Oko w oko. Daniel Iwanowski: Polski Związek Narciarski? Nie mam żadnej pomocy [WYWIAD]
Nie trzeba mieszkać w górach, by odnosić sukcesy w narciarstwie. Dziś naszym gościem jest Daniel Iwanowski - wicemistrz Polski na 50 km st. klasycznym, który dzięki swojej wytrwałości i wiary we własny sukces osiągnął taki wynik.
Jak i kiedy zaczęła się Twoja przygoda z narciarstwem?
Moją przygodę z narciarstwem biegowym rozpocząłem w III klasie szkoły podstawowej nr 32 na Pietraszach. Pierwsze narty dostałem nawet już nie pamiętam od kogo, ale w tym wieku wiedziałem, że chcę iść do klasy sportowej. Byłem bardzo ruchliwym dzieckiem i wszędzie mnie było pełno.
Czy był jeszcze jakiś inny sport, a może miałeś dylemat co wybrać?
Równolegle do narciarstwa biegowego chodziłem również na badmintona, w którym odnosiłem duże sukcesy i w pewnym momencie... chyba w VI klasie musiałem wybrać - narty czy badminton. Była to ciężka decyzja, jak dla młodego chłopaka, gdyż lubiłem i jedno i drugie, ale zostałem przy nartach i nie żałuje swojej decyzji.
Jesteś zawodnikiem Hubala, a kto jest Twoim trenerem?
Zawodnikiem UKS Hubal Białystok byłem do roku 2013, a moim pierwszym trenerem był Wojciech Kulikowski. Przez kolejny sezon reprezentowałem AZS Zakopane i w tym momencie jestem zawodnikiem UKS RAWA Siedlce.
Zazwyczaj narty kojarzą się tylko z górami. Co Ciebie skłoniło do uprawiania tego sportu?
Narty kojarzą się w dużej mierze z górami, ale nie jest to niemożliwe, żeby uprawiać je w innych miejscach w Polsce. Jak wiadomo, z samego Zakopanego prawie nie ma zawodników, a wszyscy, którzy trenują, mieszkają w okolicach tego miasta. Jeśli chodzi o to, co mnie skłoniło to... w dużej mierze podpatrywałem starszych kolegów, którzy trenowali, wyjeżdżali na zawody w góry i którzy zdobywali medale na imprezach ogólnopolskich. Jest to sport indywidualny, więc tyle, ile sam zapracuję, tyle mogę z siebie dać na zawodach. W ósmej klasie szkoły podstawowej zdecydowałem, że chcę dalej rozwijać się w kierunku narciarstwa biegowego i poszedłem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem.
Trenujesz tylko u nas, w naszym regionie, czy też często wyjeżdżasz na obozy w inne rejony Polski?
W sezonie letnim trenuję w moim rodzinnym mieście, ale już od września przygotowuję się w górach, a od października rozpoczynam przygotowania na śniegu w austriackim Ramsau. Wszystko jest zależne od sponsorów, dzięki którym mogę dalej się rozwijać, bez nich nie byłoby sukcesów i mnie w tym miejscu, w którym teraz jestem.
Ile razy dziennie trenujesz?
Na trening w sezonie przygotowawczym poświęcam od 3 do 6 godzin dziennie i jest to zależne od planu treningowego.
Czy narciarstwo biegowe to kosztowny sport, masz sponsorów, masz pomoc z polskiego związku narciarstwa?
Narciarstwo biegowe to bardzo elitarny i drogi sport. Wyjazdy na obozy wysokogórskie, lodowce oraz sprzęt - to wszystko kosztuje fortunę. Dzięki pasjonatom, którzy kochają sport i wierzą w mój sukces, mogę się rozwijać. W tym miejscu chciałbym podziękować mojemu głównemu sponsorowi firmie IRYD Gołdap, która od początku mojej kariery była ze mną i której dedykuję srebrny medal Mistrzostw Polski. Również dziękuję firmie SAMASZ, mojej kochającej rodzinie, która zawsze jest przy mnie, znajomym oraz wszystkim, którzy doceniają moją ciężką pracę. Jeśli chodzi o Polski Związek Narciarski, to absolutnie, w najmniejszym nawet stopniu nie mam żadnej pomocy z ich strony!
Czy utrzymujesz się z narciarstwa, a może robisz coś jeszcze?
Z narciarstwa biegowego nie da się utrzymać, nawet będąc w kadrze Polski. Nie ma też żadnego stypendium, co jest jakąś komedią. Żeby zarobić na sport, to latem pracuję na budowie oraz wyjeżdżam za granicę. Tylko wtedy mogę odłożyć pieniądze na sezon zimowy. Ludzie również niechętnie wspomagają i chcą sponsorować osoby trenujące, bo jak wiadomo oprócz reklamy i satysfakcji, nie mają z tego żadnych korzyści, a szkoda, bo wiele talentów się marnuje i później wszyscy się dziwią, że tak mało osób jedzie na Olimpiadę. Nasz kraj zamiast zachęcać i pomagać, to zniechęca i odpycha. Ale jak już się zrobi dobry wynik, to każdy się podpisuje i mówi, że oni wierzyli i wiedzieli, że to jest talent (żenada).
Ostatnio zdobyłeś v-ce MP na 50 km stylem klasycznym. To Twój największy sukces?
Jak do tej pory to mój największy sukces, aczkolwiek byłoby ich znacznie więcej, ale miałem kilkuletnią przerwę w sporcie z powodu braku wsparcia naszego państwa oraz PZN-u. Dopiero drugi sezon trenuję normalnie i widzę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. I tu chciałbym się zwrócić do ludzi, którzy w jakimś stopniu mogą pozwolić mi w dalszym rozwoju mojej kariery, bo sam nie jestem w stanie sfinansować wszystkich wyjazdów i obozów.
Jakie osiągnięcia masz poza tym?
Ucząc się w szkole w Zakopanem, zdobywałem medale na ogólnopolskiej olimpiadzie młodzieży oraz na mistrzostwach polski juniorów, wielokrotnie zdobywałem medale na Pucharze Polski.
Wyjeżdżasz niebawem na zawody Red Bull do Szwecji, powiedz coś o tej imprezie i z jakimi nadziejami tam jedziesz?
Tak, już drugi raz robię podejście do zawodów Red Bull Nordix, bo ostatniej zimy, z powodu braku śniegu, się nie odbyły. Jest to zupełnie coś innego niż zawody, w których startowałem. Do tej pory jest to specjalnie wyznaczona trasa z przeszkodami, gdzie startuje się czwórkami. Trzeba wykazać się sprytem, dynamiką i mieć dużo szczęścia, a tego wszystkiego chyba mi nie brakuje. Każdy bieg chciałbym ukończyć i dać z siebie wszystko, więc trzymajcie kciuki za mój występ w Stockholmie.
Twoje największe marzenie?
Moim największym marzeniem jest start na najbliższej Olimpiadzie w Pyeongchang oraz to, żebym nie musiał się martwić o finanse, bez których ciężko będzie się rozwijać.
Co robisz w wolnym czasie?
Czas wolny, którego mam bardzo mało, spędzam z kochającą rodziną bądź ze znajomymi.
Błażej Okuła
blazej.o@bialystokonline.pl