Nieudana policyjna prowokacja znowu przed sądem. Tym razem rozprawa odbyła się
Przed białostockim sądem okręgowym stanął w końcu jeden z głównych oskarżonych w sprawie głośnego procesu dotyczącego nieudanej policyjnej prowokacji wobec znanego kardiochirurga.
ŁW
Tym razem udało się. Na rozprawę przybył w końcu główny oskarżony, jednak na sali rozpraw pojawiły się dodatkowe wnioski. Wojciech S. wnioskował o wyłączenie ze składu sędziowskiego trzech osób (powodem miała być stronniczość), dodał też listę innych sędziów, którzy jego zdaniem nie mogliby uczestniczyć w procesie. Sąd po rozpatrzeniu wniosku uznał go za bezpodstawny, jednoczenie wyłączając jawność rozprawy.
Przypomnijmy, że sprawa sięga 2005 roku. Wtedy właśnie policja wykorzystała tzw. kontrolowane wręczenie korzyści majątkowej. W gabinecie docenta Tomasza Hirlnego pacjent zostawił kopertę z 5 tys. zł w środku. Jak się okazało podczas procesu, cała akcja została ustawiona przez podwładnego lekarza. Przyczyną był fakt, że szef nie przyjął go na specjalizację. Prokuratura ustaliła, że Wojciech S. specjalnie wynajął ludzi, którzy wręczyli łapówkę jego przełożonemu. Wszystko odbyło się podczas policyjnej prowokacji. Mężczyźni chcieli wręczyć docentowi kopertę z pieniędzmi. Sprawa wyszła na jaw, bo główny oskarżony w sprawie nie wywiązał się z umowy i zapłacił mniej niż obiecał podstawionym przez siebie ludziom. Sam Tomasz Hirlne po długoletnim procesie został oczyszczony z zarzutów korupcyjnych. Z kolei sąd pierwszej instancji skazał głównego pomysłodawcę - Wojciecha S. na karę 2 lat więzienia. Z kolei trzech policjantów, którzy uczestniczyli w prowokacji usłyszało wyroki w zawieszeniu. Od wyroku odwołali się wszyscy skazani.
Naczelny Sąd Lekarski - nie czekając na prawomocny wyrok - orzekł wobec Wojciecha S. zakaz wykonywania zawodu na trzy lata. Mężczyzna opuścił kraj i obecnie mieszka w Norwegii. Proces został odroczony do maja.
Łukasz Wiśniewski
lukasz.w@bialystokonline.pl