O życiu ze śmiertelnie poważnym humorem. Krzysztof Szubzda wydał książkę
Praca w korporacji, 500+ czy pomoc charytatywna - to tylko kilka tematów, które porusza w swoich felietonach Krzysztof Szubzda. Właśnie ukazała się książka znanego białostockiego satyryka i konferansjera.
AD
Kolejna rola społeczna
O życiu ze śmiertelnie poważnym humorem to zbiór ok. 30 felietonów. Tematy? Różnorakie. Pomoc charytatywna, przekazywanie 1% swojego podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego, praca w korporacji, 500+, sukces - to jedynie wybrane. Jest trochę gorzko i zgryźliwie, ale też prześmiewczo. Krzysztof Szubzda dobrze się bowiem czuje w satyrycznej formule.
- Od kilkunastu lat wiele osób pytało mnie, czemu nie piszę - opowiadał Krzysztof Szubzda podczas premiery swojej książki na Międzynarodowych Targach Książki w Białymstoku. – Chciałem napisać kryminał. Jednak Andrzej Kalinowski z Fundacji Sąsiedzi, która wydała moją książkę, przekonał mnie, że to nie jest ten moment. Jestem kojarzony z kabaretem, postrzegany jako komik i konferansjer. Na kryminał przyjdzie jeszcze czas.
I dodawał: - Nie miałem motywacji finansowych. To dla mnie kolejna rola społeczna. Jeżeli chcesz skonsumować swoje życie w pełni, musisz zmieniać role społeczne. Jestem zdania, że gdy wejdę w kilka ról, przeżyję życie ciekawiej.
Lista tematów, z których nie warto żartować
W blurbie na okładce książki Krzysztof Andrzejewski napisał: Wiele spraw nas dziwi, bulwersuje lub fascynuje, ale nie mamy czasu o nich pomyśleć. Krzysztof Szubzda poprzez ironię, anegdotę, opowiada o tym, jak popatrzeć na siebie i na to, co nas otacza w sposób inny od tego, którego używamy na co dzień. Jak wiele szczegółów wtedy wyraźniej widać. Nie musi silić się na mądre i uczone słowa, które prowadzą często na manowce. Mówi prosto i dosadnie. Jest praktykiem życia, jakich mało. Mówi o nim tak cudownie, jasno i przewrotnie, że trudno nie zobaczyć tego, co umyka nam w codziennym życiu. Mądrego trudno zauważyć, bo się nie wymądrza. Jest jak mędrzec, który potrafi cieszyć się tym, co go otacza, oddziela plewy od ziarna i opowiada nam niczym Horacy o absurdach, które nas otaczają. Smakowita to opowieść, przewrotna i ciekawa.
Może się wydawać, że Szubzda kpi właściwie ze wszystkiego - tematy znajduje wszędzie - zarówno w czasie swojej konferansjerskiej pracy, jak i w trakcie spotkań ze znajomymi. Czy jest jednak coś, z czego nie żartuje? Wspomina, że czytał kiedyś wywiad ze znanym polskim stand-uperem i padło właśnie to pytanie. Ten odparł, że nie żartowałby z gwałtów, aborcji, pedofilii, chorych dzieci, Smoleńska i Holocaustu. Wtedy Szubzda wpadł na pomysł, że to może być lista tematów jego stand-upu. Taki kiedyś powstał. Na własnej skórze satyryk przekonał się jednak, że tabu to tabu i nie warto go naruszać.
Kim jest Krzysztof Szubzda?
- Z wykształcenia jestem prawnikiem. O czym mało kto wie, bo ani jednego dnia nie przepracowałem w wyuczonym zawodzie. Pracowałem natomiast przez parę lat jako grabarz, straganiarz na nieistniejącym już ryneczku przy Jurowieckiej, jako krojczy wykładzin, pilot-rezydent na Cyprze i frezer w Stanach Zjednoczonych. O tym jednak też mało kto wie, bo generalnie jestem kojarzony z kimś, kto żyje z pokazywania się i gadania. Robiłem to przez wiele lat w regionalnej telewizji, na wydarzeniach kulturalnych jako konferansjer i jako aktor kabaretowy w Widelcu i kabarecie Hrabi. Od pewnego czasu pokazuję się trochę mniej, co mnie akurat cieszy, a i światu przyniosło wytchnienie - tak sam Szubzda mówi o sobie.
Nic jednak w przyrodzie nie ginie. Wszystkie niewypowiedziane myśli zaczął spisywać. Tak powstały felietony do radiowej Trójki, do Charakterów, Kuriera Porannego, scenariusze filmowe (na bazie jednego z nich powstaje właśnie Czarna Dama), aż wreszcie zabrał się za książkę. Nie ma nic przeciwko temu, by przejść na pełen etat pisarski. Wie jednak, że to odważne marzenie, bo - jak mówi - żyć, tworząc słowo pisane, to zajęcie nielicznym pisane.
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl