Niemożliwe nie istnieje! Jaga pokonała lidera z Poznania
Pogrążona w kryzysie Jagiellonia wróciła na zwycięską ścieżkę w najmniej spodziewanym momencie. Żółto-Czerwoni sięgnęli po komplet punktów podczas rywalizacji z niepokonanym do tej pory Lechem Poznań.
Grzegorz Chuczun
Zaczęli przestraszeni
Po meczu z Lechią w Pucharze Polski, trzeba dodać meczu przegranym, Ireneusz Mamrot nie zdecydował się na przemeblowanie wyjściowej jedenastki i na potyczkę z Lechem Poznań wyszła w zasadzie taka sama drużyna, jaką oglądaliśmy we wtorek (21.09). Zmiany nastąpiły jedynie w defensywie. Za popełniającego liczne błędy Xaviera Dziekońskiego znów między słupkami pojawił się doświadczony Pavels Steinbors, natomiast słabiutkiego przed kilkoma dniami Błażeja Augustyna zastąpił Bogdan Tiru.
Początek piątkowego spotkania był w wykonaniu Jagiellonii szarpany i nerwowy. Kolejorz natychmiast narzucił swój styl gry, a Duma Podlasia skupiła się na obronie. W 8. minucie z dystansu po długim słupku uderzył Ba Loua, aczkolwiek pomocnik gości nie trafił w światło bramki, a później do siatki Żółto-Czerwonych, dobijając strzał kolegi, piłkę zapakował Ishak. Na szczęście snajper Lecha był na pozycji spalonej i gol ten nie został uznany.
W każdym razie ekipa z Poznania naciskała, czego efektem była kolejna okazja. Znów linii defensywnej Jagi urwał się Ba Loua, który w doskonałej sytuacji, uderzając z pierwszej piłki, posłał futbolówkę minimalnie obok słupka. W 30. minucie szczęścia poszukał Amaral, po czym ten sam zawodnik strzelił jeszcze raz, ale i tym razem piłka nie zatrzepotała w siatce.
A Jagiellonia? Jagiellonia w ataku nie istniała. Podopieczni Ireneusza Mamrota mieli ogromne problemy, by wyjść z własnej połowy i na tle świetnie dysponowanego Lecha wyglądali niczym bezradny student, który przyszedł na ważny egzamin zaraz po solidnie zakrapianej imprezie, licząc, że za samą obecność, nie znając kompletnie tematyki zadań, jakimś cudem uda mu się zdobyć ocenę dającą zaliczenie.
Mimo potężnych trudności z wymianą podań, Żółto-Czerwoni raz zdołali wyprowadzić groźną kontrę. Po podaniu Prikryla z bocznej strefy świetnie piętą z okolic 11. metra uderzył Cernych. Z trybun słychać było ogromny jęk zawodu, gdyż Litwin pomylił się o centymetry. Później ponad bramką strzelił Salamon, solidnie, mając dobrą pozycję, przestrzelił Karlstrom, a po drugiej stronie sytuacji sam na sam nie wykorzystał Jesus Imaz, aczkolwiek tej akcji w zasadzie można nie uwzględniać, gdyż sędziowie po jej zakończeniu pokazali, że Hiszpan był na spalonym.
Metamorfoza, która robi wrażenie
W drugiej połowie Lech przystopował ze swoimi szarżami ofensywnymi, przez co tempo spadło i mecz się wyrównał. W 59. minucie zaatakować spróbowała Jaga, bo w linię obrony gości wkleił się Imaz, jednak Jesus posłał futbolówkę obok prawego słupka. Hiszpański zawodnik w końcu jednak miał powód, by unieść ręce w geście triumfu. W 71. minucie po dalekim podaniu Puerto zbyt krótko główkował Salamon, dzięki czemu Imaz przejął w polu karnym futbolówkę, uderzył po długim rogi i to Jaga - ku wielkiemu zdziwieniu - objęła w piątkowym starciu prowadzenie.
Po chwili Duma Podlasia ruszyła z kolejną akcją. Jesus, znajdując się oko w oko z golkiperem przyjezdnych, trafił w słupek, a kilka sekund później do praktycznie pustej bramki z 8 metrów piłki skierować nie umiał Żyro. Nowy nabytek białostoczan ma szczęście, że ostatecznie sędziowie odgwizdali w tej akcji pozycję spaloną, bo w innym przypadku na głowę 29-latka spadłyby ostre słowa krytyki.
Ostatni kwadrans to już wymiana cios za cios. Lech rzucił się do ataku, a Jaga odpowiadała kontrami. Było emocjonująco, było nerwowo, lecz koniec końców więcej goli przy Słonecznej nie ujrzeliśmy, co oznacza, że niemożliwe stało się faktem. Pogrążona w kryzysie Jagiellonia pokonała znajdującego się na fali Lecha 1:0, przez co znakomita passa Dumy Podlasia w domowych meczach z Kolejorzem wciąż trwa. Drużyna z Poznania na triumf w Białymstoku czeka od 2013 r.
Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 1:0 (0:0)
Bramki: Jesus Imaz 71
Jagiellonia Białystok: Pavels Steinbors - Tomas Prikryl (90' Bartosz Bida), Bogdan Tiru, Israel Puerto, Michał Pazdan, Bojan Nastić - Jesus Imaz (89' Kacper Tabiś), Martin Pospisil, Taras Romanczuk, Krzysztof Toporkiewicz (46' Karol Struski) - Fedor Cernych (67' Michał Żyro)
Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira, Bartosz Salamon, Lubomir Satka, Pedro Rebocho - Adriel Ba Loua (82' Artur Sobiech), Jesper Karlstrom (82' Dani Ramirez), Nika Kwekweskiri (65' Pedro Tiba), Joao Amaral (87' Filip Marchwiński), Jakub Kamiński (65' Michał Skóraś) - Mikael Ishak
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl