Nowy rok, stara Jaga. Żółto-Czerwoni odnieśli piątą wyjazdową porażkę z rzędu
Jagiellonia Białystok ligowe granie w 2020 r. rozpoczęła w najgorszy możliwy sposób. Podlasianie otrzymali bowiem lanie od Wisły Kraków, która to jest jednym z głównych kandydatów do spadku.
Grzegorz Chuczun
Na pierwszy ligowy mecz po zimowej przerwie, będący jednocześnie piłkarskim rozpoczęciem roku, w którym Duma Podlasia świętuje 100-lecie swego istnienia, nowy trener białostockiego klubu posłał do boju jedenastkę składającą się z czterech Polaków i siedmiu zawodników zagranicznych. Między słupkami Jagi zadebiutował Dejan Iliev, zaś na środku defensywy - obok Zorana Arsenicia - wystąpił powracający z wypożyczenia Dawid Szymonowicz. Pozostali piłkarze z wyjściowego składu na bój z Wisłą, czyli Bodvarsson, Wójcicki, Romanczuk, Prikryl, Pospisil, Imaz, Camara oraz Bida, to już gracze, których kibicom podlaskiego zespołu przedstawiać nie trzeba. Jeżeli chodzi o pozostałe nowe nabytki, to Bogdan Tiru i Bartłomiej Wdowik rozpoczęli wyjazdowe spotkanie na ławce rezerwowych, natomiast Jakov Puljić - z powodu choroby - znalazł się poza meczową 18-stką.
Pierwszą groźną akcję podczas sobotniego (8.02) starcia przeprowadziła Jagiellonia. Już w 4. minucie, po podaniu od Pospisila, w niezłej sytuacji strzeleckiej znalazł się Prikryl, jednak uderzenie Czecha z ok. 13. metra zostało wyblokowane, w efekcie czego piłka minimalnie minęła lewy słupek bramki strzeżonej przez Buchalika. Gospodarze odpowiedzieli niemal natychmiastowo. Uczynił to konkretnie Jakub Błaszczykowski, który mocno huknął zza pola karnego, lecz za siłą nie poszła precyzja i Iliev mógł rozpocząć grę od bramki. Do interwencji golkiper Jagi nie został zmuszony również w 10. minucie, gdy szczęścia z dystansu szukał Żukow.
Zdecydowanie groźniej było za to chwilę później, kiedy to Wiślacy ruszyli z kontrą po rzucie rożnym dla Jagiellonii. Na szczęście futbolówka po strzale Turgemana leciała niemal dokładnie w środek bramki i Iliev z obroną tej próby żadnych problemów ostatecznie nie miał.
Wyraźnie aktywniejsza Wisła zaatakowała też w 19. minucie. Lewą stroną boiska przedarł się wtedy Maciej Sadlok, ale wstrzelenie piłki przez bocznego obrońcę na środek pola karnego nie dotarło do żadnego z kolegów, bo lot futbolówki zdołał przeciąć wypożyczony z Arsenalu Macedończyk.
W 28. minucie było już jednak 1:0 dla podopiecznych Artura Skowronka, gdyż Żółto-Czerwoni nie wyciągnęli wniosków z sytuacji sprzed kilku chwil i kolejna strata po wykonaniu własnego rzutu rożnego tym razem przyniosła kontrę, którą można nazwać zabójczą. Wyprowadzony z własnego pola karnego szybki atak zakończył się bowiem minięciem Ilieva i strzałem do praktycznie pustej bramki oddanym przez Turgemana.
Stracony gol nie odmienił gry Jagiellonii i to nadal Wisła wyglądała na murawie przy Reymonta zdecydowanie lepiej. Z kiepskiej postawy Jagiellończyków jeszcze przed przerwą mógł skorzystać Błaszczykowski, lecz piłka po woleju reprezentanta Polski powędrowała wysoko ponad bramką.
Po zmianie stron Żółto-Czerwoni mieli okazję do szybkiego wyrównania, bo po szarży Imaza i zgraniu futbolówki przez Bidę w dobrej sytuacji znalazł Camara. Wynik 1:1 na tablicy rezultatów jednak się nie pojawił, ponieważ Hiszpan, będąc mniej więcej na 14. metrze, uderzył obok słupka. Po chwili z atakiem ruszyli też gospodarze, ale wbiegającego pod bramkę Jagi Burligę świetnie powstrzymał Iliev. Niestety w 56. minucie Macedończyk już się nie popisał. 24-latek popełnił bowiem fatalny błąd przy wyjściu do dośrodkowania i Wisła znalazła się na prowadzeniu 2:0, ponieważ z wpadki golkipera Dumy Podlasia, umieszczając futbolówkę w pustej bramce, skorzystał Wojtkowski.
Jagiellonia po utracie kolejnego gola ruszyła do przodu z wyraźnie większym animuszem, lecz gdy białostoczanom w końcu coś w ofensywie wyszło, to na drodze do pełni szczęścia stanął słupek, w którego to pocelował Jesus Imaz. Takich problemów nie mieli za gospodarze. Wiślacy w końcówce spotkania - za sprawą Aleksandra Buksy - znaleźli bowiem sposób na defensywę Podlasian już po raz trzeci, co spowodowało, że debiut na ławce trenerskiej Iwajło Petewa stał jeszcze czarniejszy.
Porażka 0:3 w Krakowie oznacza, że passa wyjazdowych spotkań bez choćby remisu liczy już pięć spotkań. Najgorszy jest jednak nie wynik, a styl gry. Pojawił się nowy szkoleniowiec, do białostockiego klubu dołączyło kilku świeżych zawodników, były intensywne przygotowania przy Elewatorskiej i w tureckim Belek, a zmian w grze Jagi - w porównaniu do jesieni - nie widać. Duma Podlasia jak traciła bramki po błędach znanych ze szczebla juniorskiego, tak nadal je w taki sposób traci.
Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 3:0 (1:0)
Bramki: Alon Turgeman 28, Kamil Wojtkowski 56, Aleksander Buksa 87
Wisła Kraków: Michał Buchalik - Łukasz Burliga, Lukas Klemenz, Hebert (46' Rafał Janicki), Maciej Sadlok - Jakub Błaszczykowski, Vullnet Basha, Vukan Savićević (81' Michał Mak), Gieorgij Żukow, Kamil Wojtkowski - Alon Turgeman (71' Aleksander Buksa)
Jagiellonia Białystok: Dejan Iliev - Jakub Wójcicki, Dawid Szymonowicz, Zoran Arsenić, Bodvar Bodvarsson - Tomas Prikryl (66' Martin Kostal), Martin Pospisil, Taras Romanczuk, Jesus Imaz, Juan Camara (77' Aleksander Stawiarz) - Bartosz Bida (84' Przemysław Mystkowski)
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl