Oko w oko. Zbigniew Perkowski – Rodacy w kraju i za granicą bawią się przy muzyce disco polo [WYWIAD]
Naszym rozmówcą jest wokalista zespołu Focus – Zbigniew Perkowski. Oprócz występów na scenie, muzyk prowadzi pogram „Discopolot” w stacji Polo TV. Do wykonawcy przylgnęło powiedzonko – „Piękny i boski Zbyszek Perkowski”.
materiały zespołu
Koncertowałeś za granicą. Jak wspominasz występy w innych krajach?
Byliśmy z zespołem gościnnie w wielu krajach europejskich, min. w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Belgii, na Litwie, czyli podsumowując pograliśmy tu i tam. Dzisiaj w dobie wszechobecnego Internetu oraz związanych z tym „narzędziami” typu YouTube, Facebook, większość tych, którzy interesują się muzyką disco polo, wie na bieżąco, co się dzieje w zespole Focus. Znają nasze nowe piosenki, teledyski i w związku z tym wcale nie byliśmy zdziwieni, że rodacy za granicą bawią się na naszych koncertach, podobnie jak bawią się ludzie w kraju i co ciekawe, śpiewają razem z nami nasze piosenki! W kwestii promocji na pewno dużo dobrego robią różne kanały telewizyjne, na których muzykę disco polo można słuchać i oglądać, np. 24 godziny na dobę w stacji Polo TV. Szczególnie w polskich dzielnicach, praktycznie w każdym oknie można zobaczyć antenę do odbioru rodzimych kanałów telewizyjnych, a jak do tego wszystkiego dodamy jeszcze radyjka internetowe, to mamy jasny obraz, dlaczego ludzie za granicą tak dobrze nas znają. Oczywiście wspólne zdjęcia i autografy z fanami po koncercie to stały element imprezy, tak w kraju jak i poza jego granicami.
Czym różnią się zagraniczne kluby od krajowych? Wnętrzem?
To, że koncert odbywa się za granicą, wcale nie oznacza, że jest to coś wyjątkowego, że tam są jakieś super dyskoteki, cudowne kolorowe światła, tłumy pięknych dziewcząt itd. Nic bardziej mylnego. Są to często miejsca, którym daleko do polskich dyskotek i klubów. Zwyczajnie, bez przepychu. Ot, druga czy nawet trzecia liga polska. Najładniejsze z tego wszystkiego są oczywiście Polki, co gdyby nie one... Chyba niewiele już zostało z prestiżu związanego z graniem koncertu za granicą. Taki wyjazd zespoły bardziej traktują jako wycieczkę turystyczną.
Skończyłeś studia na kierunku pedagogika. Czy wyższe wykształcenie przydaje się w karierze muzycznej?
Bezpośredniego przełożenia tu raczej nie ma, ale kariera muzyczna to nie tylko praca w studio przy tworzeniu kolejnych utworów, ale również rozległe kontakty międzyludzkie, a tych na studiach miałem mnóstwo. Jeżeli chodzi o branżę muzyczną, to w naszym nurcie najczęściej zespół sam sobie jest managerem, a więc musi prowadzić wiele rozmów z różnymi ludźmi, podpisywać kontrakty, umowy, negocjować - czyli być również biznesmenem i psychologiem. Artysta powinien także umieć zaskarbić sobie sympatię często wielotysięcznych tłumów na koncertach, na które przychodzą bardzo różni ludzie, w różnym wieku i niestety zdarza się też, choć raczej rzadko, że niektórzy są negatywnie nastawieni do naszej muzyki i tutaj także trzeba wykazać się odpornością na tego typu sytuacje. Reasumując, jeżeli ktoś w naszej branży nie podpisuje się przedrostkiem mgr czy inż., to tak naprawdę nikt się nie dowie, jakie ma wykształcenie, bo nikt nas z tego nie sprawdza, a najlepszą szkołą jest tu samo życie, bez tytułów.
Wspominałeś, że nie wydajesz płyt, ponieważ nie są one kupowane przez fanów. W dobie Internetu muzyka jest łatwo dostępna. Czyli wychodzi na to, że zarabiasz głownie na koncertach?
Od dłuższego czasu płyty z muzyką, nie tylko disco polo, sprzedają się bardzo słabo. Powodów takiej sytuacji jest wiele, od globalnego kryzysu finansowego zaczynając, ale chyba jednak najważniejszy z nich to przyzwyczajenie ludzi do ściągania utworów zupełnie za darmo z Internetu. Jakiś czas temu nazywano to piractwem, ale czy można nazwać kogoś piratem, kto pobrał z sieci utwór, który zespół w Internecie sam zamieścił?! Artystom zależy przede wszystkim na promocji, chcą, żeby ludzie jak najszybciej poznali ich twórczość i żeby to miało przełożenie na liczbę koncertów, a co za tym idzie - na ich zarobki. Niestety nie jest to sytuacja, która cieszy firmy fonograficzne, ale nie jestem pewien, czy w tej chwili da się jeszcze nad tym zapanować.
Jorrgus&Boys jakiś czas temu nagrali kawałek pod tytułem „Nasza Muzyka”, którego przekazem jest to, że utwory disco polo są spychane do kąta i pomijane przez media, a nawet ośmieszane. Jednak na imprezach, na których grają zespoły tego nurtu muzycznego, pojawiają się tysiące fanów. W dodatku znają teksty utworów na pamięć. Jak się do tego odniesiesz?
Ja bym aż tak nie dramatyzował, że ktoś tam nas spycha do kąta. Media mediami, jednak przez lata można się było przyzwyczaić do tego, że czołowe stacje radiowe i telewizyjne nie chcą emitować na swojej antenie muzyki disco polo. Ostatnio wiele się w tym temacie zmienia, coraz częściej można u największych graczy medialnych coś tam zobaczyć i usłyszeć z ciekawostek dotyczących naszej muzyki oraz naszych wykonawców. Jakiś czas temu telewizja Polsat wprowadziła do swojej ramówki, jak za dawnych dobrych lat, program z muzyką disco polo. Mamy kilka stacji tematycznych na czele z nadającym 24 godziny na dobę Polo TV, nie jest tak źle. O naszej sile świadczy to, że istniejąc w drugim obiegu medialnym, jesteśmy w pierwszym obiegu koncertowym, a my i nasze utwory jesteśmy rozpoznawalni.
Jesteś osobą rozpoznawalną. Kiedy wchodzisz do sklepu, urzędu czy innej instytucji, to z pewnością ludzie zwracają na Ciebie uwagę. Jest to pomocne w życiu czy na dłuższą metę męczące?
To nigdy nie było męczące i nigdy nie będzie, przynajmniej dla mnie. To świadczy o tym, że lata mojej pracy i wielu innych ludzi, którzy włożyli jakikolwiek wkład w rozwój zespołu Focus, dają efekty i procentują. To znaczy, że ktoś, kto nas rozpoznał, nie ważne czy na zdjęciach, czy w telewizji, czy w Internecie, czy też na koncercie, ale gdzieś nas widział, zauważył efekt naszej pracy artystycznej, a być może marketingu, ale czy nie o to chodzi w show-biznesie?! Na szczęście w sytuacji takiego „ulicznego rozpoznania” prawie zawsze spotykam się z przejawami sympatii, czego wszystkim w codziennym życiu serdecznie życzę.
Cezary Maksimczuk
cezary.m@bialystokonline.pl