Odmienny stan - odmienne traktowanie [FELIETON]
Tytułowe hasło dotyczy podejścia i stosunku do kobiet w ciąży. Akcja ta jest jak najbardziej słuszna i potrzebna.
pixabay.com
Jak w Koglu moglu
Zapewne 99,9% ankietowanych osób z zapałem kiwałoby głowami na znak całkowitej aprobaty dla tejże kampanii, rozpływałoby się w zachwytach nad jej pozytywami i oczywiście deklarowało, że sami jak najbardziej stosują jej założenia w praktyce. A jak wygląda rzeczywistość? Powiedziałabym, iż tak jak w scenie z filmu Kogiel mogiel - A jakże mamy łazienkę, dlaczego mielibyśmy nie mieć, a pewnie, że jest. Nie szkodzi, że nieużywana i zagracona, ale jest.
Pewnie, że mamy piękne hasło, nikt nam nie zarzuci, że jesteśmy zacofani w traktowaniu kobiet w ciąży, a że w codziennym życiu w ogóle go nie przestrzegamy, to już zupełnie inna sprawa. Skąd takie moje śmiałe wnioski, bo sama obecnie jestem w ciąży.
Po co w ogóle jedzie
Ignorancji przykład pierwszy - komunikacja miejska. Wchodzę, kasuję bilet, rozglądam się za wolnym miejscem i okazuje się, że wszystkie siedzenia są zajęte. Więc staję grzecznie przy poręczy i chwytam się jej obiema rękami. Teraz to się zaczyna podróż - hej przygodo!
To autobus gwałtownie zahamuje, to muszę się przesunąć innym pasażerom, ktoś wsiada, ktoś wysiada... Ludzie dookoła już zrywają się z siedzeń, już z uśmiechem i zrozumieniem proponują, żebym usiadła - nie, nie, nie, poniosła mnie fantazja.
Wręcz przeciwnie, odwracają głowy, że niby nic nie widzą lub też posyłają spojrzenia w stylu: Po co ona w takim stanie w ogóle gdzieś jedzie. W domu powinna siedzieć. Otóż odpowiadam - a może na wizytę do lekarza, na badanie, a może po prostu załatwić jakąś sprawę. Odpieram też tezę, iż może ciąża jest niewidoczna. Na początku też tak się łudziłam, jednak w 33 tygodniu, kiedy brzuch jest jak piłka, i to nie do ping-ponga, ale bardziej ta lekarska, to trzeba nie lada wysiłku, żeby tego nie zauważyć.
Ignorancji przykład drugi - komunikacja miejska - wersja dla ludzi o silnych nerwach. Miejsce akcji to samo, sceneria również, tyle że brak nawet przestrzeni do stania. Ścisk, tłok, wszyscy się przepychają, dopychają, wypychają. I ja z tym moim wielkim brzuchem wciskana w okno. Wtedy to właśnie zobaczyłam wiszące na szybie hasło Odmienny stan - odmienne traktowanie. Chyba pasażerowie chcieli, żebym wbiła sobie te słowa mocno do głowy.
Po co się pcha do sklepu
I po trzecie, kolejki w sklepach. Niektórzy pomyślą, że to już szczyt bezczelności i gwiazdorzenia z mojej strony. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że nie chodzi mi o czekanie za trzema czy czterema osobami, ale o zakręcający się ogonek. A takie kolejki to nie relikt PRL-u, ale jak najbardziej spotykane zjawisko, tym bardziej w okolicy różnego rodzaju świąt. I znowu odpowiadam na teoretyczny zarzut, że powinnam chodzić na zakupy w mało uczęszczanych godzinach. Konia z rzędem temu, kto wskaże mi taką porę.
Kilka razy dostrzegłam światełko w tunelu tej ignorancji i po prostu braku empatii. Znalazło się kilka dobrych dusz, które odniosły się do mnie i mojego odmiennego stanu życzliwie i ze zrozumieniem. I tym osobom serdecznie dziękuję.
Monika Tuczyńska
24@bialystokonline.pl