Nie park kulturowy a krajobrazowy ochroni Kruszyniany? Wiceminister ws. ferm drobiu
Wszystko wskazuje na to, że budowa ferm drobiu w Kruszynianach nie dojdzie do skutku. W sprawie tej interweniuje generalna konserwator zabytków. Do tej pory mówiono o parku kulturowym, teraz pada też druga propozycja - park krajobrazowy. Oba mogą zablokować niszczącą krajobraz kulturowy inwestycję.
Ewelina Sadowska-Dubicka
Park kulturowy czy park krajobrazowy?
Czy w Kruszynianach powstaną fermy drobiu? Od blisko dwóch lat sprzeciwia się temu większość lokalnej społeczności, a także obrońcy dziedzictwa historycznego. W sprawie głos zabrała generalna konserwator zabytków. W Białymstoku spotkała się z wojewódzką konserwator zabytków, wojewodą podlaskim, starostą sokólskim, burmistrz Krynek oraz przewodniczącym Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Kruszynianach.
- Już odnieśliśmy sukces, bo zgodziliśmy się wszyscy, że Kruszyniany są wyjątkowym miejscem. Bohoniki i Kruszyniany to są pomniki historii, to najwyższa forma wyróżnienia, najwyższa forma ochrony równoznaczna UNESCO - mówi Magdalena Gawin, generalna konserwator zabytków, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. - My musimy to miejsce ochronić. Ono nie po to przetrwało do naszych czasów, by nasze pokolenie to zniszczyło. To miejsce musi przetrwać dla kolejnych pokoleń - podkreśla.
Magdalena Gawin przypomniała, że w podobnym składzie spotkano się, by chronić Bohoniki, kiedy cementownia wchodziła pod mizar. Tam stworzono bez awantury park kulturowy. Także teraz ma nadzieję na akceptację lokalnej społeczności i samorządu.
- Musimy pamiętać o tym, ze każdy inwestor, który chce inwestować obok pomnika historii, robi to na własne ryzyko. On wiedział, gdzie kupuje ziemię - podkreśla generalna konserwator zabytków.
Już zadeklarowano, że Kruszyniany będą chronione. Dyskutowano tylko, w jakiej formie. Może być to albo park kulturowy, albo park krajobrazowy. Nie odpowiedziano jednoznacznie, ku któremu rozwiązaniu skłaniają się strony.
Na park kulturowy musi zgodzić się Rada Gminy Krynki. A kryński magistrat początkowo dawał zielone światło inwestycji. Natomiast utworzenie parku krajobrazowego to kompetencja sejmiku województwa. Ten powinien być skłonny przystać na propozycję ministerstwa.
Burmistrz Krynek: nie ma żadnej ostatecznej decyzji
Władze Krynek podkreślają, że choć postępowanie ws. budowy ferm drobiu trwa, to tak naprawdę nie zapadła żadna decyzja.
- Decyzje nie są prawomocne. Na dzień dzisiejszy decyzja środowiskowa jest zaskarżona. Jest ona tylko pierwszą z decyzji, za nią idą inne - mówi burmistrz Krynek Jolanta Gudalewska. - Dzisiaj trudno mówić, że coś zapadło czy nie zapadło.
Burmistrz Krynek podkreśla, że wszystkie propozycje wymagają akceptacji społeczeństwa, głównie mieszkańców jej gminy. Spodziewa się, że utworzenie parku kulturowego czy krajobrazowego, to nie będzie proces szybki, może potrwać nawet kilka lat. Dodaje też, że nie będzie to łatwe, gdyż w sprawie są dwie strony: ta, która walczy, by ta inwestycja nie powstała jak również wnioskodawca, któremu na niej zależy.
Tatarzy są dobrej myśli
- Mam nadzieję, że te historyczne miejsce Polski, bo to nie tylko miejsce historyczne Tatarów, ale całej Polski, zostanie w takim układzie, w jakim jest dotychczas. Po dzisiejszym spotkaniu domniemam, że tak się stanie - liczy Bronisław Talkowski, przewodniczący Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Kruszynianach.
W Kruszynianach inwestor chciał wybudować 2 fermy - na 89 tys. i 240 tys. sztuk drobiu. Ostatecznie z jednej z nich zrezygnował, o budowę drugiej nadal się stara. Kurzy biznes nie podoba się jednak większości mieszkańców m.in. z uwagi na fetor wydzielany przez zakłady czy ich wątpliwą estetykę. Najwięcej zastrzeżeń mieli zwłaszcza drobni przedsiębiorcy żyjący z turystyki. Leżąca na obszarze Natura 2000 gmina Krynki słynie z bogactwa przyrodniczego i historycznego - znajdują się tu odwiedzane przez turystów z całego świata drewniany meczet z XVII w., mizar i cerkiew prawosławna.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl