Aktualności

Wróć

Pacjentka mogła żyć? Lekarz nie dopełnił swoich obowiązków

2017-07-11 19:44:43
Zapadł ostateczny wyrok w sprawie lekarza, który nie wykonał istotnych badań, czym naraził życie pacjentki. Kobieta zmarła.
JF
Białostocki urolog nie wykonał wszystkich badań

Sprawa dotyczy zdarzeń z 2013 r. Wówczas do Szpitala Wojewódzkiego w Białymstoku trafiła 62-letnia pacjentka. Kobieta w ocenie sądu nie miała wykonanych wszystkich należytych badań, jeden z leków był też stosowany zbyt długo. Nieprawidłowe decyzje ze strony lekarza prowadzącego sprawiły, iż nieumyślnie naraził on ją na utratę życia.

Sąd rejonowy skazał urologa na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Ma on też pokryć koszty sądowe (16 tys. zł). Lekarz postanowił złożyć apelację.

- Po rozpoznaniu sprawy na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonego, zaskarżony wyrok zostaje zmieniony w taki sposób, że: pomija się w czasie okresu czynu dzień 21 lipca 2013 roku - mówił sędzia Wiesław Oksiuta. - Uchyla się też rozstrzygnięcie dotyczące zobowiązania oskarżonego do informowania kuratora o przebiegu próby - dodał. Reszta wyroku pozostała niezmieniona.

Obrońca wnosił o uniewinnienie swojego klienta. Sąd uznał jednak, że nie ma wątpliwości, iż lekarz nie dopełnił swoich obowiązków.

- W ocenie sądu okręgowego nie budzi wątpliwości słuszność oparcia się na opiniach zespołu trzech biegłych z Wrocławia. Wskazali oni, po wnikliwej analizie dokumentacji medycznej pacjentki, że w postępowaniu lekarskim zaistniały nieprawidłowości, które stanowiły podstawę przypisanego czynu – tłumaczył sędzia.

Podczas przemowy sędzia zwrócił uwagę, że lekarz ma obowiązek wykonać zawód zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, a w tym przypadku nie do końca tak było. Białostocki urolog popełnił poważne błędy – nie przeprowadził badań bakteriologicznych i zlekceważył objawy sepsy.

Inni lekarze też dopuścili się błędów

Obrońca lekarza argumentował, że nie był on obecny cały czas, kiedy pacjentka przebywała w szpitalu. Poza tym decyzje mieli też podejmować inni lekarze. Sąd podkreślił jednak fakt, że urolog monitorował przebieg choroby, czego dowodem mają być dokumenty, które na bieżąco wypełniał. Zgodził się także na wypis chorej – na karcie widnieje podpis oskarżonego i zastępcy ordynatora.

- Pacjentka z pewnością nie powinna być wypisana w takim stanie. Niedopatrzenie to doprowadziło do poważnych powikłań. Doszło do pojawienia się ropy w ranie pooperacyjnej. Brak stosownego postępowania naraziło ją na niebezpieczeństwo – przypomniał sędzia. - To, że tylko oskarżony odpowiada przed tym sądem, co kwestionuje skarżąca wskazując na fakt leczenia zespołowego, nie może mieć wpływu na tę rozprawę, bowiem dotyczy ona tylko tego oskarżonego w zakresie jego odpowiedzialności lub jej braku - dodał.

Sędzia wyjaśnił też, że oskarżony ponosi konsekwencje leczenia, bowiem to on był lekarzem prowadzącym. To on więc ponosi odpowiedzialność za decyzje dotyczące pacjentki. Przypomniał też, iż podczas przesłuchania urolog powiedział, że gdyby wszyscy zachowali się jak trzeba - pacjentka mogłaby żyć.

Ogłoszony wyrok jest orzeczeniem prawomocnym. Obie strony mogą wnieść o kasację, jeśli dopatrują się uchybień procesowych bądź rażącego naruszenia przepisów, które mogły mieć wpływ na treść wyroku.
Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl