Aktualności

Wróć

Opozycja może już zbierać podpisy popierające referendum ws. prywatyzacji MPEC-u

2013-01-10 00:00:00
Prezydent Białegostoku odpowiedział już na zawiadomienie Prawa i Sprawiedliwości, którego lokalni politycy chcą referendum w sprawie prywatyzacji Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
sxc.hu
Wystarczy 22,8 tys. podpisów

Radni klubów PiS i SLD, w porozumieniu z podlaską Solidarnością i spółdzielniami mieszkaniowymi, nie chcą sprywatyzowania Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Taki plan ma prezydent miasta, a poparli go już radni Platformy Obywatelskiej i przegłosowali uchwałę rozpoczynającą proces sprzedaży spółki.

Opozycja chce się temu przeciwstawić zwołując referendum wśród mieszkańców. Jak poinformował prezydent miasta, by do niego doszło, muszą zebrać podpisy 22,8 tys. białostoczan. Mają na to 60 dni, czyli do 8 marca.

- Spodziewam się, że do referendum dojdzie - mówił na konferencji prasowej Tadeusz Truskolaski oceniając, że zebranie takiej liczby podpisów, zwłaszcza jeśli zaangażują się w to spółdzielnie mieszkaniowe, nie będzie rzeczą trudną.

Wynik będzie wiążący

Jeśli 22,8 tys. podpisów zostanie zebranych, wówczas do przewodniczącego rady miejskiej trafi wniosek o przeprowadzenie referendum lokalnego. Jeśli będą w nim uchybienia, inicjatorzy dostaną 2 tygodnie na ich poprawienie. Potem radni powinni podjąć uchwałę ogłaszającą referendum, które ma się odbyć w ciągu 50 dni. Teoretycznie mogą na nie nie wyrazić zgody (jest to prawdopodobne, bo mająca większość PO już poparła pomysł prywatyzacji MPEC-u), ale sprzeciw nic nie da, bo nadzorczym rozstrzygnięciem wojewody uchwała w tej sprawie i tak zapadnie.

By referendum było ważne, musi w nim wziąć udział 30% uprawnionych, czyli 68,46 tys. białostoczan. Jego wynik jest wiążący dla władz miasta. Oznacza to, że gdyby większość głosów padła w nim na nie do sprzedaży spółki nie dojdzie.

Demagogiczny taniec na rurze

- Referendum wykorzystane jest do celów politycznych, pojawia się sporo demagogii w tej argumentacji - twierdzi włodarz miasta. Użył nawet sformułowania, że demagogiczny taniec na rurze się rozpoczął.

- Nie wstrzymuję żadnych działań - mówił także Truskolaski, pytany, czy planowane referendum wpłynie na jego decyzję o prywatyzacji. Jak informował, w tej chwili trwają w urzędzie prace nad specyfikacją na doradcę prywatyzacyjnego. Jeszcze w tym miesiącu magistrat ma opublikować w tej sprawie ogłoszenie.

Według wyliczeń Truskolaskiego, przeprowadzenie referendum będzie kosztować około 430 tys. zł.
- To cena demokracji - komentował.

MPEC czy unijne inwestycje?

Dochód z prywatyzacji MPEC-u miałby pójść na wkład własny do inwestycji miasta, które mogą być realizowane z udziałem środków unijnych w przyszłej perspektywie finansowej UE. Opozycja obawia się natomiast, że po przejściu przedsiębiorstwa w ręce prywatne nastąpią podwyżki cen ciepła w Białymstoku i zwolnienia w jego załodze.

Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej powstało w 1971 r. na bazie Zakładu Cieplnego Zarządu Budynków Mieszkalnych. W tej chwili zatrudnia około 600 osób. Ma zaciągnięte kredyty inwestycyjne, ale jest spółką rentowną. Dywidenda jaką miasto z niej otrzymało w 2011 r. sięgnęła 4 mln zł. Według wstępnych szacunków przedsiębiorstwo można sprzedać za około 200 mln zł.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl