Aktualności

Wróć

Numer alarmowy 112 z całego regionu obsługuje jedno Centrum

2013-12-27 00:00:00
Wojewódzkie Centrum Powiadomienia Ratunkowego przyjmuje już zgłoszenia alarmowe z całego regionu - to duża zmiana, która ma usprawnić pracę jednostek ratujących życie i zdrowie mieszkańców.
B. Maleszewska/PUW
Pod numer 112 można dzwonić bezpłatnie z telefonu stacjonarnego lub komórkowego. Do niedawna sygnał alarmowy odbierała policja lub straż pożarna. Teraz rozmówca łączy się z Wojewódzkim Centrum Powiadomienia Ratunkowego - operator przekazuje połączenie do odpowiedniej jednostki. Wcześniej WCPR obsługiwał tylko miasto i powiat białostocki, a od 16 grudnia przyjmuje zgłoszenia z całego województwa podlaskiego.

WCPR jest dużym odciążeniem dla policji, straży pożarnej i pogotowia, które nie muszą już odbierać fałszywych i niezasadnych zgłoszeń – operatorzy dokonują selekcji informacji. Dzięki temu służby mają więcej czasu na niesienie pomocy innym.

- Dziennie przyjmujemy ok. 1000 zgłoszeń, z czego ok. 750 to zgłoszenia fałszywe. Zdarza się, że ludzie pytają, czy jest możliwość odzyskania kodu PIN do komórki, bo właśnie się im zgubił, albo które apteki są dzisiaj otwarte – mówił Maciej Żywno, wojewoda podlaski.

Dodatkowo rozwiązał się problem zgłaszania tych samych zdarzeń przez kilka osób. Teraz operator WCPR nie angażuje dyspozytora służb w przyjmowanie kolejnych zgłoszeń – tym samym policja zyskuje czas na zorganizowanie sił i środków do interwencji na miejscu zdarzenia.

W WCPR zatrudnionych jest 28 operatorów. Na jednej zmianie pracuje ich 5-6, w systemie dwunastogodzinnym.

- Osoby, które pracują w Centrum musiały przejść solidne sito – m.in. muszą mieć dobrze opanowaną obsługę komputera i znać biegle przynajmniej jeden język obcy, bo 112 jest numerem europejskim - informował wojewoda.

Dzięki WCPR ma poprawić się szybkość interwencji, a mieszkańcy powinni czuć się bezpieczniej.

- Apeluję, by numer 112 traktować poważnie – jako numer alarmowy, a nie informacyjny. Pamiętajmy, że w czasie, kiedy ktoś robi sobie żarty, ktoś inny może potrzebować pomocy – tłumaczył Maciej Żywno.
Marta Abramczyk
marta.a@bialystokonline.pl