Kultura i Rozrywka

Wróć

Partytura ruchu i dekonstrukcja mitu. Śmierć porucznika w Akademii Teatralnej

2020-01-31 11:30:07
W iście barokowym stylu rozpoczęła nowy rok białostocka Akademia Teatralna. Śmierć porucznika w reżyserii Bernardy Bieleni to inscenizacja zachwycająca.
Marta Siergiej
Śmierć porucznika to rzadko wystawiana sztuka Sławomira Mrożka. W Białymstoku wzięli ją na warsztat studenci IV roku aktorstwa (to spektakl dyplomowy) i poradzili sobie z tym niełatwym tekstem w sposób znakomity. Oglądamy teatr intensywny, współczesny, pełen ruchu i hiphopowego nerwu. Przedstawienie ma również iście barokową formę - bogate kostiumy z gąbki i materiału oraz maski. Mrożkowi za kanwę sztuki posłużyła historia opisana w wierszu Adama Mickiewicza Reduta Ordona. Mrożkowski Orson ujawnia prawdę dotyczącą tego epizodu powstania listopadowego, która jest sprzeczna z treścią wiersza. Uśmiercony bowiem bohatersko przez Mickiewicza Ordon w istocie przeżył wybuch wspomnianej reduty i dopiero w wieku 77 lat zabił się strzałem z pistoletu. Mrożek dekonstruuje romantyczny mit poświęcenia i krytykuje kreowanie polityki historycznej, która nie jest oparta na prawdzie.

Walka z narodowym mitem

- Tekst Sławomira Mrożka odbił się w latach 60. szerokim echem jako obrażający uczucia narodowe. Mimo archaicznego języka, jest to jednak bardzo współczesny tekst. Śmierć porucznika to najmniej znany dramat Mrożka. Jego temat to mit bohatera, który został uśmiercony w wierszu, a w rzeczywistości przeżył. Porucznik wysadził się i cały naród go wielbi. Tak naprawdę Ordon żył i skończył śmiercią samobójczą. Po napisaniu wiersza nawet spotkał się z Mickiewiczem - mówiła Bernarda Bielenia, reżyserka spektaklu.

Gdy widzowie oczekują, by wejść na widownię, zza drzwi dobiega miks klasyki i hiphopowych brzmień. Już w centrum teatralnej akcji młodzi aktorzy na podczepionych linach, rzucają się w stronę ludzi jak rozwścieczone bestie, wykrzykując tekst. Pojawia się dziennikarka, która pracuje w uczciwej państwowej stacji i Starzec Orson (w tej roli znany lokalnej publiczności aktor Białostockiego Teatru Lalek Ryszard Doliński), którzy trafili do więziennej izby zatrzymań, gdzie wspólnie z głównym bohaterem zbiorowym sztuki - Chórem Wykolejonej Młodzieży - wywołuje duchy na wzór Dziadów, cz. II Mickiewicza.

Później przenosimy się na pole bitwy, gdzie zjawia się sam Mickiewicz. Poeta przedstawia się Vier und Vierzig, czyli czterdzieści i cztery. Ach, cóż to za postać! W masce, cielistej bieliźnie, szlafroku odsłaniającym nagie ciało i sportowych białych butach. Na użytek swojej sztuki Mrożek wprowadza też duchy Generała i Majora II. Poeta melduje, co widzi na polu walki. Gdy Orson wysadza redutę, Poeta jest pewien, że ten zginął. Mija kilka lat. Bohaterską śmierć Orsona rozsławił wiersz Poety. W jego paryskim mieszkaniu pojawia się Zosia, narzeczona Orsona. Okazuje się, że Orson przeżył, ale ojciec Zosi nie zezwala na ich ślub. Gdy Orson wrócił, tata Zosi nazwał go zdrajcą. Zosia próbuje przekonać Poetę, by napisał wiersz na nowo - przecież on jest władcą sfery ducha. Ten się nie zgadza, twierdząc: Wiersz już wydany, już miałem recenzje, bardzo przychylne zresztą, nota bene wiersz rzeczywiście udał się niezgorzej. Dalej Poeta zapyta: Czy ja fraszki piszę, czy ojczyzny epos?. Odpowiedź pada: Najlepiej prawdę. Poeta twierdzi, że ujął w wiersz tylko narodu żądanie, a ten przecież chciał ofiary.

Bohaterowie powinni przecież ginąć, jak ma sobie poradzić żywy bohater, gdzie znaleźć miejsce dla siebie? Orson Mrożka doczekał czasów współczesnych, żyje w kompleksach, porzucony przez kobietę. Nikt nie chce go przygarnąć, przystaje więc do wykolejonej młodzieży.

Sławomir Mrożek jawnie kpi z romantycznej tradycji, narodowych mitów i upodobania do martyrologii, które każą czcić martwych bohaterów i wypierają trzeźwy rozsądek. A przecież chodzi o prawdę. Orson chce ją wyjawić, zanim w finale wysadzi się w powietrze.

Gąbka, maski, Chopin i hip-hop

Spektakl zachwyca stroną wizualną. Nic dziwnego - za scenografię, formy i kostiumy odpowiedzialna jest Marika Wojciechowska. Mamy tu więc gąbkowe kostiumy imitujące ludzkie organy wywrócone na lewą stronę. To udana metafora wyjawienia prawdy, nietworzenia mitów i pokazania faktów takimi, jakie one są. Mamy też maski z papieru mache oraz cieliste i tiulowe, czarne kostiumy. Dodatkowo postać Mickiewicza kreują aż trzy osoby - jest więc głowa postaci, jego prawa i lewa część. Bogactwo scenografii sprawa wrażenie barokowości, inscenizacyjnego przepychu. W zestawieniu z romantyzmem narodowego wieszcza daje to wielce ciekawy efekt.

Historia Mrożka jest też opowiadana przez ruch (choreografię przygotował Maciej Florek). Cytując jednego z aktorów grających w spektaklu, przedstawienie jest jak partytura ruchu. Młodzi aktorzy (Magdalena Bednarek, Adam Bocianiak, Joanna Jakacka-Majka, Karolina Mazurek, Michał Murawski, Anna Nieciąg, Katarzyna Pilewska, Karol Sławek, Agata Słowik) sprawnie opanowali wszystkie choreograficzne rozwiązania. Od otwierającej sceny z szamotaniną na linach, po wspinanie się na rusztowania (ich neonowe oświetlenie to zasługa multimediów Sebastiana Łukaszuka), aż po finałowego poloneza. Ani na moment nie pozwalają widzom spuścić ich z oczu. Na scenie dzieje się naprawdę dużo.

W muzyce Marcin Nagnajewicz znakomicie połączył i Etiudę rewolucyjną Fryderyka Chopina, i hip-hop (pierwsza scena). Dwie estetyki wydawałoby się tak odległe od siebie, że nie mogące się spotkać. Na scenie Teatru Szkolnego im. Jana Wilkowskiego w Białymstoku to połączenie się udaje. Spektakl spina hiphopowa klamra. Teksty utworów napisali Lukasyno (piosenka otwierająca) i Wojciech Szelachowski (piosenka finałowa). Hiphopowa stylistyka nadaje współczesności przedstawieniu, ale i doskonale współgra z wciąż aktualnym tekstem Mrożka. Walka z kłamstwem nigdy nie przestanie być przecież ważna.

Najbliższe pokazy spektaklu zaplanowane są w lutym: 18, 19, 22, 23, 25, 26, 27, 28 i 29.

Repertuar Teatru Szkolnego im. Wilkowskiego
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl