Praca

Wróć

Ninja, guru za biurkiem? Co to znaczy? Kandydaci nie wiedzą, na jakie stanowiska aplikują

2022-11-21 11:02:25
Niektórzy pracodawcy prześcigają się w nazwach na stanowiska. Wbrew pozorom sieje to niemały zamęt, a wielu aplikujących nie ma do końca pewności, o jakie stanowisko się ubiega.
pixabay.com
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Interviewme - aż 82% aplikujących nie rozumie nazw stanowisk, które są zawarte w ofertach pracy. Tyle samo jest zdania, że nazwy te są mylące. Ponad połowa kandydatów zrezygnowała ze złożenia swojego CV właśnie przez obco brzmiącą nazwę stanowiska.

Wynika z tego, że wymyślne nazwy, które stały się tak popularne wśród pracodawców, wcale nie przyciągają a wręcz przeciwnie - mogą zostać pominięte. Fakt, że kandydat może zawsze zweryfikować co kryje się pod taką nazwą sprawdzając chociażby zakres obowiązków i wymagania, jednak wiele osób tego nie robi, uznając to za stratę czasu.

Kolejnym problemem, na który skarży się aż 81% kandydatów jest brak widełek zarobków. To ich zdaniem sprawia, że ogłoszenie nie jest atrakcyjne i szkoda na nie czasu. 69% ankietowanych przyznaje także, że nie odpowiada na ogłoszenia, które zawierają niejasną listę obowiązków. Nikt nie chce iść do pracy w ciemno.

Co ciekawe, analiza językowa takich firm jak Facebook, Amazon, Apple i Google ujawniła, że to, jak jest napisana oferta pracy, pokazuje kulturę organizacji i wartości tego miejsca. Użycie poprawnych i konkretnych wyrażeń może znacznie przełożyć się na ilość kandydatów na dane stanowisko.

Modne nazwy, których wiele osób nie rozumie

Nazwy, które są bardzo popularne w serwisach z ofertami pracy, a których wiele osób nie rozumie to: Retail Jedi, Digital Overlord, Social Media Trailblazer, Happiens Officer, Initiative Officer, Corporate Magician, Ninja IT czy New Media Guru.

Ponad połowa badanych jest zdania, że oferty pracy powinny być napisane po polsku.

Skąd więc moda na zagraniczne, niezrozumiałe nazewnictwo? Prawdopodobnie powstały, aby wzbudzić zainteresowanie milenialsów i zachęcić ich do aplikowania. Okazuje się, że wcale to jednak nie jest tak skuteczne, jak mogłoby się wydawać.

Eufeministyczne nazwy stanowisk

Obecnie osoba przygotowująca kanapki, często w ofercie pracy jest określana „artystą kanapkowym”, menedżer biura, to sekretarka, specjalista ds. obsługi gościa hotelowego to recepcjonistka, a specjalista ds. utrzymania czystości, to sprzątaczka. Takie nazewnictwo, chociaż ma sprawiać wrażenie, że stanowisko jest bardziej profesjonalne, wbrew pozorom nie jest postrzegane przychylnie. Okazuje się, że na takie stanowiska aplikuje mniej osób niż na stanowiska nazwane standardowo.

Kandydaci zdecydowanie preferują jasne i proste nazwy, które doskonale obrazują, na czym będzie polegała przyszła pracy.

Kandydaci nie wierzą w obietnice pracodawców

Co ciekawe, aż 86% badanych nie ufa obietnicom składanym przez pracodawców i uważa, że obiecują przysłowiowe gruszki na wierzbie. Szczególnie, jeśli te obietnice są jedynie w ofertach i nie mają potwierdzenia na piśmie.
Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl