Obcokrajowcy na podlaskich plantacjach mogą pracować nawet w kwarantannie
Pracownicy sezonowi, którzy przyjeżdżają do Polski na plantacje owoców podczas odbywania kwarantanny mogą jednocześnie pracować. Systematycznie pobierane są od nich wymazy do badań pod kątem koronawirusa. Właściciele plantacji nie ponoszą kosztów z tym związanych, bo za to wszystko płaci Skarb Państwa.
pixabay.com
Chodzi o pracowników sezonowych, którzy przyjeżdżają przede wszystkim z Ukrainy i Białorusi. I tak na przykład na plantacji borówki we wsi Białousy koło Janowa jest ich łącznie 900. Nieco o połowę więcej, bo 500 osób jest zatrudnionych na drugiej plantacji Jerzego Wilczewskego w kolonii Słoja.
Tuż po przyjeździe do gospodarstwa obcokrajowcy poddawani są 14 dniowej kwarantannie. Nie wpływa to jednak na ich pracę, bowiem mogą przemieszczać się na terenie gospodarstwa, a wymazy pod kątem koronawirusa systematycznie są od nich pobierane. Właściciele plantacji nie są obciążeni kosztami związanymi z badaniami. Ten obowiązek przypada na państwo.
Podczas pracy na polu, pracownicy nie mają obowiązku noszenia maseczek, ale zobowiązani są do utrzymywania dystansu społecznego. W maseczkach muszą pracować brygadzistki i kontrolerki.
- Tutaj mamy bardzo duże przewidywane skupisko pracowników sezonowych, bo pewnie w założeniu jest powyżej 2 tys. osób. Biorąc pod uwagę konieczność pomocy w rolnictwie dla właścicieli takich dużych gospodarstw, plantatorów dokonane zostały na szczeblu centralnym ustalenia dotyczące procesu zapewnienia bezpieczeństwa sanitarnego właśnie w takich gospodarstwach – podkreśla wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski.
Angelika Dorf
angelika.dorf@bialystokonline.pl