Nietrafione decyzje Mamrota i czerwona kartka Runje. Jagiellonia z kolejną porażką
W sobotnie (7.12) popołudnie Jagiellonia rozegrała kolejny ligowy mecz, po którym kibice Dumy Podlasia nie mają powodów do jakiejkolwiek radości. Żółto-Czerwoni, przy Słonecznej, przegrali z Zagłębiem Lubin. Jedynego gola strzelił Damjan Bohar.
Grzegorz Chuczun
Jagiellonia Białystok mecz 17. kolejki PKO Ekstraklasy przegrała, mimo że powinna go zremisować. Winowajcą takiego stanu rzeczy okazał się Bartosz Kwiecień, który to w ostatnich sekundach starcia z Rakowem w kompletnie niezrozumiały sposób oddał futbolówkę pod nogi rywala, co skończyło się kontrą i stratą punktu. Ireneusz Mamrot postanowił jednak, że były zawodnik Chrobrego Głogów za swój błąd nie odpowie utratą miejsca w wyjściowej jedenastce. Kwiecień, trochę na przełamanie, podczas domowej rywalizacji z Zagłębiem znów pojawił się więc w linii obrony obok Ivana Runje, zaś w pomocy - kompletnie niespodziewanie - wystawiony został Zoran Arsenić. W zestawieniu zaproponowanym przez Mamrota nie brakowało też innych nietypowych rozwiązań. Tuż za plecami Patryka Klimali zagrał bowiem Martin Pospisil, a na prawym skrzydle zamieszanie miał robić Jesus Imaz. Camara i Prikryl pojedynek z Miedziowymi rozpoczęli na ławce rezerwowych.
Początek ligowego starcia przy Słonecznej nie zachwycił. Oba zespoły w pierwszych minutach nie mogły złapać odpowiedniego rytmu gry, a pierwsza nieco groźniejsza sytuacja miała miejsce po rzucie wolnym, gdy na strzał z ok. 30 metrów zdecydował się Filip Starzyński. Piłka po kopnięciu pomocnika Zagłębia nie powędrowała jednak w światło bramki, dlatego Grzegorz Sandomierski interweniować nie musiał. Jagiellonia odpowiedziała centrą Bartosza Bidy i niecelnym uderzeniem z bardzo trudnej pozycji oddanym przez Patryka Klimalę. Niedługo później snajper Dumy Podlasia mógł zanotować asystę, ale po jego podaniu próba strzelecka Romanczuka zza pola karnego, zamiast w bramce, wylądowała na jednym z obrońców gości.
Po lepszym fragmencie gospodarzy do głosu doszli także podopieczni Martina Seveli. W 18. minucie w defensywę Jagiellonii jak w masło wszedł Alan Czerwiński, który następnie wycofał futbolówkę na 14. metr do Bohara, a ten uderzeniem z pierwszej piłki znalazł drogę do siatki białostoczan. Trzeba zaznaczyć, że ze strzałem piłkarza Zagłębia Grzegorz Sandomierski prawdopodobnie by sobie poradził, lecz w skutecznej interwencji golkiperowi Dumy Podlasia przeszkodził rykoszet od największego pechowca ostatnich dni, czyli Bartosza Kwietnia.
Po straconym golu Żółto-Czerwoni nie rzucili się się do gonienia wyniku. Ba, kontrolę nad spotkaniem miało wręcz Zagłębie. Ireneusz Mamrot widział, że jego zespół w aktualnym ustawieniu nie prezentuje się najlepiej, dlatego szkoleniowiec Jagi szybko wycofał się ze swego pomysłu z zamianą ról Arsenicia oraz Kwietnia i po niespełna dwóch kwadransach zmagań obaj panowie wrócili na swe nominalne pozycje.
Pierwsza połowa w ostatniej fazie nie przyniosła już niczego ciekawego, dlatego Podlasianie zeszli do szatni, przegrywając 0:1. Czy po zmianie stron Żółto-Czerwoni zaprezentowali zapowiadaną złość, jaka miała się zrodzić w drużynie po wpadce z Rakowem? Niekoniecznie, aczkolwiek złość z pewnością pokazał Mamrot, który już w przerwie dokonał dwóch zmian. Imaza i Wójcickiego zastąpili na boisku Camara oraz Prikryl.
Ostatni z wymienionych zawodników zaraz po wznowieniu gry mógł sprokurować bramkę na 0:2, ale na szczęście wpadki Czecha piłkarze Zagłębia nie przeobrazili w gola, choć sytuacja Bohara, w której Słoweniec stanął oko w oko z Sandomierskim, należała do tych z gatunku stuprocentowych.
W 50. minucie tragedia jeszcze się więc nie stała, ale już chwilę później i owszem, bo Ivan Runje szybko zgromadził na swym koncie dwie żółte kartki, w efekcie czego Duma Podlasia niemal całą drugą połowę musiała grać w osłabieniu.
Żółto-Czerwoni nie radzili sobie z Miedziowymi, walcząc jedenastu na jedenastu, więc nie dziwnego, że i po zejściu Chorwata rezultat spotkania nie uległ zmianie na korzyść białostoczan. Jagiellończycy wprawdzie się starali, ale graczom w żółto-czerwonych strojach brakowało pomysłu, umiejętności, szczęścia (minimalnie niecelne uderzenie Camary), a w końcu i wiary, dlatego kolejna - już 6. w tym sezonie - porażka Dumy Podlasia stała się w sobotnie popołudnie faktem.
Mecz z Zagłębiem pokazał, że Ireneusz Mamrot ewidentnie stracił kontrolę nad tym, co dzieje się w białostockiej drużynie. Niespełna 49-letni trener już od wielu tygodni nie potrafi wydostać swego zespołu z przeciętności, a dodatkowo szkoleniowiec Jagi coraz częściej myli się w kwestii taktyki i ruchów kadrowych. Sobotnie starcie w dużej mierze - swoimi nietrafionymi decyzjami - zawalił właśnie Mamrot, a ponieważ pozycja trenera Jagiellonii już wcześniej nie należała do najmocniejszych, nikt nie powinien się zdziwić, jeżeli w kolejnym meczu podlaski klub poprowadzi już ktoś inny.
Jagiellonia Białystok - KGHM Zagłębie Lubin 0:1 (0:1)
Bramka: Damjan Bohar 18
Jagiellonia Białystok: Grzegorz Sandomierski - Jakub Wójcicki (46' Juan Camara), Ivan Runje, Bartosz Kwiecień, Bodvar Bodvarsson - Zoran Arsenić, Taras Romanczuk - Jesus Imaz (46' Tomas Prikryl), Martin Pospisil, Bartosz Bida (56' Andrej Kadlec) - Patryk Klimala
KGHM Zagłębie Lubin: Konrad Forenc - Alan Czerwiński, Bartosz Kopacz, Lubomir Guldan, Damian Oko - Jakub Tosik - Bartosz Ślisz, Filip Starzyński (90+1' Łukasz Poręba), Damjan Bohar, Sasa Zivec - Bartosz Białek (72' Patryk Szysz)
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl