Kultura i Rozrywka

Wróć

Nowoczesna i pełna namiętności. Jaka jest Carmen w Operze i Filharmonii Podlaskiej?

2015-10-14 00:00:00
To pełna uczuć historia dramatycznej miłości. Mimo upływu 150 lat, opera Carmen Georges'a Bizeta wciąż porusza widzów. Białostocka realizacja dodatkowo zaskakuje współczesną aranżacją.
Grzegorz Chuczun
Reżyser Beata Redo-Dobber - odpowiedzialna także za scenografię, kostiumy, ruch sceniczny i reżyserię projekcji multimedialnych - zapowiadała, że jej Carmen, choć wierna zasadom wyznaczonym przez Bizeta, zaskoczy publiczność współczesnością i licznymi nawiązaniami do codzienności.

Miłość to dziki ptak

Carmen to pełna rozmachu produkcja o pełnej perypetii trudnej miłości. Jej główna bohaterka jest kobietą wolną, ceniącą niezależność, bezkompromisową, która nie ucieka przed losem. Przyjmuje go - jak w antycznej tragedii - a ten przynosi jej śmierć.

Na początku Carmen nie ma w sobie może tyle pasji, ile byśmy oczekiwali. A do tego jest blondynką! (reżyserka wprawdzie tłumaczyła, że każda kobieta może być Carmen). Jednak przebojowa habanera L'amour est un oiseau rebelle (Miłość to dziki ptak), w której manifestuje swoją filozofię miłości i życia, brzmi już wiarygodnie.

Uwodzi Don Joségo, który bez pamięci się w niej zakochuje. Carmen również twierdzi, że kocha zapatrzonego w nią sierżanta. Jednak urodą wyzwolonej kobiety oczarowany jest też słynny torreador Escamillo. Wyjawia swoje uczucie, ale nie dostaje jasnej odpowiedzi. Don José orientuje się, że ma rywala, wzmaga się jego zazdrość. Namawia Carmen, by poszła z nim. Ta jednak pozostaje niewzruszona, choć może spodziewać się tragedii. Reżyserka zmienia finał opery - w oryginale Carmen zginęła zasztyletowana, tutaj - dusi się przewiązaną przez szyję czerwoną szarfą.

Skórzane kurtki, jeep, wachlarze

Białostocka produkcja stawia na nowoczesność. Bohaterowie występują we współczesnych mundurach wojskowych (niczym z filmu Karbala), w kurtkach skórzanych, koszulach w kratę, dżinsowych spodenkach czy kombinezonach. To ciekawy realizacyjny zabieg - przydaje świeżości, niczego nie ujmując XIX-wiecznemu oryginałowi.

Współczesne elementy pojawiają się też w scenografii. Na początku spektaklu na scenę wjeżdża jeep, obecny jest też w akcie drugim. Żołnierze korzystają też z laptopa. Jednak najbardziej widowiskowym scenograficznym elementem są wachlarze. To ciekawe sceniczne rozwiązanie (wjeżdżają, rozkładają się, są też tłem dla wizualizacji). Udanie nawiązują do hiszpańskiej stylistyki, choć pozostaje pewien niedosyt. Niezbyt jasne jest też ustawienie na scenie fontanny, wokół której i w której dzieje się duża część scen. Wiele pomysłów jest jednak trafionych, np. gra na czerwonych szpilkach, zamiast kastanietów, czy wędrówka przemytników przez góry z wykorzystaniem obrotowej sceny.

Cieszy wykorzystanie w operze multimediów. Zachęcająco wypadł wyświetlany na kurtynie filmik nawiązujący do kina niemego (niejako zapowiedź historii). Czasem niestety wizualizacje są zbyt dosłowne (dym wypuszczany z kobiecych ust czy karty).

Udane sceny zbiorowe i partie solowe

Wielkim atutem białostockiej produkcji są partie solowe. Wprawdzie fizjonomia Agnieszki Rehlis daleka jest od cygańskiej urody, ale śpiew w jej wykonaniu bez wątpienia przekonuje. Jej aria L'amour... na długo zostaje w pamięci. Są jednak momenty, w których spektakl kradnie Carmen Ewa Vesin w roli Micaëli. Świetnie partneruje Agnieszce Rehlis Rafał Bartmiński. Postać Don Joségo przechodzi przemianę - od mężczyzny, który nie dowierza Carmen, po całkowicie w niej zakochanego. Po raz kolejny mamy przyjemność posłuchać też Remigiusza Łukomskiego (Sarastro w Czarodziejskim flecie), który wciela się w porucznika Zunigę. W roli zabiegającego o względy Carmen torreadora Escamillo występuje z kolei Adam Woźniak. Jest to pierwsza obsada, którą mogliśmy podziwiać na premierze opery 25 września.

Jak zwykle brawurowo prezentują się Chór OiFP, a także Chór Dziecięcy. Nie chodzi tu jedynie o głosy, ale o aktywną obecność w produkcji. Sceny zbiorowe z ich udziałem należą do najlepszych w całej operze. I wreszcie - a może przede wszystkim - emocjonalna muzyka, którą Orkiestra OiFP pod kierownictwem Michała Klauzy wykonuje w sposób bardzo wierny oryginałowi.

Bilety na tegoroczne spektakle są już wyprzedane. Opera powróci na afisz wiosną 2016 roku, a następnie najprawdopodobniej jesienią w sezonie 2016/2017.

Portal BiałystokOnline patronuje Carmen.
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl