Sport

Wróć

O co walczy Jagiellonia? O uratowanie honoru polskiej piłki

2018-08-01 13:52:40
W czwartkowy (2.08) wieczór Jagiellonia spróbuje postawić kropkę nad i. Wicemistrzowie Polski postarają się wyeliminować w II rundzie el. Ligi Europy faworyzowane Rio Ave. Po pierwszym meczu przy Słonecznej cel jest naprawdę blisko.
Grzegorz Chuczun
Kompromitacja goni kompromitację

Polski kibic nie zdążył jeszcze ochłonąć po bardzo bolesnym mundialu, na którym kadra Adama Nawałki zagrała gorszy futbol od Iranu czy Maroka, a już musi cierpieć po raz drugi. Tym razem z powodu popisów krajowych tuzów w eliminacjach do europejskich pucharów.

Piłkarze z nazwiskami kończącymi się na -ić dokonali sabotażu i wyrzucili Legię z walki o Ligę Mistrzów, Górnik nie sprostał u siebie słowackiemu Trencinowi, przez co jego szanse na awans są już bardzo mizerne, a Lech dopiero w ostatnich sekundach uniknął porażki z białoruskim Szachtiorem Soligorsk.

Z polskich ekip w ostatnich dniach nie zawiodła jedynie Jagiellonia, która wprawdzie nie zagrała z Rio Ave wybitnie, ale wykonała swój cel i jako jedyna ma szansę przejść do następnej fazy zmagań bez grama wstydu.

Wystarczy jeden gol?

1:0 u siebie to wynik co najmniej dobry. Duma Podlasia w meczu na wodzie wykorzystała jeden z błędów rywali i teraz ma bardzo komfortową sytuację. Ponieważ wicemistrzowie Polski od początku sezonu grają w defensywie niezwykle rozważnie (tylko jeden stracony gol w trzech meczach), to wydaje się, że bramka zdobyta w Vila do Conde może załatwić sprawę. Jeżeli podopieczni Ireneusza Mamrota trafiliby do siatki rywali, Rio Ave musiałoby pokonać Mariana Kelemena aż trzykrotnie.

Kolejny problem Portugalczyków

Rio Ave już do pierwszego meczu przy Słonecznej przystępowało mocno osłabione, bo z powodu urazów do dyspozycji Jose Gomesa nie byli Nuno Santos i Murilo, a ponadto latem doszło w klubie do sprzedaży siedmiu kluczowych piłkarzy. Teraz do grona nieobecnych prawdopodobnie dołączy Diego Lopes, który w Białymstoku pograł zaledwie 18 minut, po czym zszedł z boiska z urazem uda i jego występ w rewanżu jest raczej wykluczony.

Takich problemów nie ma szkoleniowiec Jagiellonii. Można powiedzieć, że Ireneusz Mamrot zmaga się z innymi kłopotami. Chodzi o kłopot bogactwa. Przeciwko Arce zagrało przecież kilku zmienników, którzy pokazali, że mają chrapkę na pierwszy skład także w Portugalii i teraz przed trenerem białostoczan trudne zadanie. Skomponowanie wyjściowej jedenastki nie będzie łatwe, bo Karol Świderski i Martin Pospisil wysłali mocny sygnał z informacją, że posadzenie ich na ławce może nie być najlepszym pomysłem.

Uciążliwy upał i brak transmisji w polskiej telewizji

Mecz z Rio Ave to będzie nie tylko test piłkarskich umiejętności, ale także wielki sprawdzian przygotowania fizycznego. W Portugalii - podobnie jak w Polsce - panują mordercze upały, a w dniu meczu temperatura w Vila do Conde sięgnie 33°C. Mogło być jednak gorzej. W niektórych rejonach kraju prognozowane są temperatury w okolicach - uwaga - 40°C.

Niestety białostoccy kibice boju swej drużyny w tym wielkim żarze nie zobaczą. Żadna polska telewizja nie będzie bowiem transmitować rewanżu z Rio Ave. Taka informacja boli tym bardziej, gdyż w ramówce znalazły się wszystkie inne starcia naszych drużyn grających w tym tygodniu w Europie, czyli Legii, Lecha i Górnika.

Znamy wprawdzie sytuacje, kiedy to porozumienie w sprawie transmisji meczu zapadało na kilkanaście godzin przed pierwszym gwizdkiem arbitra, ale na ten moment wydaje się, że spotkanie Jagiellonii z Rio Ave nie zostanie pokazane polskiej publiczności. Szczęściarzami będą jedynie te osoby, które znajdą dostęp do portugalskiej stacji Sport TV 1.

Początek rewanżowego starcia wicemistrzów Polski w II rundzie el. Ligi Europy zaplanowano na czwartek na godz. 21.00. Pojedynek ten poprowadzi Włoch Marco Di Bello.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl