przewyższa teraz technikę analogową, ale ja mam do niej sentyment, bo się na niej wychowałem. Fotografia cyfrowa powoduje, że zdjęcie bardzo szybko może być po drugiej stronie globu. Zmniejszyła rozmiar kuli ziemskiej.
Obiektywizm ponad wszystko
W konflikcie irackim czy afgańskim Andrews był przydzielony do wojsk amerykańskich. Pokazywał życie od strony żołnierza amerykańskiego. Reuters, dla którego fotoreporter pracuje, ma też zawsze osoby fotografujące po drugiej stronie konfliktu.
Bo najważniejszy jest obiektywizm. Fotoreporter musi być niezależny i nie może ulec żadnym naciskom. - Stronę można mieć w sobie, ale nie można jej uzewnętrzniać - podkreślał Andrews.
- A czy znalazł się pan w sytuacji zagrożenia życia? - dopytywano. Fotoreporter wspominał groźną sytuację z czołgiem w Iraku. Kiedyś też w Karbali tłum chciał go zlinczować na ulicy.
Jak odreagować tak stresującą pracę? Sposobem Andrewsa jest nurkowanie. Lubi Egipt i tzw. nurkowanie wrakowe, którego fotograficzne efekty zaprezentował na koniec spotkania.
Do 10 października w Centrum Zamenhofa można oglądać wystawę wojennych zdjęć Dlaczego...vol.2. Jest czynna od wtorku do niedzieli w godz. 10-17. Wstęp wolny.
andy