Patowa sytuacja w PKS Białystok trwa nadal
Władze regionu nie chcą odwołać zarządu spółki, a związkowcy zapowiadają, że bez tego posunięcia nie zaprzestaną protestu. We wtorek (13.09), przez kilka godzin, toczyły się w Urzędzie Marszałkowskim rozmowy na temat zakończenia strajku w PKS Białystok. Okazały się bezowocne.
E.S.
Rozmowom przewodniczył marszałek Jarosław Dworzański, a uczestniczyli w nich także Mieczysław Baszko, Walenty Korycki i Jacek Piorunek z zarządu województwa.
Kilkuosobowej reprezentacji strajkujących przewodził Krzysztof Bagiński. W rozmowach uczestniczyli również członkowie Rady Nadzorczej spółki z Dariuszem Wojtanem na czele.
- Zarząd Województwa, realizując stanowisko, przyjęte przez większość radnych sejmiku podczas poniedziałkowej sesji, zaproponował, że zarekomenduje Radzie Nadzorczej odwołanie prezesa spółki, natomiast strajkujący przystąpią bezzwłocznie do pracy - poinformował rzecznik prasowy marszałka, Jan Kwasowski. - Przez pewien czas wydawało się, że osiągnięcie porozumienia jest bliskie - relacjonował Kwasowski.
Ostatecznie jednak przedstawiciele strajkujących pracowników podtrzymali swoje wcześniejsze stanowisko, wedle którego nie zaprzestaną strajku, dopóki cały zarząd PKS nie zostanie zdymisjonowany.
Strajk generalny w białostockim PKS-ie trwa dokładnie tydzień. Związkowcy protest podjęli po tym, jak zwolniono dyscyplinarnie kilku z nich (rzekomo mieli być winni kradzieży paliwa z autobusów).
W środę (14.09) rano zbierze się Rada Nadzorcza Przedsiębiorstwa, która zadecyduje czy przyjąć wniosek o zawieszenie jej prezesa. Z inicjatywą taką wyszedł w poniedziałek sam zainteresowany - Rafał Rutkowski. Sam nie chce podać się do dymisji.
E.S.