Kultura i Rozrywka

Wróć

Piosenki Toma Waitsa śpiewane w kuchni. Spektakl w Akademii Teatralnej

2015-10-03 00:00:00
Po piosenki Toma Waitsa sięgnęli studenci IV roku Akademii Teatralnej. W ich nowym spektaklu Kuchnia bez pokoju twórczość amerykańskiego artysty zyskuje zupełnie inny wymiar.
Bartek Warzecha
Zagracona studencka kuchnia, puste butelki i puszki, stara lodówka, śnieżący telewizor i przetwory w słoikach. Właśnie w takiej przestrzeni rozbrzmiewają piosenki Toma Waitsa, ekscentrycznego amerykańskiego poety, kompozytora i wokalisty.

Waits zaśpiewany w kuchni

Realizatorom przedstawienia (pod opieką reżyserską Wojciecha Kościelniaka) udało się pokazać twórczość Waitsa w sposób oryginalny. Któż bowiem śpiewa takie piosenki w kuchni? Zestawienie często mrocznych utworów z kuchennymi czynnościami wypada jednak przekonująco. Jest parzenie kawy, mielenie mięsa w maszynce, tarcie buraczków, wyrabianie ciasta czy prozaiczne sprzątanie. Aktorzy przywdzieli również zupełnie domowe stroje - bluzy dresowe, dżinsy, szlafroki, kapcie i tenisówki. Zależy im na bliskim kontakcie z widzem. Wychylają się do pierwszych rzędów, w pewnym momencie zachęcają do klaskania.

W tym kuchennym bałaganie rozbrzmiewają teksty o braku prawdziwej bliskości, niesprawiedliwości społecznej, samotności, skłonności do konsumpcji i roli Boga w życiu.

Taniec z mopem i gość w zamrażarce

Ma spektakl wiele mocnych momentów. Np. ten, gdy drzwi zamrażarki podnoszą się i wychyla się z niej osobnik... owinięty w folię. Albo te, kiedy jedna z aktorek karmi jogurtem... pluszową małpkę, a inna zażywa (strzepując ze stołu) biały proszek przypominający narkotyk. W pamięci zostaje scena z parą torebek po chipsach. Najzabawniejszym momentem jest jednak wkroczenie na scenę... hot-doga, którego w sosie tajskim, chińskim bądź indyjskim można skosztować w przerwie spektaklu. Ciekawie wypadają zbiorowe sceny trzech sprzątających dziewcząt (opanowały również taniec z mopem). Za poustawiane wszędzie butelki aktorzy chwytają w finale spektaklu. Mieszają się tutaj nastroje - a aktorzy dobrze radzą sobie zarówno z groteską, jak i z wyciskającą z oczu łzy powagą.

I jeszcze jedna mocna strona przedstawienia - to grający na żywo zespół (usłyszeć można m.in. kontrabas, akordeon, instrumenty dęte, a nawet cymbałki).

Spektakl można obejrzeć w sobotę (3 października) o godz. 20.00 w Teatrze Szkolnym im. J. Wilkowskiego.
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl