Pamięci nie da się ukraść - przekazano pamiątki po więźniach obozów koncentracyjnych
#Stolen Memory jest kampanią realizowaną przez Arolsen Archives w Bad Arolsen w Niemczech i wspieraną przez Instytut Pamięci Narodowej. Instytucje te wspólnie przygotowały wystawę, która ma na celu odszukanie rodzin i zwrócenie pamiątek po ofiarach represjonowanych przez Rzeszę Niemiecką.
Anna Kulikowska
W czwartek (4.11) w Operze i Filharmonii Podlaskiej miało miejsce podniosłe i wzruszające wydarzenie, mianowicie, przekazanie krewnym czterech pamiątek po więźniach niemieckich obozów koncentracyjnych: Zofii Biniewskiej, Henryka Jana Kowalczuka, Janiny Kacały oraz Piotra Błaszczyka.
Wystawa #Stolen Memory ma za zadanie popularyzację wiedzy na temat milionów ofiar, które straciły życie w niemieckich obozach koncentracyjnych. Pamiątki, jakie przekazano podczas spotkania to: różaniec, złota obrączka, srebrny zegarek oraz fotografia, jakie zostały odebrane więźniom w czasie ich pobytu w obozach. Pamiątki te mają bezcenną wartość dla rodzin i często stanowią jedyną zachowaną rzecz po bliskich. Jest to jakby ich powrót do domu i namacalna obecność nieobecnych.
- Dwa zbrodnicze systemy totalitarne XX wieku stworzyły machinę zabijania, mordowania, machinę śmierci, zarówno narodowy niemiecki socjalizm, jak i sowiecki komunizm stworzyły obozy śmierci, gułagi. Stworzyły komanda, które mordowały w przestrzeni miejskiej, nie tylko mordowały, ale i rabowały, czego dowodem jest dzisiejsza uroczystość. Projekt Stolen Memory jest intelektualną prowokacją, bo pamięci nie uda się skraść, nie da się jej zabrać i zniszczyć. Dzisiaj jesteśmy dowodem na to, że nazwa Skradziona pamięć jest zaprzeczeniem faktu. To spotkanie jest wyjątkowe i symboliczne – powiedział Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
W tych czterech przedmiotach zamknięte są życiorysy i historie prawdziwych ludzi.
- Projekt ten przywraca sprawiedliwość i wiarę i nadzieję na współpracę między dwoma narodami – podkreślił Nawrocki.
Wystawa była prezentowana już w Warszawie i w Bydgoszczy.
W posiadaniu archiwum w Niemczech znajduje się około 2500 rzeczy osobistych byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Należały one do więźniów z ponad 30 krajów, w tym także z Polski. Przedmioty te zostały odebrane więźniom w chwili ich przybycia do obozu. Historia zwrotu przedmiotów zaczyna się już w 1945 r., gdy biura poszukiwawcze w Niemczech próbowały oddawać ocalałym lub krewnym znalezione rzeczy osobiste.
Od początku projektu #StolenMemory w 2016 r., rodzinom w Polsce zwrócono 110 rodzinnych pamiątek.
- Arolsen jest największym instytutem, jeśli chodzi o zasób pamiątek po więźniach zgładzonych w obozach koncentracyjnych. Niedługo zabraknie świadków tych tragedii, więc niezwykle ważne, jest, by utrzymywać pamięć wspólną, by przeszła ona na następne pokolenia. Te rzeczy są symbolami życia tamtych ludzi – mówiła dyrektor Arolsen Archives, Floriane Azoulay.
Wystawa w Białymstoku będzie dostępna w centrum miasta, przed Ratuszem - siedzibą Muzeum Podlaskiego.
Anna Kulikowska
anna.kulikowska@bialystokonline.pl